Ksiądz, który wspiera WOŚP. "Nie wszyscy muszą mnie lubić"
Ksiądz Wojciech Płoszek bierze udział w licytacji dla WOŚP. Zwycięzca spędzi z nim dzień na Mazurach. - Rok temu kosztowałem 1300 złotych, dwa lata temu trochę mniej. Jest tendencja zwyżkowa - cieszy się. - Chociaż wiem, że tyle co Lewandowski nie zbiorę.
Wojciech Płoszek od ponad trzech lat jest proboszczem Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Ostródzie. Na pomysł licytacji dla WOŚP wpadł dwa lata temu.
- Zawsze byłem zaangażowany biernie, czyli wrzucałem pieniądze do puszek. Dwa lata temu pomyślałem, że chciałbym dać od siebie więcej - opowiada.
Zastanawiał się, co mógłby robić. Dzień w pracy z księdzem? Uznał, że to za nudne. Ale pochodzi z pięknych terenów, z Mazur. Okolicę zna jak własną kieszeń, interesuje się jej historią. Pomyślał więc, że może po niej kogoś oprowadzić.
Pan z Wałbrzycha, co aukcję znalazł w Stanach
Za pierwszym razem licytację wygrała pani z Nidzicy, więc nie miała daleko. Ale za drugim razem zwycięzca przyjechał aż z Wałbrzycha. I aukcję znalazł będąc jeszcze w Ameryce.
- Wybierałem za każdym razem inną trasę, która uzależniona była od oczekiwań zwycięzców - mówi ksiądz. - Teraz też nie zakładam z góry konkretnego szlaku. Wspólnie postaramy się dobrać trasę, która jest ciekawa i możliwa do wykonania w ciągu jednego dnia.
Potem ksiądz zaprasza na obiad. Tradycyjny, do mazurskiej restauracji. Nie raz słyszał, że jego aukcja jest wyjątkowa. I niecodzienna, bo ksiądz gra razem z WOŚP.
- Właściwie to przykre, że budzi to takie zdziwienie i kontrowersje - zauważa. - Takie aukcje powinny być normalnością. Im więcej, tym lepiej.
Opowiada, że Kościół ewangelicki ma swoje organizacje charytatywne i zbiórki, tak samo jak Kościół katolicki. Ale gdy przychodzi finał WOŚP, ewangeliccy księża nie mają problemów, żeby zbierać pieniądze do puszek, organizować licytacje. Mówi, że oni nie traktują Orkiestry jak konkurencji.
Ksiądz i WOŚP? Jak tak można?
Choć spotyka się również z krytyką. Piszą mu, że skoro jest księdzem, to nie powinien angażować się w akcje Owsiaka. Dostawał wiadomości, w których ktoś pytał, jak może wspierać WOŚP, bo przecież Owsiak to złodziej i popiera aborcję.
- Trudno, żeby w naszym kraju nie było negatywnych komentarzy - wzdycha. - Zawsze musi znaleźć się ktoś niezadowolony.
- Nie wszyscy muszą się ze mną zgadzać. Robię to, co uważam za słuszne - mówi. - Nie jestem zupą pomidorową, żeby mnie wszyscy lubili - śmieje się.
I nie jest jedynym ewangelickim księdzem, który wystawia coś od siebie na aukcje. Jego kolega, również ksiądz, jest kierowcą rajdowym. Dlatego na aukcję wystawił przejażdżkę swoją rajdówką.
- Czy jestem księdzem, czy nie jestem księdzem, muszę mieć swoje zdanie - podsumowuje.
Ma nadzieję, że w tym roku znów pobije rekord. I dzień z nim ktoś wylicytuje za ponad dwa tysiące złotych.