"Kryzys powinien być dla nas dobrą lekcją"
Szef Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Jean-Claude Trichet, jeden z negatywnych bohaterów globalnych protestów ruchu "oburzonych", powiedział, że obecny kryzys finansowy powinien być dobrą lekcją, ale ostrzegł przeciwko radykalnym rozwiązaniom.
W dzień po demonstracjach przeciwko chciwości wielkich korporacji i nierównościom ekonomicznym, które przetoczyły się przez wiele miast całego świata, Trichet oświadczył, że kryzys nauczył go, iż systemu finansowego nie można pozostawić w tak kruchym stanie i wezwał do silniejszej regulacji.
- Nasze zadanie to uczynienie bardziej solidnym światowego systemu finansowego. W ten sposób rozumiem część postulatów, które przychodzą z tego ruchu ("oburzonych") - wskazał w wywiadzie dla francuskiego radia Europe 1 i telewizji iTele.
- To dlatego od samego początku, od pierwszych szczytów G20, mówiliśmy, że trzeba zdecydowanie wprowadzić pewne zasady i ograniczenia w systemie finansowym - dodał Trichet. Nie należy jednak posuwać się do demolowania banków, ponieważ finansują one trzy czwarte gospodarki - zastrzegł.
Szef EBC ocenił, że sektor finansowy "jest w połowie drogi". - Wzmocniliśmy regulację banków komercyjnych. Nadal jest jednak wiele do zrobienia, szczególnie w instytucjach niebankowych - wskazał.
Trichet oświadczył, że nie jest zwolennikiem "deglobalizacji", ale od uczestników antyglobalistycznych demonstracji usłyszał wyraźny komunikat o konieczności wzmocnienia światowego zarządzania ekonomicznego.
Ośmioletnia kadencja Tricheta jako szefa Europejskiego Banku Centralnego mija z końcem października. Jego następcą zostanie Włoch Mario Draghi.
W wielu miastach świata, w tym w Warszawie, odbyły się w sobotę w większości pokojowe marsze ruchu "oburzonych". Jego członkowie oskarżają bankierów i polityków o rujnowanie światowej gospodarki. W Rzymie doszło do aktów wandalizmu i starć z policją - rannych zostało ponad 70 policjantów i uczestników zajść, a 12 osób aresztowano. Straty szacowane są na miliony euro.