Księża - polski towar eksportowy
Księża to nasz najnowszy hit eksportowy. O polskich duchownych biją się parafie z całego świata, dlatego że nasi księża są świetnie wykształceni i nie boją się ciężkiej pracy - podkreśla "Fakt".
Nasi księża są rozrywani nie tylko w Europie. Kapłanów chętnych do pracy szukają u nas biskupi z obu Ameryk, a nawet z odległej Australii.
Polska jest jednym z niewielu krajów gdzie jest aż tak wiele powołań kapłańskich. A tymczasem na świecie brakuje księży - wyjaśnia dziennikowi ks. Robert Nęcek z krakowskiej kurii. To właśnie do Krakowa przyjechał ostatnio biskup Peter Moran ze szkockiej diecezji Aberdeen. I usilnie prosił o przysłanie kapłanów. Potrzebujemy duszpasterzy z powołania. A tacy są Polacy - mówi bp Moran.
Aby eksportować jeszcze bardziej profesjonalnych księży, w Poznaniu powstało specjalne seminarium. Przygotowuje się tam młodych kleryków do pracy za granicą. To bardzo odpowiedzialna praca, dlatego nauka u nas trwa aż siedem lat - przyznaje rektor Seminarium Towarzystwa Chrystusowego ks. Ryszard Szymanik.
Młodzi księża uczą się języków obcych i życiowej zaradności. Bo ta przydaje się, gdy polscy duchowni pomagają parafianom w załatwianiu spraw urzędowych czy szukają dla nich pracy.
A na co może liczyć chętny na wyjazd ksiądz? Na pewno na mieszkanie, wikt i opierunek, a także kieszonkowe - podaje gazeta. Wszystko opłacane przez miejscową wspólnotę. Wyjechać może każdy ksiądz. Ale pod warunkiem, że dostanie zgodę swojego biskupa.
Tylko w zeszłym roku do pracy na całym świecie wyjechało 106 księży. W tym roku ma być ich aż o pięć razy więcej - mówi "Faktowi" ks. Nęcek. (PAP)