Kryzys polskiej transplantologii
Polska transplantologia przeżywa bardzo ciężki okres. Po ostatnich doniesieniach mediów na pacjentów oczekujących na transplantację padł blady strach. Lekarze alarmują, że chorzy umierają z powodu złej atmosfery wokół przeszczepów.
13.04.2007 09:00
W lutym o handel narządami oskarżono lekarzy z Warszawy, a w marcu uśmiercanie pacjentów tiopenthalem zarzucono białostockim lekarzom.
Obie sprawy bada prokuratura. Prof. Michał Myśliwiec z Kliniki Nefrologii Akademii Medycznej w Białymstoku mówi, że skandal ten już zbiera swoje żniwo. Od połowy lutego w klinice nie przeprowadzono ani jednej przeszczepu, a lekarze bardziej niż pracą zajęci są przesłuchaniami przed prokuratorem.
W tej chwili nie ma dawców narządów do transplantacji. Każdy, kto nie zgadza się na pobranie organów po śmierci, może to zgłosić w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów. Transplantolog ze Szpitala Klinicznego w Białymstoku docent Marek Gacko podkreślił, że w ostatnim czasie liczba tych zgłoszeń wzrosła. W samym marcu sprzeciw zgłosiło prawie tyle osób co w całym ubiegłym roku.
W Białymstoku dokonuje się jedynie przeszczepów nerek. Pozostałe narządy, pobrane od osób zmarłych przekazywane są do innych ośrodków w kraju. O ile chorzy, którzy czekają na przeszczep nerki, mogą być dializowani, to dla osób chorych na serce czy wątrobę transplantacja jest jedyną metodą uratowania życia.