Kryzys w PO. Kidawa-Błońska: mamy bardzo trudny czas
- Nie czuje się jak na Titanicu, ale jest to bardzo trudny czas dla Platformy Obywatelskiej - przyznała Małgorzata Kidawa-Błońska. Wicemarszałek Sejmu stwierdziła, że teraz jej partia "musi pokazać nową jakość".
W piątek wieczorem zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej podjął decyzję o wykluczeniu z partii Pawła Zalewskiego oraz Ireneusza Rasia. Rzecznik PO Jan Grabiec tłumaczył, że zostali usunięci "za działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii". Wniosek o wykluczenie złożył - zgodnie ze statutem PO - jej przewodniczący Borys Budka.
W niedziele zaś z szeregów Platformy wystąpiła Róża Thun. Swoją decyzję przekazała w mediach społecznościowych. - Na ręce przewodniczącego małopolskiej Platformy Obywatelskiej, Aleksandra Miszalskiego, złożyłam rezygnację z członkostwa w partii - oświadczyła.
"Mam tego dość"
Do ostatnich zawirowań w PO odniosła się Małgorzata Kidawa-Błońska. Wicemarszałek Sejmu stwierdziła w TVN24, że jeszcze "nie czuje się jak na Titanicu, ale jest to bardzo trudny czas". - Na to złożyło się wiele rzeczy, także pandemia, która nie pozwalała nam normalnie funkcjonować - uważa przedstawicielka Platformy.
Wicemarszałek Sejmu poinformowała, że głosowała "za" wyrzuceniem z partii posłów Rasia i Zalewskiego. - Mam już dosyć tego, że muszę ciągle komentować ich wystąpienia w mediach - powiedziała.
Przyznała, że to był sygnał ostrzegawczy również dla innych parlamentarzystów. - Na radach krajowych nie zabierali głosu, ale robili to w mediach. To brak szacunku do swoich kolegów. Nawet pandemia tego nie usprawiedliwia - dodała.
"Zawsze żal"
Odnosząc się do odejścia z partii Róży Thun, wicemarszałek Sejmu stwierdziła, że "zmartwiła ją ta decyzja". - Zawsze uważaliśmy, że Róża to jest taka instytucja sama w sobie. Ma duży autorytet w Parlamencie Europejskim i wykonywała świetną robotę. Może w działania wewnątrz partii, w działania tutaj w kraju mniej się angażowała, ale ocenialiśmy i oceniamy jej pracę bardzo dobrze - mówiła.
Małgorzata Kidawa-Błońska uważa jednak, że zarzuty Róży Thum wobec partii "są niesłuszne". - O tematach, o których chciała mówić, debat było wiele. I w Parlamencie Europejskim i tutaj w Polsce. Nawet w tych trudnych warunkach mieliśmy kilka bardzo długich klubów - podkreślała.
- Zawsze żal, kiedy ktoś odchodzi, ale ktoś odchodzi, ktoś przychodzi. Mieliśmy w naszej partii takie sytuacje. To zawsze przykre, ale trzeba być na to przygotowanym - zaznaczyła.
"Przedwczesne informacje"
Według wicemarszałek Sejmu, "czasem jednak taki czas kryzysowy jest potrzebny, żeby wyjść z niego obronną ręką i pokazać nową jakość". - Wierzę, że praca moja, moich kolegów i to, co się tutaj dzieje, pozwoli nam wyjść ofensywnie i zaproponować nową jakość w polityce - mówiła.
Jej zdaniem "żadnemu ugrupowaniu nie poświęcano tyle uwagi przez ostatni rok co Koalicji Obywatelskiej". - Nasza nazwa jest odmieniana przez wszystkich i wszyscy oczekują, że natychmiast zmienimy Polskę. Dlatego te wszystkie informacje, że już straciliśmy kontakt z ludźmi są przedwczesne. Gdyby tyle o nas nie mówiono, to by znaczyło, że nikt nie wiąże z nami żadnych nadziei - oceniła Kidawa-Błońska.
"Słyszę takie marzenia"
Wicemarszałek Sejmu skomentowała też doniesienia, które wskazują, że Donald Tusk może być zainteresowany ponownym przywództwem w Platformie i powrotem do krajowej polityki.
- Wielu Polaków chciałoby, żeby wrócił Donald Tusk. W wielu rozmowach słyszę takie marzenia. Bardzo bym chciała, żeby wrócił do krajowej polityki. Nie wyobrażam sobie, że wrócił do innej partii niż PO - powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska.
- Ludzie go naprawdę chcą. Potrzebują polityka silnego i niebojącego się. Na takiego czekają - dodała.
Wicemarszałek Sejmu zaznaczyła jednak, że aktualnie szefem partii jest Borys Budka, a PO "musi dobrze funkcjonować niezależnie od tego, kto jest liderem". - Musimy tworzyć zespół, który będzie działał - powiedziała.
Źródło: TVN24