Krzyczeli: "Wyłaź, szczurze!" - "Szok nie minął"
Mija 29. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. W nocy ponad 200 przeciwników gen. Wojciecha Jaruzelskiego manifestowało przed jego domem w Warszawie. Po raz pierwszy od lat nie było kontrdemonstracji zwolenników generała. - Szok stanu wojennego nadal trwa w zbiorowej pamięci - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Antoni Kamiński, socjolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
Demonstranci zebrani pod domem gen. Jaruzelskiego odśpiewali hymn narodowy, skandowali także hasła: "Precz z komuną", "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę" oraz "Wyłaź, szczurze!". Manifestanci trzymali także transparenty z napisami: "Jaruzelski pamiętamy twoje zbrodnie", "Tu mieszka komunistyczny zbrodniarz" i "Ukarać zbrodniarzy komunistycznych".
"Stłumienie 'Solidarności' było szokiem, który nadal trwa"
Oficjalnym powodem ogłoszenia stanu wojennego była pogarszająca się sytuacja gospodarcza kraju (jej przejawami były m.in. brak zaopatrzenia w sklepach i reglamentacja towarów żywnościowych) oraz zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego w kraju wobec zbliżającej się zimy. Rzeczywistymi powodami były obawy reżimu komunistycznego przed utratą władzy, związane z utratą kontroli nad niezależnym ruchem związkowym, w szczególności Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym "Solidarność".
- "Solidarność" była spontanicznym ruchem całego narodu . To był ruch zrodzony z poczucia odpowiedzialności za stan państwa. Jego stłumienie było szokiem, który nadal trwa w zbiorowej pamięci - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Antoni Kamiński, socjolog z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Wprowadzenie stanu wojennego, mówi Kamiński, było oparte na straszliwym kłamstwie. - Nic z tego, co mówił pamiętnej nocy gen. Jaruzelski nie było prawdą - dodaje.
- Gen. Jaruzelski wielokrotnie przedstawiał historykom i dziennikarzom swoją wersję wydarzeń, ale jego życiorys nie bardzo uprawdopodabnia te tłumaczenia - zwraca uwagę ekspert.
Kamiński zauważa, że choć pod domem gen. Jaruzelskiego dominowali młodzi ludzie, dla których stan wojenny nie był osobistym doświadczeniem, to było to doświadczenie ich rodziców i dziadków, które pośrednio stało się ich własnym. Ekspert przyznaje, że w przypadku młodego pokolenia udział w proteście był także demonstracją polityczną.
"Zaproszenie gen. Jaruzelskiego przez prezydenta zaogniło sytuację"
W tym roku przeciwnicy generała protestowali m.in. przeciw decyzji prezydenta Bronisława Komorowskiego, który pod koniec listopada zaprosił Jaruzelskiego na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego poświęcone wizycie w Polsce prezydenta Rosji. Na obrady RBN zaproszeni zostali wówczas wszyscy byli prezydenci i premierzy. Zdaniem prof. Kamińskiego ten krok na nowo rozniecił emocje wokół gen. Jaruzelskiego. - Można dyskutować, czy gen. Jaruzelski w ogóle powinien być obecny na posiedzeniu. Na miejscu prezydenta Komorowskiego byłbym bardziej ostrożny, ale on uczynił taki prowokacyjny gest, uhonorował Jaruzelskiego razem z prezydentami wybranymi głosami narodu. To niewątpliwie zaogniło sytuację - uważa ekspert.
Zdaniem prof. Kamińskiego zaproszenie gen. Jaruzelskiego na obrady RBN nie było wyrazem chęci jego nobilitacji, ale raczej przypadkową, nieprzemyślaną do końca decyzją.
Wśród zebranych pod domem gen. Jaruzelskiego był m.in. poseł Ludwik Dorn. - Jestem tutaj po raz pierwszy, by dać wyraz temu, że pamiętam oraz że uważam pana Jaruzelskiego za sowieckiego namiestnika, który Polskę niewolił - mówił w rozmowie z PAP Dorn. Prof. Kamiński zwraca uwagę, że w tej kwestii Dorn zawsze miał zdecydowane poglądy. - Jego zaangażowanie nie powinno dziwić, zwłaszcza, że jego kariera polityczna rozpoczęła się od współpracy z Antonim Macierewiczem - przypomina socjolog. Ekspert dodaje, że ten były poseł PiS, który ostatnio podjął ponownie współpracę z tą partią być może chciał przypomnieć wyborcom o swoim istnieniu.
Po raz pierwszy od wielu lat przed domem Jaruzelskiego nie było kontrdemonstracji zwolenników generała. Teresa Jakubowska z partii Racja Polskiej Lewicy, która miała organizować tę pikietę, powiedziała PAP, że policja nie dopuściła sympatyków Jaruzelskiego w pobliże jego domu. Policja jednak temu zaprzecza. - Policjanci nikogo nie zatrzymywali - powiedział PAP Rafał Marczak z Wydziału Prasowego Komendy Stołecznej Policji.
29 lat temu wprowadzono stan wojenny, który spowodował co najmniej kilkadziesiąt ofiar śmiertelnych. Internowano ponad trzy tysiące osób, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", przerwano połączenia telefoniczne.
Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej. Władze zmilitaryzowały najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Ograniczono działalność Polskiego Radia i Telewizji Polskiej. Zawieszone zostało wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.
Władze PRL utworzyły łącznie 52 ośrodki internowania i wydały decyzje o internowaniu 9736 osób. Spacyfikowano 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni "Wujek", gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło dziewięciu górników.
Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 r., rozwiązano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i ogłoszono amnestię dla więźniów politycznych.
Warszawski radny PiS Jarosław Krajewski przypomniał w nocy z niedzieli na poniedziałek, że manifestanci pod domem generała zbierają się od grudnia 1993 roku.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska, PAP