Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski dostał pismo od Małgorzaty Gosiewskiej. "Możliwości zostały ograniczone"
"Wicemarszałek PiS straszy mnie sądem" - poinformował ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Zarzuca Małgorzacie Gosiewskiej, że "próbuje kneblować mu usta". - Bronię swojego dobrego imienia - odpowiada posłanka w rozmowie z Wirtualną Polską.
20.08.2019 20:32
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że otrzymał pismo z kancelarii adwokackiej. "Pani wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska z PiS straszy mnie sądem za krytykę jej działań, czy raczej brak działań, w sprawie prawdy i pamięci o ofiarach ukraińskiego ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich II RP" - napisał. W rozmowie z WP posłanka potwierdziła: - Chodzi o wniosek o sprostowanie artykułu tzw. artykułu prasowego, który poczynił ks. Isakowicz-Zaleski.
W poście duchownego nie brakuje uszczypliwości. "Wicemarszałek Sejmu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i poseł Prawa i Sprawiedliwości, wykorzystując swoją pozycję polityczną, straszy mnie, zwykłego obywatela, sądem" - podkreślił ks. Isakowicz-Zalewski. Wyjaśnił, że powodami sporu są jego opinia na temat związków posłanki z banderowcami oraz krytyka obozu władzy za brak pochówku ofiar ukraińskiego ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich.
"Groźby pani wicemarszałek przyjmuję jako odwet za moją krytykę polskich i ukraińskich władz, którą wyraziłem publicznie w dniu 11 lipca 2019 r., przemawiając w imieniu Rodzin Ofiar Ludobójstwa" - dodał. Z kolei Gosiewska w rozmowie z nami pyta: - W jaki sposób wykorzystuję swoją pozycję polityczną i knebluję mu usta? Broniąc swojego dobrego imienia?
"Ksiądz próbuje zrobić aferę"
Ks. Isakowicz-Zalewski zdradził też, jak zamierza zareagować na ruch posłanki. Podkreślił, że chętnie przyjdzie na rozprawę sądową i ma nadzieję, że będzie miała ona jawny charakter. "Rozpoczęła się kampania wyborcza i elektorat w Warszawie, gdzie pani Gosiewska ponownie ubiega się o mandat poselski (z miejsca trzeciego listy PIS), ma prawo ocenić i rozliczyć działalność, w tym też zaniechania, tak ważnej członkini establishmentu politycznego" - ocenił ks. Isakowicz-Zaleski.
Dziwi się z kolei władzom PiS, że "w gorącym okresie wyborczym, po takiej aferze jak z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim akceptują rozpętanie przez jego zastępczynię kolejnej sprawy". "No cóż, sami tego chcą" - zaznaczył.
Gosiewska twierdzi, że nie ona czy PiS "robi aferę", ale ksiądz. I przyznaje, że nie wie, po co duchowny to robi. - To dość długo trwa. To, co czyni ksiądz Isakowicz-Zaleski w stosunku do między innymi mojej osoby. Obrażał też w swoich wystąpieniach pamięć ŚP Lecha Kaczyńskiego, ostatnio prezydenta Dudę za rzekomy brak działań w zakresie godnego uczczenie ofiar ludobójstwa na Wołyniu. To jest kompletna nieprawda - podkreśla wicemarszałek Sejmu.
Ma rady dla ks. Isakowicza-Zaleskiego. - Dobrze by było, gdyby ksiądz gruntownie przeczytał uzasadnienie wniosku. Wsłuchał się w liczne moje wystąpienia, w których poruszam temat trudnych relacji polsko-ukraińskich i konieczności ich normalizacji oraz stanięcia w prawdzie - czyli przyznania się strony ukraińskiej do popełnionych zbrodni oraz zgody na możliwość pochówków. Ksiądz Isakowicz jakoś nigdy nie chciał tego dostrzec, wykraczając poza rolę księdza, duszpasterza czy nawet dziennikarza, którym próbuje się tytułować - tłumaczy Gosiewska.
"Realne groźby"
Posłanka twierdzi, że zapewne nie zdecydowałaby się na złożenie wniosku, gdyby nie to, że pięć lat temu pod "pseudoartykułami księdza padały w stosunku do niej groźby. - Ja tę sprawę zgłaszam do prokuratury. Czułam się bardzo zagrożona. Ja, moja rodzina i współpracownicy - przyznaje Gosiewska.
- Przede wszystkim proszę o wstrzemięźliwość i zmianę języka, bo te nieprawdziwe sformułowania mogą doprowadzić do nieszczęścia, czego ksiądz, mam nadzieję, by nie chciał. Zalecam więcej spokoju i lekturę kazania, jakie wygłosił ks. prof. Jacek Salij w Łucku podczas mszy poświęconej ofiarom rzezi na Wołyniu, którą on jako malutkie dziecko przeżył - podkreśla.
Gosiewska zapytana o to, dlaczego nie porozmawiała z ks. Isakowiczem-Zaleskim, tylko wysłała pismo - co duchowny jej zrzuca - odpowiedziała: - Dawno temu zablokował mnie na Twitterze. Próbowałam z nim rozmawiać i prowadzić dialog, nawet omówić się na spotkanie. Moje możliwości zostały ograniczone. Uznałam, że ksiądz nie życzy sobie dialogu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl