Kryzys dyplomatyczny z Izraelem. Były ambasador wskazuje na błędy
Prezydent podpisał nowelizację Kodeksu postępowania administracyjnego, która blokuje roszczenia o mienie bezspadkowe. Decyzja ta spotkała się z ostrym sprzeciwem ze strony władz w Tel Awiwie. - Reakcja Izraela jest przesadzona i pozbawiona dyplomatycznej wstrzemięźliwości - ocenił w rozmowie z WP były ambasador Polski w Izraelu Jan W. Piekarski. Według niego zagraniczne reperkusje byłyby jednak mniejsze, gdyby Polska skuteczniej przedstawiała swoje argumenty.
W reakcji na decyzję Andrzeja Dudy, szef izraelskiej dyplomacji Yair Lapid przekazał, że chargé d'affaires Tal Ben-Ari Yaalon opuści Warszawę i powróci do ojczyzny. Lapid poinformował także, że Izrael zarekomendował, aby ambasador RP Marek Magierowski, który przebywa obecnie na urlopie w Polsce, na razie nie wracał na swoją placówkę w Tel Awiwie.
Piekarski powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, że konsekwencją przyjęcia noweli Kpa może być nie tylko pogorszenie relacji z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi. - Obawiam się, że w reakcjach innych państw sympatia będzie raczej po stronie ofiar Holokaustu czy też po stronie państwa Izrael niż po naszej - stwierdził.
Według niego obecny kryzys w relacjach między Tel Awiwem a Warszawą może przerodzić się w "faktyczne zamrożenie relacji" między oboma krajami. Na obecnym etapie jednak trudno ocenić, jak długo może to potrwać.
Zobacz też: obejrzał materiały TVP o Tusku. Jarosław Gowin komentuje wprost
Pytany, czy sprawę mienia bezspadkowego dało się załatwić w taki sposób, by uniknąć tak ostrej reakcji Izraela, Piekarski odparł, że Polska nie dość jasno przedstawiała swoje argumenty w tej sprawie. - Na pewno zabrakło wyjaśniana ze strony polskich dyplomatów, zarówno w Jerozolimie, jak i w Waszyngtonie, naszych intencji i znaczenia tej noweli oraz tego, jaki to ma wpływ na polski system prawny - powiedział.
Zdaniem dyplomaty wówczas reakcja ze strony władz izraelskich, jak i amerykańskiego Departamentu Stanu, prawdopodobnie byłaby "bardziej wyważona". - Wydaje mi się, że wcześniejsze przygotowanie dyplomatyczne nie miało miejsca - dodał Piekarski.
Były ambasador w Izraelu przestrzegł też, by wyjaśniania swoich racji na temat kontrowersyjnych przepisów nie postrzegać jako "tłumaczenia się przed obcymi z postępowania polskiego ustawodawcy". Podkreślił, że chodzi tutaj raczej o jasne przedstawienie polskich intencji, które często różnią się od tych przedstawianych w zagranicznej prasie.
- To nie ma nic wspólnego z dyskryminowaniem osób pochodzenia żydowskiego czy też rodzin i spadkobierców ofiar Holokaustu - podkreślił były ambasador RP. Piekarski nawiązał w ten sposób do zarzutów, jakie w kontekście nowelizacji Kpa są stawiane Polsce m.in. w izraelskiej prasie. "Times of Israel" napisał w sobotę, że "Polska nie pierwszy raz w historii przyjęła antysemickie i niemoralne prawo".
Kryzys dyplomatyczny. Co można teraz zrobić?
Zdaniem dyplomaty, w obecnej sytuacji jedynym, co może zrobić Polska, jest zabieganie o spotkania z przedstawicielami Izraela na takim szczeblu, jaki jest tylko możliwy. Według niego należy także starać się tłumaczyć swoje racje w kontaktach z organizacjami żydowskimi. Wymienił tu Światowy Kongres Żydów i Amerykański Kongres Żydów.
Jego zdaniem przed podjęciem tych rozmów należy jednak poczekać, aż opadną emocje, które na razie zdominowały relacje polsko-izraelskie. - We wszystkich sprawach czas jest czynnikiem łagodzącym - zaznaczył.
Nowela Kpa. Koniec z restytucją mienia bezspadkowego
Nowelizacja Kodeksu postępowania administracyjnego została uchwalona w czerwcu i zmienia przepisy nakazujące uznawanie decyzji administracyjnej za nieważną z powodu "rażącego naruszenia prawa" - bez względu na fakt, jak dawno ją wydano. Zapisy noweli oznaczają m.in., że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie wszczęcie postępowania w celu jej zakwestionowania, np. w sprawie odebranego przed laty mienia.
Budziło to duże protesty m.in. strony izraelskiej oraz amerykańskiej. Polskie MSZ tłumaczyło jednak, że u podstaw nowelizacji leży "potrzeba zapewnienia zaufania obywateli do państwa i realizacji zasady pewności prawa". "Możliwość podważenia decyzji władz publicznych nie może być nieograniczona czasowo" - podkreślał resort.