Kryzys w kampanii PiS. Politycy nadzieję na odbicie widzą w Tusku i Murańskim. "Spadli nam z nieba"
W PiS mają nadzieję, że premier Donald Tusk i patoinfluencer Jacek Murański zmobilizują sympatyków Karola Nawrockiego do obrony kandydata tej formacji na prezydenta. - Teraz możemy grać tylko na mobilizację i "bronić Częstochowy". Na finezję w tej kampanii już nie ma miejsca - uważa działacz PiS. Liczy, że słabszy moment kampanii Nawrockiego minie tuż przed wyborczym finiszem.
- Albo Tusk z "Muranem" zrobią nam najlepszą kampanię profrekwencyjną i właśnie uratowali zwycięstwo Karola, albo jakimś cudem "normalsi" w te wszystkie brednie o sutenerze i prostytutkach uwierzą i pójdą głosować na Rafała - mówi nam polityk PiS.
Po chwili dodaje: - Niech mi pan uwierzy, nie mam pojęcia, jak to się skończy w niedzielę.
Nastroje w partii są bardzo różne. Od nadziei po niepokój. Ale po kolei.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokujące doniesienia o Nawrockim "Coś tu jest bardzo nie halo"
Popłoch w partii
Poniedziałek. Portal Onet publikuje materiał oparty na relacji dwóch anonimowych świadków o tym, że Karol Nawrocki "uczestniczył w procederze sprowadzania prostytutek dla gości Grand Hotelu w Sopocie, gdy pracował tam jako ochroniarz".
Tekst omawiany jest w stacjach informacyjnych, staje się głównym tematem politycznym w mediach społecznościowych. Sztabowcy długo nie chcą się wypowiadać. Politycy nie odbierają telefonów, nie odpisują, ktoś zdawkowo napisze, że "trwają narady". - Były war roomy - usłyszeliśmy nieoficjalnie w PiS.
Chodzi o spotkania kryzysowe dotyczące kampanii; sytuacje, w których podejmuje się najważniejsze decyzje.
Jak ustaliliśmy, w centrali PiS przy Nowogrodzkiej niemal cały dzień organizowano zebrania, posiedzenie sztabu, jak ujął to jeden z naszych rozmówców - "był młyn w partii". Jednocześnie wielu polityków było w terenie (m.in. z Karolem Nawrockim), część szykowała się na kongres CPAC w Rzeszowie.
Aktywność medialna była jednak ograniczona do minimum. - W wieczornych audycjach i programach nie było komu bronić Karola - zauważył jeden z naszych rozmówców. Część polityków PiS - pytanych o możliwość udziału w poranku Wirtualnej Polski we wtorek - odmawiało lub nie odpowiadało na zaproszenie.
Zarządzanie kryzysowe? - Leżało - stwierdziła osoba z zaplecza PiS. Doniesienia Onetu próbowali dementować Patryk Jaki i Adam Bielan, głos zabrał wreszcie sam kandydat na prezydenta.
- Dziś w Polsce problemem jest prostytucja polityczna, która za obce pieniądze chce oddać Polskę. Za ten stek kłamstw i nienawiści pozwę Onet w trybie cywilnym o ochronę dóbr osobistych, a także złożę prywatny akt oskarżenia w trybie karnym. Medialni pomocnicy Tuska i Trzaskowskiego nie zabiorą nam zwycięstwa - oświadczył Karol Nawrocki w social media.
Dlaczego nie pozew w trybie wyborczym? Bo w PiS uznano, że ze względów formalnych sąd może taki pozew oddalić, ponieważ artykułów prasowych nie należy traktować jako agitację wyborczą. Zdecydowano się więc na tradycyjny pozew i akt oskarżenia. Takie rozwiązanie - jak się dowiedzieliśmy - zaproponował jeden z etatowych prawników z centrali PiS przy Nowogrodzkiej. Znamy jego nazwisko, ale nie podajemy go publicznie. Kluczowe jest jedno: wszyscy mają bronić Nawrockiego.
Snus i piwo
W PiS poszło zalecenie: murem za kandydatem. Przekaz? "Brutalny atak władzy, mediów i służb", "zarzuty wyssane z palca przez niewiarygodnych świadków (najpewniej opłaconych)", "obrzydliwa nagonka". Wszystko po to, by uniemożliwić Karolowi Nawrockiemu zwycięstwo w wyborach. Powtórzmy: to narracja PiS. I ma być powielana.
"Tusk i Trzaskowski wygrywają w więzieniach. To przyczynek do zrozumienia tego, co dziś dzieje się w kampanii wyborczej, czyli kolejnego odrażającego, opartego na kłamstwie, ataku na Karola Nawrockiego. Mają pieniądze i dostęp do ludzi, którzy powiedzą wszystko, co będzie trzeba" - napisał na X Jarosław Kaczyński.
Sygnał był jasny: skoro wiary w Nawrockiego nie stracił prezes PiS, bronić ma go każdy. Mimo wątpliwości.
