PolskaKrzysztof Janik: coś niepokojącego dzieje się za wschodnią granicą

Krzysztof Janik: coś niepokojącego dzieje się za wschodnią granicą

Krzysztof Janik w Radiu Zet (RadioZet)

Obraz

Gościem Radia Zet jest kuchenny palacz Krzysztof Janik, szef klubu SLD. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu. Nigdy nie lubiłem skarżypytów i to dedykuję Panu Jagielskiemu. Panie Przewodniczący, Leszek Miller ma prawie 70 proc. niechętnych ocen. Czy Leszek Miller powinien się zastanowić nad tym, żeby odejść ze stanowiska premiera? To jest publiczną tajemnicą, że taki wątek będzie obecny w różnego rodzaju debatach. Wczoraj chyba Józef Oleksy mówił, że także w SLD jest on obecny. Mamy jeszcze dwa miesiące do 1 maja, do Unii. Rząd musi przygotować siedemnaście ustaw, tych ostatnich. Ma on jeszcze sporo do zrobienia. Zobaczymy. Leszek Miller powinien mieć teraz trochę więcej czasu na pracę w rządzie. Myślę, że możemy wrócić do tego tematu za kilka tygodni i zobaczyć, jak to idzie. Czyli za kilka tygodni, czy po 1 maja powinniśmy wrócić do tego tematu? Leszek Miller jest bardzo dobrym organizatorem pracy rządu i wie jak to wszystko się kręci. Myślę, że Polsce, w tej sytuacji w jakiej
jesteśmy, potrzebne jest poczucie stabilizacji, a nie nieustanna debata w sprawach kadrowych. Ale Polacy nie czują się stabilnie w takiej sytuacji, kiedy rząd nie potrafi niczego przewidzieć, np. tego, że Rosjanie mogą zakręcić kurek. Zacytuję „Gazetę Wyborczą”, która cytuje Leszka Millera: „Nie chodzi o to, że mogą zamknąć kurek. To nigdy nie byłoby możliwe nawet w czasach Zimnej Wojny.” Trzeba myśleć perspektywicznie, a rząd Leszka Millera nie myślał perspektywicznie. Muszę powiedzieć, że Pani fatalny przykład wybrała. Nie wiem czy taki fatalny. Zamknięcie kurka przez Rosjan w rozumieniu takim, że oto któregoś dnia, specjalnie, wyłączyli nam dopływ gazu jest o tyle niemożliwe, że to by oznaczało, że zamknęli dopływ gazu Niemcom, Francuzom. Żaden Rosjanin sobie na to nie pozwoli. To co się wydarzyło przedwczoraj? Myślę, że to była taka doraźna próba odwetu na Białorusinach. ...która rykoszetem uderzyła w Polskę w Niemcy... Nie. Ja myślę, że teraz dużo zależy od tego jakie wnioski wyciągniemy. Przepraszam,
ale Aleksander Gudzowaty mówi, że to jest nowy, niespotykany język Gazpromu. Aleksander Gudzowaty, przypomnę, był blisko związany z SLD. Ja tylko proszę, żebyśmy przestali przypisywać biznesmenów do partii politycznych, bo to jest taka maniera ostatnich lat - bardzo niedobra. Najpierw był Gudzowaty, potem Kulczyk, aż się boję o resztę biznesmenów. Ale przypomina Pan sobie, i teraz nie mówię złośliwie, jak na początku rządów Leszek Miller zaczął kontestować, i Panowie też kontestowali, jeszcze nawet przed tym jak się utworzył rząd Leszka Millera, umowę podpisaną z Norwegami przez premiera Jerzego Buzka. Myślę, że źródło jest zupełnie gdzie indziej. Wolę być w tej sprawie ostrożny. Powiedziałbym jednak, że coś niepokojącego dzieje się za naszą wschodnią granicą. Nie wiem, czy potrafimy rozpoznać naturę tego procesu. Być może jest to tylko kampania wyborcza, bo prezydent Putin potrzebuje walnąć w stół, pokazać, że Rosja ma swojego cara, a może jest to po prostu tylko bałagan. To jest zły sygnał. Trzeba
wyciągnąć z tego wnioski. Panie Przewodniczący, kto będzie następcą Leszka Millera? Kiedy premier zaczął ciepło mówić o pani Jolancie Banach rynki nerwowo zareagowały. Wczoraj euro szalało. Szalało – to może za duże słowo. Taka jest opinia, że pani Jolanta Banach jest kontestatorem projektu, który nosi potoczną nazwę: plan Hausnera. Odbyłem długą rozmowę z Jolą, bo ponoszę część współodpowiedzialności za sukces tego projektu. Wydaje mi się, że ta opinia jest dla niej krzywdząca, że nie ma zasadniczych rozbieżności co do celów programu Hausnera. Natomiast Jola ma kilka propozycji wzbogacenia tego planu. Lewicowych propozycji? Tak. Istotą tego projektu nie jest odbieranie ludziom czegokolwiek, tylko jest to uszczelnianie tego systemu, który nazywamy systemem wspierania najuboższych. Tak, ale wracając do tego kto może objąć schedę. Według Pana Jolanta Banach może objąć schedę po Leszku Millerze? Tak. Jest kilku, jeśli nie kilkunastu, świetnych kandydatów, którzy mogą pokierować tą partią. Czy Pan będzie
