"Krzyki, krew na schodach". Wstrząsające relacje z Pragi

Czeska policja nadal próbuje ustalić motywację sprawcy strzelaniny. W czwartek, student Uniwersytetu Karola w Pradze otworzył ogień, zabijając 14 osób i raniąc 25 innych.

Strzelanina w Pradze
Strzelanina w Pradze
Źródło zdjęć: © East News, Twitter
Sonia Bekier

Strzelanina rozpoczęła się około godziny 15 w czwartek, w budynku Wydziału Filozofii Uniwersytetu Karola, położonym przy placu Jana Palacha w centrum Pragi.

Sprawca otworzył ogień na korytarzach i w salach wykładowych budynku. Pracownicy i studenci, w obliczu zagrożenia, używali mebli do barykadowania się w poszczególnych salach.

Relacje uczestników

Wewnątrz budynku, student Jakob Weizman, użył krzeseł i biurek do zablokowania drzwi do sali, w której przebywał wraz z wykładowcą, gdy rozpoczęła się strzelanina. Weizman opowiedział, że słyszał, jak ktoś próbował otworzyć drzwi. "Wchodził do każdej sali, aby sprawdzić, czy są tam ludzie, aby ich zastrzelić" - relacjonował student w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Guardian".

Ostatecznie Weizman i wykładowca zostali ewakuowani przez policję. "Kiedy wychodziliśmy, w całym wydziale była tylko krew" - dodał młody mężczyzna.

Amerykańska turystka, Hannah Mallicoat, powiedziała BBC, że ona i jej rodzina byli na placu Jana Palacha podczas ataku.

"Tłum ludzi przechodził przez ulicę, gdy padł pierwszy strzał. Myślałam, że to coś w rodzaju petardy lub odgłosu (dobiegającego z) samochodu, dopóki nie usłyszałam drugiego strzału. Ludzie zaczęli uciekać" - opowiadała Amerykanka.

Joe Hyland, 18-latek z Wielkiej Brytanii, przyznał w rozmowie z BBC, że usłyszał cztery strzały. "Wszyscy biegli i szukali schronienia. Mam chore kolano, poruszam się o kuli, więc kuśtykałem tak szybko, jak to możliwe" - powiadomił Hyland, który był w Pradze na swoich pierwszych wakacjach z przyjaciółmi. "Dotarliśmy do metra i poszliśmy tam, ponieważ myśleliśmy, że tak będzie najbezpieczniej" - przyznał.

Miał wtedy wykład

Jeden z wykładowców Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Karola - Siergiej Miedwiediew był na uczelni, kiedy doszło do strzelaniny.

- Miałem wykład, kiedy w budynku rozległy się strzały, a okna zadrżały. Później było wiele krzyków, siły specjalne wpadły na salę i ją sprawdziły. Według pierwszych doniesień policji, nieznana osoba otworzyła ogień w budynku wydziału, zabijając i raniąc. Cały plac Jana Palacha i dzielnica Josefov są otoczone kordonem policji - relacjonował we wpisie na Facebooku Miedwiediew.

Mężczyzna zabarykadował się w sali wraz ze studentami. Później napisał, że zostali ewakuowani do sali koncertowej Rufolfinum. "Nasi studenci żyją, ale na schodach widziałem dużo krwi, lekarzy i nosze" - dodał.

Widział napastnika

Dyrektor Galerii Rudolfinum, Peter Nedoma powiedział czeskiej policji, że widział napastnika na własne oczy. Z galerii roztacza się widok na plac Jana Palacha.

- Widziałem młodego mężczyznę, który trzymał w rękach jakąś broń, podobną do broni automatycznej. Strzelał w kierunku mostu Manesa. Strzelał często, z krótkimi przerwami, po czym podniósł ręce do góry i rzucił broń na ulicę, a ona leżała na przejściu dla pieszych - relacjonował.

Czytaj także:

Źródło: pap/x.com/guardian/bbc

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)