Ks. Stanisław P. miał skrzywdzić 95 dzieci. Kuria szuka ofiar
Ks. Stanisław P. z diecezji tarnowskiej miał skrzywdzić około 95 dzieci. Kuria próbuje teraz dotrzeć do skrzywdzonych sprzed laty, a tarnowski kościół zapewnia, że każda z ofiar będzie mogła liczyć na wsparcie. Jedna z nich ujawniła, jak wygląda to wsparcie i dlaczego kuria zdecydowała się na taki krok.
Jak podaje Onet, tarnowska kuria na własną rękę prowadzi poszukiwania ofiar księdza-pedofila. Jeden z pokrzywdzonych w dzieciństwie mężczyzn tłumaczy w rozmowie z portalem, dlaczego władze kościelne podjęły taki krok.
- Kuria próbuje dotrzeć do pokrzywdzonych, bo dobrze wie, że pali im się grunt pod nogami. W ten sposób kuria sonduje, ile pozwów może w tej sprawie wpłynąć. Jeśli pokrzywdzonych było ponad 90 osób, to skala zasądzonych zadośćuczynień przez sądy może być gigantyczna. Dlatego właśnie kuria robi ruch wyprzedzający, żeby do tego nie dopuścić - twierdzi w rozmowie z Onetem mężczyzna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak dodaje, próba dotarcia do ofiar "to dobry kierunek", ale "podjęto go zdecydowanie za późno".
- Kluczowe jest stanięcie w prawdzie, ale też zadośćuczynienie wypłacone wspólnie z oprawcą. Do tego kuria powinna zobowiązać się do udostępniania ofiarom ważnych informacji dotyczących sprawcy i całej sprawy. Dziś pokrzywdzony nie jest stroną w procesie kościelnym. [...] Jest propozycja pomocy psychologicznej albo modlitwy, ale o jakichkolwiek finansowych zadośćuczynieniach kuria nie nawet chce słyszeć - mówi Andrzej.
Kuria oferuje pomoc ofiarom księdza
Zupełnie inaczej sprawę przedstawiają duchowni.
- Jest pomoc zarówno finansowa - związana np. z pokryciem kosztów terapii, leczeniem itd., jak również pomoc specjalistyczna, świadczona chociażby poprzez Fundację św. Józefa, a także pomoc duszpasterska, dzięki specjalnie wyznaczonym duszpasterzom, którzy są gotowi służyć pomocą - mówi Onetowi ks. Ryszard St. Nowak, rzecznik prasowy kurii.
Księża dodają, że zaczęli poszukiwania pokrzywdzonych ponieważ nie znają ich danych. - Sąd Diecezjalny zwrócił się do prokuratury o udostępnienie zgromadzonego materiału dotyczącego osób pokrzywdzonych przez ks. P. Prokuratura odmówiła jednak udostępnienia tych informacji. Dlatego też wbrew niektórym informacjom pojawiającym się w mediach, kuria nie zna danych 95 pokrzywdzonych, a co za tym idzie, nie ma możliwości kontaktowania się z nimi - tłumaczy Nowak.
I dodaje, że w próbie dotarcia do ofiar zachowywane jest "wyczucie i delikatność".
- Niektórzy bowiem pokrzywdzeni chcą pozostać anonimowi, nieujawnieni i nie chcą kontaktu. Nie chcą niczego, co byłoby dla nich dodatkowym obciążeniem i powracaniem do traumatycznych przeżyć - dodaje.
Sprawa księdza Stanisława P.
Historia ks. Stanisława P. może być jedną z najbardziej przerażających w polskim Kościele katolickim, jeśli chodzi o wykorzystywanie seksualne nieletnich.
Jak podaje Onet, śledczy z prokuratury dotarli do co najmniej 95 osób pokrzywdzonych przez ks. P. i ustalili, że aż w 77 przypadkach dochodziło do "doprowadzenia do innej czynności seksualnej z udziałem nieletniego".
"Sposób jego zachowania polegał na wybieraniu wśród grupy chłopców, 'ulubieńców' reprezentujących określony typ wyglądu, spokojnych, pokornych, uległych, względnie takich, którzy zwracali na siebie uwagę katechety i skłanianie ich do zajęcia miejsca na kolanach sprawcy, bokiem do niego, a następnie przytrzymywanie jedną ręką w taki sposób, który uniemożliwiał natychmiastowe opuszczenie miejsca, a drugą dotykanie w okolice pleców, ud, pośladków, krocza aż do genitaliów - gładzenie ich poprzez odzież, ale także bez: z włożeniem dłoni pod bieliznę, ściskaniu, co niejednokrotnie powodowało znaczny ból" - napisali śledczy.
Pozostałych szczegółów przestępstw Onet postanowił nie publikować.
Czytaj też:
źródło: Onet