Kryzys w USA. Płace w górę, a chętnych do pracy nie ma
Stany Zjednoczone od dłuższego czasu zmagają się z niedoborem pracowników. Rąk do pracy poszukują firmy w niemal wszystkich branżach, a na ulicach miast nie sposób nie dostrzec plakatów, billboardów czy ulotek z informacjami o prowadzonych rekrutacjach. Pandemia COVID-19 tylko pogłębiła problem.
Płace w Stanach Zjednoczonych rosną sporo szybciej, niż przewidywali ekonomiści. Mimo to pracodawcy mają ogromny problem z brakami kadrowymi. Brakuje pracowników w niemal wszystkich sektorach, choć oczywiście najmniejszym zainteresowaniem cieszą się oferty prac wiążących się z niskimi zarobkami.
Podczas pandemii COVID-19 do USA dotarło znacznie mniej imigrantów, niż przed światowym kryzysem. A to właśnie przyjezdni z uboższych od Stanów Zjednoczonych krajów pracowali na najgorzej płatnych stanowiskach, przede wszystkim w branży hotelarskiej, restauracyjnej czy rozrywkowej.
Do pracy nie garną się chętnie także sami Amerykanie, którzy przez dłuższy czas wspierani byli przez rząd pandemicznymi zasiłkami. Wprawdzie zapomogi nie wpływają już na konta niepracujących, ale rządowe wsparcie znacznie rozleniwiło mniej ambitną część społeczeństwa, która potrzebuje dodatkowej motywacji, by powrócić do regularnego zarabiania.
COVID-19 ogromnym problemem. Wpłynął na deficyty na rynku pracy
Ciosem w rynek pracy jest także wciąż szalejący wariant Omikron, który codziennie wysyła dziesiątki tysięcy osób na kwarantannę. Wielu chorych traci zapał do słabo płatnej pracy i rezygnuje z niej po dojściu do zdrowia. Ponadto dla części firm tymczasowa nieobecność pracownika oznacza konieczność zatrudnienia kogoś innego, a to daje potencjalnym chętnym dużo większe możliwości negocjowania stawek.
Trudna sytuacja na rynku pracy wymusza wzrost płac. W USA średnia godzinowa płaca urosła o 4,7 proc. w stosunku do analogicznego okresu rok temu. W grudniu 2021 wynosiła ona 31,31 dolara, a 12 miesięcy wcześniej 29,91 dolara za godzinę. Najszybciej płace rosną tam, gdzie najbardziej brakuje rąk do pracy - w hotelach, restauracjach czy rozrywce.
Szukasz pracy? Wybierz się do USA
Pracodawcy są zmuszeni do działania na korzyść potencjalnych pracowników, ponieważ w przeciwnym wypadku ich biznesy nie będą w stanie funkcjonować. Regularnie najwięcej wypowiedzeń jest składanych właśnie w branży związanej bezpośrednio z turystyką oraz żywieniem.
Znalezienie pracy w USA to obecnie zadanie banalnie proste. Na budynkach wielkich sieciówek aż roi się od plakatów z chwytliwym hasłem "we’re hiring". O pracowników walczą m.in. McDonalds, Burger King czy Starbucks. W lokalnych rozgłośniach radiowych regularnie pojawiają się ogłoszenia o wakatach, w tym np. reklamy stanowiska kierowcy autobusu miejskiego. W Miami na Florydzie osoba chcąca podjąć się tego zajęcia otrzymuje m.in. darmowe przejazdy na terenie całego Miami-Dude oraz bogaty pakiet socjalny.
Koszty życia rosną, płace również
Mimo to rąk do pracy nie ma. Latynosi, którzy osiedlają się na Florydzie, stanowią większość kadry w sklepach spożywczych, hotelach czy restauracjach. Nie wszyscy imigranci podejmują się jednak zatrudnienia. Część z nich po prostu egzystuje. Amerykanie nie chcą za to pracować za głodowe stawki i wolą korzystać z pomocy socjalnej, niż poświęcać swój czas dla niewielkiego zarobku. We wspomnianym wcześniej Miami życie jest niezwykle drogie, a utrzymanie się za najniższą pensję oznacza naprawdę bardzo skromne życie.
W praktyce oznacza to, że w najbliższym czasie dalszy wzrost płac jest nieunikniony. Dla pracodawców posiadanie pracowników to być albo nie być. W tym momencie w USA warunki dyktują pracobiorcy. Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych jest stosunkowo niskie, ponieważ wynosi niecałe 3,9 proc. Większość z niepracujących albo nie chce podjąć pracy, albo czeka na bardzo atrakcyjne warunki. Tymczasem wakatów nie ubywa, wręcz przeciwnie. Według agencji Reuters rynek pracy jest aktualnie postrzegany przez decydentów amerykańskiego banku centralnego jako "bardzo napięty". Niewykluczone, że już wkrótce w USA zapadnie decyzja o podwyżkach stóp procentowych.