Krzysztof Janik nadal ministrem SWiA
Krzysztof Janik po raz trzeci wygrał głosowanie w sprawie wotum nieufności wobec niego. Sejm większością głosów SLD, UP, PLD i posłów niezrzeszonych nie zgodził się na odwołanie go z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Za przyjęciem zgłoszonego przez PiS wniosku głosowało 204 posłów, przeciw było 216, a od głosu wstrzymało się siedmiu posłów. Do odwołania Janika wymagane było co najmniej 231 posłów.
Ludwik Dorn (PiS), wnosząc o wotum nieufności dla Janika, przekonywał, że minister odpowiada za swoich zastępców i członków ich gabinetów politycznych i Janik musi tę odpowiedzialność ponieść za opisywanych w prasie: Zbigniewa Sobotkę i doradców w MSWiA: Romana Kurnika, Józefa Semika, Grzegorza Białoruskiego i Janusza Ocipki, zmuszonych do dymisji po ujawnieniu afer z ich udziałem.
Dorn zastrzegł, że nie twierdzi, iż minister odpowiada za wszystkich podległych mu funkcjonariuszy i pracowników, ale z ustawy o Radzie Ministrów wynika, że odpowiedzialność taką ponosi za swych zastępców oraz cały swój i ich gabinet polityczny. "Gdy pytano pana Kurnika i Semika, pan mówił: 'to nie ja za to odpowiadam, to Sobotka'. Otóż pan się myli, panie ministrze. Zachował się pan oportunistycznie i bojaźliwie, jak to w peerelowskich czasach mówiono w środowiskach kelnerskich: 'to nie ja, to kolega'" - zwrócił się Dorn do Janika.
Dodał, że kiedy w Niemczech aresztowano pod zarzutem szpiegostwa sekretarza kanclerza Willy'ego Brandta, ten ustąpił, uznając, że popełnił błąd personalny. Podobnie było, gdy z belgijskiego więzienia uciekł pedofil Marc Dutroux - do dymisji podał się minister sprawiedliwości, mimo że błąd popełnili szeregowi funkcjonariusze.
Za odrzuceniem wniosku PiS były kluby: SLD i UP oraz koło PLD. Za odwołaniem były kluby PO, PSL, Samoobrony i LPR oraz koła RKN, PBL, ROP i PP. Janika bronił też osobiście premier Leszek Miller.
"Zaprezentowane zostały tu te same wielokrotnie powtarzane zarzuty. Same domniemane, subiektywnie zestawione i subiektywnie dobrane argumenty" - powiedział Andrzej Pęczak (SLD). "Wiele przekłamań, półprawd i nierzetelności" zarzucił wnioskowi PiS Marian Janicki (UP). "70% ankietowanych Polaków ufa policji. Od 2001 r. odsetek ten wzrósł o 16%" - mówił.
Wniosek o wotum nieufności wobec Janika jest bezpodstawny i niemerytoryczny - powiedział premier podczas debaty. "Jest to wniosek o charakterze politycznym, dlatego proszę panie posłanki i panów posłów o jego odrzucenie" - powiedział Miller. Premier wyraził przekonanie, że "mamy do czynienia z trwonieniem czasu i energii wysokiej izby na niepotrzebne zajęcia". Przypomniał, że wniosek o odwołanie Janika jest jedenastym wnioskiem w tej kadencji o odwołanie członka rządu i trzecim dotyczącym szefa resortu SWiA.
Wykorzystywanie urzędu szefa MSWiA do celów politycznych, brak dbałości o policjantów, aż do narażenia ich zdrowia na demonstracjach górników w Warszawie zarzucił Janikowi Grzegorz Dolniak (PO). Mówił ponadto o tworzących się w resorcie Janika "korupcjogennych układach", m.in. w opisywanych przez prasę systemie kontroli pojazdów CEPiK. Nawiązując do "sprawy starachowickiej", Dolniak uznał, że "próbując przywrócić Zbigniewa Sobotkę do pracy w MSWiA Janik chciał postawić prowadzącą śledztwo prokuraturę przed faktem dokonanym, by ta zamknęła śledztwo, nie wyjaśniając sprawy do końca".
Dalsze pełnienie funkcji szefa MSWiA przez Janika jest zagrożeniem dla państwa - uważa Przemysław Gosiewski (PiS). Jako główny argument przemawiający za odwołaniem ministra poseł podał sprawę starachowicką. Jego zdaniem, Janik wprowadził w błąd społeczeństwo, Sejm i premiera, twierdząc, że ani on, ani Sobotka nie wiedzieli o akcji CBŚ w Starachowicach. Gosiewski dodał, że minister SWiA powinien być kompetentny i uczciwy. "Taką osobą z pewnością nie jest minister Janik" - powiedział.
Janusz Wojciechowski (PSL) powiedział, że jego klub jest za odwołaniem Janika z powodu braku u niego "instynktu państwowego" oraz przyzwolenia na używanie przez policję przemocy wobec protestujących rolników. "Nie obciążałbym ministra Janika za sprawę Zbigniewa Sobotki. Minister nie ma szczęśliwej ręki do współpracowników, ale to też się zdarza" - mówił Wojciechowski. Dodał jednak, że "PSL nie zapomina i nie wybacza tego, że służby przez pana kierowane dopuściły się przemocy wobec rolników protestujących w słusznej sprawie".
Janik od roku traci kontrolę nad resortem, którym kieruje - uważa Zygmunt Wrzodak (LPR). Poseł powiedział, że utrata kontroli nad resortem wiąże się z dopuszczeniem do głosu "byłych esbeków" jako doradców ministra. "Minister wprowadził luzacki styl kierowania resortem: to poklepie paru generałów po plecach, poda awans (...) Pan nie dba o policjantów. Potrafi pan tylko do nich pojechać i toast wypić (...) Efektem tego jest afera starachowicka" - powiedział Wrzodak.
Titanic tonął, orkiestra mu grała, pan panie ministrze tonie i topi ministerstwo, a SLD panu skocznie gra - przemawiał Stanisław Łyżwiński (Samoobrona). Podkreślił, że za odwołaniem szefa MSWiA przemawia m.in. afera starachowicka, ale także "pałowanie przez policję ludzi, którzy demonstrując domagają się swoich praw". "Na własnej skórze rządy pana Janika odczuli pracownicy fabryki w Ożarowie" - powiedział Łyżwiński.
"O mojej pracy najlepiej świadczą dobre opinie moich partnerów, a przede wszystkim dobre opinie obywateli" - powiedział w Sejmie sam Janik. Uważa on, że podczas debaty padło wiele nieprawdziwych stwierdzeń, a nawet kłamstw - nikt jednak nie mówił np. o wprowadzonych za czasów pełnienia przezeń funkcji zmianach legislacyjnych ułatwiających pracę funkcjonariuszy, wzmacniających pozycję policjantów wobec przestępców, a także o ustawie o policji.
Odnosząc się do zarzutów o korupcję w resorcie, minister podkreślił, że podczas lipcowej kontroli przeprowadzonej w administracji MSWiA wykryto jedynie 7 przypadków naruszeń ustawy korupcyjnej. "W przypadku moich współpracowników rozwiązanie było tylko jedno: odchodzili z pracy" - podkreślił.
To trzeci wniosek opozycji o wotum nieufności dla szefa MSWiA. Pierwszy dotyczył akcji policji wobec blokujących drogi rolników, gdy w wyniku strzałów z broni na gumowe pociski jeden z rolników stracił oko. Drugi dotyczył nieprawidłowości podczas akcji w Magdalence, gdzie bandyci zabili dwóch antyterrorystów. Oba wnioski - tak jak środowy - Sejm odrzucił.