Krzysztof Szczerski tłumaczy, co miał na myśli prezydent Andrzej Duda
Prezydent Andrzej Duda mówił w Leżajsku o "wyimaginowanej wspólnocie". Słowa te wielu publicystów i polityków odczytało jako krytykę UE. - Był to mocny głos o przyszłości i stanie UE - tłumaczy szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. - Jestem zdziwiony, że głos ten uznawany jest za głos kontrowersyjny.
- Dzisiaj jest dzień dyskusji o stanie Unii Europejskiej, o przyszłości UE w związku z orędziem Jean-Claude'a Junckera. W tym kontekście mocno wybrzmiał głos prezydenta na spotkaniu z mieszkańcami Leżajska. Był to mocny głos o przyszłości i stanie UE - stwierdził szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. - Jestem zdziwiony, że głos ten uznawany jest za głos kontrowersyjny. Bo to głos słuszny, mocny, mówiący o tym, że nie można wspólnoty budować od góry. Trudno za kontrowersyjne uznać budowanie wspólnoty od podstaw. Zawsze wspólnotę trzeba budować od podstaw, a więc tutaj, od naszej wspólnoty - stwierdził szef gabinetu prezydenta.
- Uczynimy wszystko, żebyście państwo mieli to przekonanie, kiedy będą się kończyły nasze kadencje, że zrobiono wiele dla państwa w tym czasie, że zrealizowano zobowiązania wyborcze, że ktoś wreszcie myślał o obywatelach, a nie o jakiś swoich sprawach czy jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika. Wspólnota jest nam potrzebna tutaj w Polsce, nasza, własna, skupiona na naszych sprawach, bo one są dla nas sprawami najważniejszymi. Kiedy nasze sprawy zostaną rozwiązane, będziemy się zajmowali sprawami europejskimi, a na razie niech nas zostawią w spokoju i pozwolą nam naprawić Polskę, bo to jest najważniejsze - powiedział we wtorek na spotkaniu z mieszkańcami Leżajska prezydent Andrzej Duda.
Słowa o "wyimaginowanej wspólnocie" zwróciły uwagę polityków i publicystów, którzy odczytali to jako jawną krytykę Unii Europejskiej.
- Europę należy budować na autentycznej woli obywateli, od postaw, od autentycznych wspólnot. Podstawą europejskiej wspólnoty jest utożsamianie się z nią obywateli - tłumaczył słowa prezydenta szef jego gabinetu Krzysztof Szczerski.
Szczerski pozwolił sobie także na uwagę dotyczącą przemówienia Junckera w Parlamencie Europejskim. - Czytałem, że oklaski po przemówieniu szefa Komisji Europejskiej puszczano z taśmy - stwierdził Szczerski, powołując się na ustalenia serwisu "Politico". - Wolę prawdziwe oklaski mieszkańców Leżajska, niż oklaski z taśmy - stwierdził.
Zobacz także: Burza po słowach Andrzeja Dudy o UE. Marcin Horała: zdanie wyrwane z kontekstu
Szef gabinetu prezydenta mówił także o ewentualnej groźbie odebrania Polsce funduszy europejskich w związku z łamaniem przez nasz kraj praworządności. - Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera - stwierdził Szczerski. Jego zdaniem komisarz europejski, który forsuje ten pomysł powinien zapoznać sie z tym polskim przysłowiem, zamiast twierdzić, że można nam odebrać pieniądze, które "nam się zgodnie z traktatami należą".