Kryzys uchodźczy. Dramatyczna relacja dziennikarza WP: "Są na granicy życia i śmierci"
Kryzys migracyjny przy granicy polsko-białoruskiej nie skończy się pewnie szybko. Obecną sytuację na wschodzie widział dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski, który pojechał sprawdzić, co dzieje się tuż przy strefie stanu wyjątkowego. - Najbardziej poruszające było to, że w lasach na Podlasiu dzień i noc są dziesiątki, a może i setki ludzi. Oni spędzają tam całe dnie, zimne noce, żywią się często suchymi kolbami kukurydzy, nawet znalezionymi roślinami. Sytuacja jest dramatyczna - opowiadał dziennikarz w programie "Newsroom" WP. Jak dodaje, przy granicy z Białorusią obecne są też rodziny z dziećmi. - To, co najbardziej utkwiło mi w głowie, to interwencja, jaką miała Fundacja Ocalenie. Dwuletnie, skrajnie wychłodzone dziecko, miało tak płytki oddech, że wolontariusze właściwie nie widzieli, czy ono żyje - dodał Patryk Michalski. Wśród migrantów, którzy potrzebowali pomocy od wolontariuszy, znalazł się też mężczyzna ze stanem przedzawałowym, który utknął na mokradłach. - Ci ludzie często są tak wyczerpani tą wędrówką, że są właściwie na granicy życia i śmierci - mówił dziennikarz WP.