Część polityków związanych z PiS miało poczucie, że kampania ich kandydata - po dobrym okresie i obiecującym wyniku w pierwszej turze wyborów - znalazła się w kryzysie.
Dyskusja o uzależnieniu kandydata od nikotyny i zażycie przez niego snusa przed kamerami w trakcie najważniejszej debaty w życiu, dobre wystąpienia Rafała Trzaskowskiego i jego piwo z Mentzenem, sukces marszu poparcia kandydata KO, spór PiS z Konfederacją i Sławomirem Mentzenem (pisaliśmy o tym w WP) - ewidentnie PiS zaczęło tracić oddech, a koalicja zyskała tlen.
PiS: Tusk spadł nam z nieba
I wtem do telewizji Polsat News postanowił przyjść Donald Tusk. Nieoczekiwanie dla wszystkich zaczął powoływać się na patoinfluencera i kilkukrotnie skazanego przez sąd byłego gangstera, freak fightera związanego ze światem przestępczym Jacka Murańskiego.
Murański oskarżał w swoich mediach społecznościowych Karola Nawrockiego o kontakty z gangiem sutenerów i zarzucał mu rzeczy, które dziennikarze szybko zweryfikowali i okazały się nieprawdziwe. Premier polskiego rządu postanowił jednak relację "Murana" wykorzystać przeciwko kandydatowi PiS. Chwilę później krótką rozmowę z Murańskim wyemitowała TVP.
- Tusk nam spadł z nieba - skwitował polityk PiS w rozmowie z WP. Pozostali politycy tej partii nagle - jak sugerują - dostali kampanijny impuls: zalali social media kompromitującymi dla Murańskiego filmikami, pokazując, kim jest człowiek, na którego powołuje się Donald Tusk. Zmontowano nawet spot, który zamieszczono na koncie formacji.
- Mamy do czynienia z szaleńcem opętanym nienawiścią, który tak naprawdę już chwyta się wszystkiego i wszystkich. Takim doskonałym przykładem jest to, że na piedestał stawia taką postać, takiego patostreamera, celebrytę, pseudocelebrytę, ale przede wszystkim przestępcę, jakim jest Jacek Murański - mówił o Donaldzie Tusku na konferencji prasowej poseł PiS Andrzej Śliwka.
Sztabowiec Karola Nawrockiego pytał, "co trzeba mieć w głowie, żeby w kampanii wyborczej wykorzystywać takie osoby i używać ich jako wiarygodnych świadków, żeby zaatakować swoich oponentów politycznych". - Największy patus w galach freak fightów jest wskazywany jako autorytet przez Tuska. To pokazuje skalę desperacji - powiela ten przekaz poseł PiS Sebastian Kaleta.
- Albo Tusk z Muranem zrobią nam najlepszą kampanię profrekwencyjną i właśnie uratowali zwycięstwo Karola, albo jakimś cudem "normalsi" w te wszystkie brednie uwierzą i pójdą głosować na Rafała - powiedział nam jeden z polityków.
Inni wyrażali nadzieję, że mimo słabego momentu kampanii Nawrockiego, "Tusk przyszedł z pomocą". - Jeśli sztab Trzaskowskiego uznał, że ta akcja z Tuskiem i Murańskim pomoże Rafałowi, to stracili instynkt samozachowawczy - twierdzi jeden z polityków PiS.
Kolejny próbuje przekonywać, że koalicja przez Tuska "przegrzała ten temat". - Przecież ludzie nie są idiotami, widzą, że ta nagonka jest grubymi nićmi szyta - uważa poseł PiS. Mówi o wyborcach prawicy.
Inni widzą jednak ryzyka. - W drugiej turze frekwencja prawdopodobnie będzie wyższa, a to może przeważyć szalę na Rafała. Naprawdę nie wiem co się wydarzy - przyznaje człowiek z zaplecza Nowogrodzkiej.
Sam Nawrocki nie traci rezonu z powodu najnowszych publikacji i wejścia do kampanii Tuska i Murańskiego.
- Przeszliśmy już wspólnie zbyt wiele i jesteśmy dzisiaj zbyt blisko, aby nie wygrać 1 czerwca. Głos społecznego buntu jest już tak mocny i tak silny, że nic nas dzisiaj nie powstrzyma. Ani kolejne kłamstwa, ani ataki, ani próby demobilizacji nas wszystkich. Tu jest Polska i nasza wolność, nasza determinacja, ona rozstrzygnie w niedzielę - mówił na spotkaniu z wyborcami kandydat na prezydenta.
We wtorek opublikował test, który ma udowadniać, że Nawrocki nie zażywa narkotyków. Wszystko po to, by do analogicznego testu zmusić Rafała Trzaskowskiego. - Trzeba odbijać piłeczkę, nie dać się zepchnąć do narożnika - tłumaczy polityk PiS. To może jednak nie wystarczyć.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski