Ksiądz nie może powiedzieć o przypadku pedofilii? Spowiedź to najściślej chroniona tajemnica
- Prawo chroni tajemnicę spowiedzi. To, co mówi się spowiednikowi, duchowny jest zobowiązany zachować w tajemnicy. Niezależnie czy chodzi o wykorzystywanie seksualne nieletnich, zabójstwo czy inne przestępstwo - mówi Wirtualnej Polsce adwokat Ziemisław Gintowt.
Z lawiną krytyki spotkały się słowa księdza Ireneusza Bochyńskiego, że są przypadki dzieci, które "'wchodziły' do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka". Duchowny pytany potem przez radio Strefa FM Piotrków, czy nie należałoby - mając świadomość, że dochodzi do takich sytuacji - powiadomić stosowne służby, odparł, iż jest to możliwe tylko jeśli "pozwala na to tajemnica spowiedzi". - A nie pozwala - zaznaczył.
Adwokat kościelny i radca prawny Marcin Krzemiński z kancelarii Woźnicki Malecha Krzemiński Noga Kancelaria Prawnicza sp. j. pytany przez Wirtualną Polskę, czy mimo tajemnicy spowiedzi można zgłosić przypadek wykorzystywania seksualnego nieletnich, odpowiada, że grożą za to sankcje wynikające z prawa kanonicznego.
- Zarówno przepisy prawa polskiego jak i kanonicznego nie pozwalają na to, żeby informacje uzyskane przez duchownego w ramach spowiedzi ujawniać w jakiejkolwiek formie. Włączając w to zawiadamianie odpowiednich organów ścigania. Niezależnie od tego, o jakie przestępstwo chodzi; może chodzić nawet o zabójstwo. Kodeks postępowania karnego wyłącza nawet możliwość przesłuchiwania na tę okoliczność - mówi radca.
Krzemiński dopytywany, co może grozić duchownemu, który złamie tajemnicę spowiedzi, odpowiada, że naraża się on na popełnienie przestępstwa z tytułu złamania prawa kanonicznego włącznie z ekskomuniką wiążącej mocą samego prawa zastrzeżoną Stolicy Apostolskiej .
Czy tajemnica spowiedzi faktycznie nie pozwala zgłaszać wykorzystywania seksualnego nieletnich? Adwokat Ziemisław Gintowt potwierdza, że ten obszar zagadnień regulowany jest przez prawo kanoniczne oraz przepisy ustalone przez państwo. - Nie może być świadkiem zarówno ksiądz co do tego, czego się dowie w ramach spowiedzi, jak i adwokat wobec tego, czego się dowie, kiedy prowadzi obronę. I to jest obowiązek ścisły, nie ma tutaj wyłączeń - podkreśla.
Adwokat tłumaczy, że nie ma prawnego obowiązku nakazującego zawiadamiać o każdej formie popełnionego przestępstwa - w tym pedofilii - którą obywatel zauważy. Jest to obowiązek społeczny i moralny, a nie prawny. Sankcja karna (z wyłączeniem tajemnicy spowiedzi i tajemnicy adwokackiej) dotyczy tylko przypadków zbrodni szczegółowo opisanych w art.240 kk takich jak zabójstwo, szpiegostwo, zamach stanu, terroryzm itp. Tym samym tylko w tym wypadku możemy mówić o obowiązku prawnym powiadomienia o fakcie popełnienia przestępstwa.
Gintowt pytany, czy nie jest tak, że przepisy prawne cenią w ten sposób wyżej szpiegostwo niż wykorzystywanie seksualne nieletnich, tłumaczy, że "w przypadku wykorzystywania seksualnego mamy do czynienia z krzywdą jednej osoby, zaś w przypadku szpiegostwa krzywdę może ponieść cały kraj". Dodatkowo zauważa, że choć przestępstwo pedofilii jest naganne, równie naganne społecznie są inne przestępstwa, jak na przykład prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, gdzie zagrożone jest dobro nieograniczonej ilości osób.
