Ksiądz poczęty in vitro?
„Problem definitywnie zniknie, gdy okaże się, że któryś ksiądz albo biskup był poczęty in vitro” – tak jeden z Internautów komentuje tekst Wirtualnej Polski o tym, że biskupi i dziennikarze powinni zaprzestać obrażania dzieci poczętych metodą in vitro, określając je mianem „dzieci z probówki”. Niektórzy Internauci piszą wprost: „jesteśmy bardziej tolerancyjni dla homoseksualistów niż dla dzieci poczętych tą metodą”.
08.05.2009 | aktual.: 14.10.2012 15:26
Tekst Agnieszki Niesłuchowskiej „Biskupi i dziennikarze – nie obrażajcie dzieci!” dotyczył apelu rodziców dzieci poczętych metodą in vitro o zaprzestaniu używania obraźliwego, ich zdaniem, sformułowania „dzieci z probówki”. Tłumaczą w nim, że nie istnieją dzieci z probówki, tak jak nie istnieją dzieci z penisa czy pochwy, gdyż są to po prostu dzieci. Stowarzyszenia obrońców metody in vitro, jak donosi artykuł, kierują swój protest również do rzecznika praw dziecka i praw obywatelskich. Proszą o ochronę dzieci przed dyskryminacją.
„mrozaczki” zamiast „dzieci z probówki”?
Internauta o nicku dziecko pisze, że jest dzieckiem „z probówki”, żyje w szczęśliwej rodzinie, ma wspaniałych rodziców, dziadków, uczy się i będzie studiować. Dziękuje Bogu za dar życia. Dziwi się, jakim prawem ktoś miałby decydować o jego byciu, bądź nie, na tym świecie. W dyskusji wzięli udział również rodzice dzieci poczętych metodą in vitro. Bevita pisze, że sama jest matką takiego dziecka i spotkała się z określeniem „mrozaczki”. Ocenia, że jest to pełne ciepła i miłości określenie dla zarodków, które zamrożone oczekują na transfer. Zaznacza, że nigdy nie miała instrumentalnego podejścia do swoich „hodowanych komórek”, a wręcz przeciwnie – od początku traktowała je jako swoje dzieci.
Zdaniem mon dzieci poczęte metodą in vitro są jak najbardziej poczęte z miłości i poświęcenia rodziców. Rodzice czekają na nie wiele lat, zbierając pieniądze na kolejne zabiegi. W tym czasie cierpią nie tylko z powodu odmawiania sobie wszystkiego, ale również przez opinię społeczną. emerytowana katoliczkaprzyznaje, że nie rozumie ludzi, którzy atakują dzieci urodzone metodą in vitro. Dla rodziców tych dzieci zdecydowanie się na tego typu formę poczęcia i tak jest bardzo trudne. Podobnie uważa Oya08: „Uważam, że jesteśmy bardziej tolerancyjni dla homoseksualistów niż dla dzieci poczętych in vitro, a przecież społeczeństwa nam ubywa”.
Spór wokół refundacji
Najwięcej kontrowersji wśród Internautów wzbudził fragment tekstu, w którym autorka przypominała, że o in vitro głośno zrobiło się jesienią ubiegłego roku. Stało się to po zapowiedziach Ewy Kopacz odnośnie planów refundacji zabiegów. W Polsce ta metoda, jak dotąd, nie jest refundowana. Emari zauważa, że szczególnie w dobie kryzysu gospodarczego, kiedy to brakuje pieniędzy na leczenie chorych, pieniądze nie powinny być przeznaczane na zaspokajanie macierzyńskich potrzeb. Jej zdaniem radą dla takich rodziców jest adopcja. Przytacza również osobistą historię: „Moja przyjaciółka czekała pół roku na komputerowe badanie głowy. Nie doczekała, umarła, bo w Polsce nie ma pieniędzy na zakup nowej aparatury. Osądźcie więc sami, na co w pierwszej kolejności powinny pójść pieniądze”.
Pp zauważa, że w Polsce jest dużo niechcianych dzieci. Przyznaje, że również stara się o dziecko, ale „nie tupie nogami, żeby mieć in vitro i żeby państwo za to zapłaciło”. Wspomina, że czytała kiedyś o kobiecie, która urodziła 16 dzieci, wszystkie poczęte metodą in vitro, gdyż właśnie tyle powstało zarodków. Zaznacza, że mało kobiet, decydujących się na pozaustrojową metodę zapłodnienia komórki jajowej, zdecydowałoby się na taki krok. Większość zarodków, które mogłyby wyrosnąć na zdrowe dzieci, jest zabijana. anty-k zauważa, że jedną z przyczyn niepłodności jest niezagnieżdzanie się zarodków w macicy. Jeśli kobieta ma tę przypadłość, a leczy się metodami naturalnymi, co może trwać nawet kilka lat, to w tym czasie kilkanaście, albo nawet kilkadziesiąt zarodków nie zagnieżdża się i umiera: „Zatem in vitro powoduje dużo mniejsze straty zarodków. O tym jednak przeciwnicy zapłodnienia pozaustrojowego, a zwolennicy metod naturalnych, nie wspominają”.
MartaKot pisze, że jest katoliczką i całym sercem popiera metodę in vitro. Bo nie ma nic piękniejszego niż poruszające się w brzuchu dziecko. Niestety, księża nie podzielają jej zdania. Pozostaje czekać, aż wśród władz kościelnych znajdzie się ksiądz narodzony tą metodą. Tylko czy to coś zmieni?