Ks. Isakowicz-Zaleski: prawdy nie wolno ukrywać
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski powiedział, że ani jedna ze 130 osób opisanych w książce "Księża wobec Bezpieki" nie wystąpiła na drogę sądową. Świadczy to - zdaniem autora publikacji - o rzetelności i prawdzie, którą zawiera. Tymczasem wkrótce może zapaść decyzja o odebraniu duchownemu prawa do spełniania funkcji kapłańskich.
26.10.2008 | aktual.: 26.10.2008 12:00
Gość Radia Rzeszów nieustannie od 2005 r. wertuje akta IPN-u. Wtedy - jak to określił - otworzyły mu się oczy na działalność IV wydziału SB, który inwigilował księży.
Kapelan nowohuckiej Solidarności stoi na stanowisku, że prawdy nie wolno ukrywać, nawet jeśli jest bolesna dla Kościoła.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski jako dobre rozwiązanie przytoczył przykład niemieckiego Instytutu Joachima Gaucka, który we właściwy sposób - w ocenie księdza - a także we właściwym momencie zaczął wyświetlać ciemne strony działalności komunistycznego aparatu zniewolenia. Duchowny dodaje, że to właśnie pastor Gauck jest jego "mistrzem duchowym".
Najnowsza książka Isakowicza -Zalewskiego to "Przemilczane ludobójstwo na kresach", kolejny temat tabu, który - zdaniem autora - powinien doczekać się rzetelnego opracowania.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski napisał w piątek w swoim blogu, że został oficjalnie poinformowany, iż ważna osoba w Kościele postawiła mu szereg zarzutów, sugerując przy tym jego przełożonym, aby podjęli decyzję o odebraniu prawa do spełniania funkcji kapłańskich - poinformowała "Rzeczpospolita".
Ksiądz tłumaczy: tym razem poszło nie o akta IPN, ale o sprawę ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Kresach Wschodnich. Zgodnie z poleceniem odpowiedziałem na te zarzuty, prosząc równocześnie władze kościelne o opublikowanie przez nie wszystkich dokumentów. Nie mam bowiem nic do ukrycia. Poza tym rodziny pomordowanych Kresowian mają prawo znać stanowisko owych władz w tej kwestii.