kandydował? Nie wiem. W tym tygodniu jest sejm od wtorku. Jeszcze nigdy nie wyszedłem z sejmu przed 24.00. Nie mam w tej chwili czasu na zajmowanie się tym. To może w nocy? W nocy to ja śpię i to często tak, że z trudem rano się budzę, ale pojadę sobie do kolegów z Tarnowa, pogadam. We wtorek będę mógł Pani powiedzieć. Ale nie odrzuca Pan takiego pomysłu? Niczego się nie odrzuca zanim się nie przemyśli. No tak. A cieszy Pana wielka aktywność, jaką wykazuje Józef Oleksy, który mówi... Józef Oleksy przy wszystkich swoich wadach i zaletach jest wielką postacią polskiej lewicy i na pewno powinien być na liście osób, o których będziemy rozmawiać. Czyli powinien być kandydatem? Wie pani, decyzja o kandydowaniu jest decyzją indywidualną. A to będzie poważne jeśli Józef Oleksy będzie kandydował, zostanie wybrany i będzie musiał porzucić stanowisko ministra spraw wewnętrznych? Dynamika zmian jest duża. To prawda. Józef Oleksy na pewno kalkuluje to wszystko. To nie jest człowiek, który pędzi od stołka do stołka, tylko
weźmie pod uwagę czy to się opłaca z punktu widzenia stabilności rządu. Opłaca się według Pana? Jak będę chciał poradzić coś Józefowi Oleksemu, to najpierw powiem mu to sam – najpierw jemu, a potem Pani. A Jerzy Szmajdziński? Czy też jest dobrym kandydatem według Pana? Bardzo dobrym. I też mógłby porzucić stołek ministra obrony? Dokładnie to samo co powiedziałem przed minutą. Po prostu każdy z nas musi to rozważyć. Rozumiem ten typ dziennikarstwa, rozumiem, że chce mnie Pani przy ścianie przytrzymać trochę i zrobić wiwisekcję, ale będę dziś dzielny i nie poddam się. Nie chcę Pana trzymać przy ścianie i poddawać wiwisekcji. Tak sobie myślę o rządzie premiera Leszka Millera, i o tym co się ostatnio pozytywnego wydarzyło w rządzie. Myślę o Ostrowski Arms, i o tym, że pan Siemiątkowski w „Gazecie Polskiej” powiedział, że służby zajmują się tą sprawą od połowy grudnia, a wczoraj wiceminister Szarawarski powiedział, że rząd był zaskoczony, że te dwie firmy znajdują się w konsorcjum, że szef WSI przeprasza za to co
powiedział. To wzruszające, że wszyscy przepraszają i nie wiedzą. Ja myślę, że to nie jest kompromitacja rządu. Jeśli można mieć pretensje to do służb specjalnych, na które wpływ rządu jest delikatnie umiarkowany, albo czasami żaden, bo to jest służba dla państwa i politycy nie powinni się w to wtrącać. Czy powinniśmy tak głęboko penetrować sojusznika, czyli Stany Zjednoczone? Tu są opinie podzielone. Przypomnę, że Amerykanie czy Izraelczycy złapali człowieka, który był szpiegiem w Stanach Zjednoczonych, a Amerykanie złapali człowieka, który był szpiegiem na rzecz Izraela i obydwaj panowie siedzą i będą siedzieć długie lata, bo gra wywiadowcza to jest zupełnie co innego. Lubię jak cała rzesza ludzi, którzy nie mają pojęcia o wywiadach, o sytuacji w służbach specjalnych, debatują na ten temat. A lubi Pan jak prezydent, ochrzania, tu użyję kolokwialnego słowa, SLD? Lubię. Szczególnie jak mogę się odpłacić pięknym za nadobne. Odpłacił się Pan ostatnio? Z prezydentem rozmawiamy zawsze szczerze. Skrytykował nas
zasadnie. Ta rozmowa była bardzo szczera, dwa razy dłuższa, niż planowaliśmy, i nie zakończona. W marcu spróbujemy się spotkać jeszcze raz. Jest kilka spraw, które musimy sobie wyjaśnić – nie między SLD a prezydentem, tylko co do sposobów patrzenia na problemy kraju i na jego perspektywę. Tego nigdy dość. No tak. Nigdy dość, ale musimy już dojść do końca. Dziękuję bardzo. Tak się miło rozmawiało. Czy Jolanta Kwaśniewska nadal jest kandydatem prezydenta na prezydenta? A nie wiem. W tej sprawie nie zadawaliśmy pytań. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Krzysztof Janik.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)