Kryzys na granicy. Gen. Stróżyk: to wojna na migrantów
- Na pewno Białorusi zależy na eskalowaniu konfliktu - stwierdził w programie "Newsroom" WP gen. Jarosław Stróżyk, pytany, czy Łukaszence może zależeć na tym, by na granicy padły strzały. - Powściągliwa reakcja jest zawsze na miejscu. Ale mamy tam ok. 20 tysięcy funkcjonariuszy i żołnierzy i taka sytuacja może się zdarzyć - dodał. - To nie jest wojna w normalnym stylu, są to działania hybrydowe, pod progiem wojny, to trzeba też jasno artykułować, ale mające wymiar dużego już konfliktu i kryzysu humanitarnego - ocenił gość programu "Newsroom". - Nie mamy tutaj walki żołnierzy, nie mamy rakiet, nie mamy czołgów, nie mamy konwencjonalnej wojny - tłumaczył wiceprezes Fundacji Stratpoints. Na uwagę prowadzącego program, że w XXI wieku, wojny mogą mieć inne niż dotąd oblicze, odparł: "zdecydowanie". - I takie wojny już się toczą. Wojny cybernetyczne, właśnie taka wojna na migrantów. I to jest broń, Łukaszenka używa migrantów jako broń i trzeba mu jasno powiedzieć, a przede wszystkim jego poplecznikom, jego podwładnym na różnym szczeblu, że odpowiedzą kiedyś za to przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze - dodał gen. Stróżyk. - Czy jesteśmy świadkami takiej wojny na migrantów? - dopytywał prowadzący program. - Zdecydowanie. W jakimś stopniu dzieje się u nas historia. W 2015 roku sytuacja była podobna, ale nie było wówczas jednoznacznie takiej osoby, która pcha migrantów, wtedy uciekali jednak przed ISIS z Syrii. To nie był aktor państwowy. Tu mamy osobę, która broni siebie i swojego życia po przegranych wyborach prezydenckich. Robi wszystko, by odwrócić uwagę od problemów wewnętrznych i robi to wspaniale - odparł gen. Jarosław Stróżyk.