Ksiądz miał molestować nieletnią. Odwołał się do Watykanu
Kobieta, którą w wieku kilkunastu lat miał molestować ksiądz, mówi, że duchowny wciąż ma kontakt z dziećmi i młodzieżą, a władze kościelne nie zdecydowały o jego odsunięciu. Pokrzywdzona została poinformowana o karze dla księdza, nie wiadomo jednak, jaka ona jest, ponieważ "decyzja jest nieprawomocna, a ksiądz się od niej odwołał".
Ewa, której historię opisuje "Gazeta Wyborcza", opowiedziała o tym, że w dzieciństwie padła ofiarą tzw. child groomingu. Jeden z księży z jej parafii - Tomasz K. - miał przez wiele miesięcy najpierw pogłębiać z nią relację, po czym m.in. spotykać się z nią w jego pokoju na plebanii, gdzie dochodziło do całowania czy dotykania kilkunastoletniej wówczas dziewczyny.
- Osaczał mnie długo, ale gdy tylko przekroczyłam wiek, gdzie nie groził mu prokurator, przystąpił do działania - powiedziała. Kobieta po latach przyznała, że miała wówczas myśli samobójcze i choć było jej źle, "nie potrafiła tego przerwać".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już w starszym wieku, gdy w czasie studiów wyjechała z Częstochowy na studia, postanowiła - za namową psychologów - zawiadomić prokuraturę w sprawie kontaktów z duchownym. Kobieta chorowała wówczas na depresję, wciąż też dręczyły ją wspomnienia sprzed lat.
Prokuratura najpierw umorzyła śledztwo, po czym sąd w Częstochowie podtrzymał tę decyzję. Wówczas Ewa wniosła skargę do abpa Wacława Depo, pod którego jurysdykcję podlega duchowny, który obecnie jest proboszczem w niewielkiej parafii w woj. łódzkim.
"Sprawa zakończyła się dekretem"
Przez kilka miesięcy trwało postępowanie za "czyny przeciw szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą poniżej 18. roku życia", po czym w sprawie kary dla księdza Tomasza została podjęta decyzja.
- 23 września sprawa zakończyła się dekretem wydanym w trybie administracyjnym, w którym uznano księdza za winnego i wymierzono mu karę - podawał "GW" we wrześniu rzecznik Kurii Metropolitalnej w Częstochowie, ks. Mariusz Bakalarz. - Ponieważ zgodnie z prawem duchownemu przysługuje jeszcze rekurs, czyli odwołanie, nie podajemy treści decyzji do publicznej wiadomości - oświadczył również.
W momencie podtrzymania dekretu przez arcybiskupa częstochowskiego, ksiądz skorzystał z prawa odwołania do Dykasterii Nauki i Wiary w Watykanie. Według rzecznika archidiecezji, to z tego powodu niemożliwe jest ujawnienie, jaka kara spotkała duchownego za nadużycia seksualne wobec nieletniej.
Ksiądz dalej ma kontakt z dziećmi i młodzieżą
Ewa w rozmowie z "GW" podkreśla, że władze kościelne nie zdecydowały się na razie na odsunięcie księdza od kontaktów z dziećmi i młodzieżą. - Jako osoba pokrzywdzona przez tego księdza jestem wstrząśnięta tym, że nie zostały zastosowane żadne środki zapobiegawcze. Wysłałam mail do rzecznika kurii, pytając, czy jeśli ksiądz jest uznany za winnego zarzuconego mu czynu, nadal może spowiadać młodzież, nadal może przygotowywać do bierzmowania i pierwszej komunii świętej? Okazuje się, że tak - przekazywała.
Jak komentuje ks. Bakalarz z częstochowskiej kurii, "zgodnie z wytycznymi Konferencji Episkopatu Polski, jeśli sprawa dotyczy wydarzeń sprzed lat, a nie było innych informacji czy oskarżeń, biskup może nie odsuwać duchownego, dopóki sprawa się nie zakończy w sposób prawomocny". - Wciąż bowiem może się okazać, że wyższa instancja uzna go za niewinnego - podaje.
Portal wspomina, że postać duchownego pojawiała się też w przypadku innych doniesień. Głośno było m.in. o sytuacji, gdy w lipcu zasnął w czasie celebrowanej mszy pogrzebowej. Jak jednak później wyjaśniał, w taki sposób zadziałały na niego przyjmowane leki. Z kolei miesiąc później miał starać się uniknąć drogowej kontroli. Po zatrzymaniu okazało się, że 50-latek jechał mimo zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych w związku z popełnionymi wcześniej wykroczeniami. Choć policja nie przekazała personaliów mężczyzny, jedna z lokalnych gazet podała, że sprawa dotyczyła księdza K.
Mimo wszystko proboszcz ma wsparcie parafian. Po miesięcznym urlopie, na który udał się w sierpniu, we wrześniu do redakcji portalu "Radomsko 24" został przekazany list w jego obronie. W treści napisano m.in. "Gdyby nie starania księdza Tomasza, który z uporem i troską o naszą parafię starał się o jego uratowanie, nie moglibyśmy uczestniczyć we Mszy Świętej w naszym jakże pięknym kościele". "Naszym zdaniem zabranie księdza z funkcji proboszcza to nie jest rozwiązanie problemu, ponieważ w nowym środowisku, nie będzie miał takiej pomocy, jaką ma w swoich parafianach" - zakończono list w obronie księdza Tomasza K.
Czytaj też:
Źródło: Gazeta Wyborcza