Osoba postronna nie ma obowiązku prawnego zgłoszenia przypadku pedofilii. W tym znaczeniu, że nie jest karana za to, że nie zgłosi organom ścigania faktu popełnienia tego przestępstwa. - Jest to niewątpliwie obowiązek moralny, ale nie prawny. Ta osoba może przecież bać się dokonać zawiadomienia ze względu na ochronę innego dobra, które uważa za cenniejsze, jak na przykład zdrowie jej lub jej bliskich - zaznacza Gintowt.
Kontrowersyjnie o pedofilii
Wywiad "Odważnie i kontrowersyjnie o pedofilii w Kościele" opublikował portal epiotrkow.pl. Rozmowa, która opublikowana została 18 października, dotyczyła pedofilii w Kościele. Ks. Ireneusz Bochyński pytany był m.in. o to czy miałby problem z określeniem granicy w relacji między kapłanem, katechetą a dzieckiem. Duchowny przyznał, że nie miałby takiego problemu. - Najgorsze są przede wszystkim przejaskrawienia. Z jednej strony bezstresowe wychowywanie dzieci - tu jestem zwolennikiem zupełnie innego modelu i pokolenia. Mój ojciec mawiał - tyłek nie szklanka i się nie potłucze... - powiedział w wywiadzie rektor. Tłumaczył, że "teraz, kiedy mamy całe morze małżeństw rozbitych, a więc rodzin niepełnych, gdzie najczęściej brakuje ojca, będzie się coraz częściej zdarzać, że dzieci bez takich wzorców będą lgnęły do mężczyzn".
W wywiadzie ksiądz odniósł się też do pytania czy "dorosły człowiek może powiedzieć, że ma problem, bo dzieci go prowokują?". - Trzeba by porozmawiać z ludźmi, którzy w życiu tego doświadczyli. Nie wiem, o jakim czasie bycia dzieckiem mówimy. Bo jeżeli mówimy o dziecku 3-letnim (bo i takie przypadki pedofilii miały miejsce), to dotyczyły one rodzin, bo pod ich ścisłą opieką znajduje się wtedy dziecko. Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci "wchodziły" do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - powiedział ksiądz.
Zaznaczył, że "w pojedynczych przypadkach świadomość niektórych dzieci może być bardzo dorosła, dojrzała". - Są to niewątpliwie wyjątki, niemniej jednak one są. Trzeba wiedzieć, że reguły są regułami, natomiast odstępstwa w jedną, jak i w drugą stronę istnieją. Postawienie takiej tezy, że czasami dzieci prowokują do czegoś, nie jest też tak do końca bezpodstawne - zaznaczył duchowny.
"Ta wypowiedź jest więcej niż skandaliczna. I choć media lokalne określiły ją mianem 'odważnej i kontrowersyjnej', to my nazwiemy ją po imieniu. To jest język i argumentacja pedofila, choć pada z ust kapłana" - napisali Tadeusz Grzesik i Tomasz P. Terlikowski na portalu fronda.pl. "Reguły istnieją i stanowią one, że jak ksiądz mówi takie rzeczy, to powinien zostać wezwany do biskupa, a potem odwołać swoje poglądy. Z nauczaniem Kościoła nie mają one bowiem nic wspólnego, a są powtórzeniem argumentów pedofilskich lobbystów. A jeśli tego nie zrobi, to są inne możliwości przywołania do porządku księdza, który wygaduje szkodliwe i niebezpieczne bzdury" - zaznaczali publicyści.
Łódzka kuria stwierdziła, że udzielenie wywiadu przez księdza Bochyńskiego to złamanie norm Konferencji Episkopatu Polski, dotyczących występowania duchownych i osób zakonnych oraz przekazywania nauki chrześcijańskiej w audycjach radiowych i telewizyjnych.
W październiku kontrowersje wzbudziły również słowa przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefa Michalika, który wypowiedział się na temat dzieci wykorzystywanych przez księży. - Wielu tych molestowań (dzieci przez księży - przyp. red.) udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga - mówił abp Józef Michalik. Później abp. Michalik przeprosił później za swoje słowa.