Kryscina Cimanouska w Warszawie. Biegaczka z Białorusi pytana o nagonkę
- Jestem wdzięczna służbom dyplomatycznym i wszystkim, którzy mnie wspierali - powiedziała Kryscina Cimanouska podczas konferencji prasowej w Warszawie. Białoruska biegaczka otrzymała w ambasadzie RP polską wizę humanitarną. - Cieszę się, że jestem bezpieczna - dodała.
Cimanouska była pytana o to, co wydarzyło się w Tokio, gdzie reprezentowała Białoruś podczas Igrzysk Olimpijskich. Wcześniej publicznie skrytykowała białoruskie władze sportowe za decyzję ws. wystawienia sportowców, którzy nie mieli wymaganej liczby testów antydopingowych. W wyniku formalnych zawirowań Cimanouska miała być częścią sztafety 4x400 m, mimo że zwykle startuje na dystansach 100 i 200 m.
- Kiedy byłam na terenie wioski olimpijskiej, ludzie z naszego zespołu przyszli do mnie i kazali powiedzieć, że jestem kontuzjowana i chcę wrócić do domu - opowiadała biegaczka. Dano jej do zrozumienia, że jeśli tego nie zrobi, czekają ją przykre konsekwencje w kraju.
- Nie zgodziłam się z decyzją o odsunięciu od biegu, po paru godzinach powiedziano, że mam wracać na Białoruś - powiedziała sportsmenka.
Cimanouska: cieszę się, że jestem bezpieczna; jestem wdzięczna polskim służbom dyplomatycznym i rządowi
Pytana, czy spodziewała się, że może dojść do takiej sytuacji, Cimanouska odpowiedziała: "w ogóle, do głowy by mi nie przyszło, że coś takiego może mieć miejsce". Biegaczka zaznaczyła, że jej konflikt z przedstawicielami białoruskiego związku sportowego dotyczył wyłącznie aspektu sportowego.
- Rzeczywiście doszło do błędu, z którego powodu dwójka zawodników nie mogła przyjechać na igrzyska i wszystko, co chciałam powiedzieć, to wyłącznie to, że ktoś powinien odpowiedzieć za ten błąd. W żaden sposób nie próbowałam wiązać tego z polityką, więc to, co się wydarzyło, było bardzo zaskakujące - oceniła Cimanouska.
Powołała się również na słowa babci, która ostrzegała ją przed powrotem do domu ze względu na nagonkę w białoruskich mediach reżimowych. Jak wynika z jej relacji, biegaczka jest przedstawiana jako osoba "z problemami", która nie skorzystała ze swojej sportowej szansy.
Zasugerowano też, że pojawiają się wezwania do masowej nagonki pod adresem Cimanouskiej w mediach społecznościowych.
Sportsmenka przyznała, że na razie nie podjęła decyzji ws. azylu politycznego. Poinformowała, że zamierza kontynuować karierę sportową w Polsce.
- Będąc w Polsce, czuję się bezpieczna, czekam na męża - powiedziała na konferencji, dodając, że to właśnie z nim podejmie decyzję, jak długo pozostaną w Polsce. Cimanouska podkreśliła, że martwi się o swoich rodziców, którzy zostali na Białorusi.
- Chcę powiedzieć wszystkim Białorusinom, żeby się nie bali - oświadczyła biegaczka, deklarując, że każdy białoruski sportowiec zmagający się z problemami może liczyć na pomoc.
- Cieszę się, że jestem bezpieczna, jestem wdzięczna polskim służbom dyplomatycznym i rządowi - powiedziała wcześniej Cimanouska. Obecny na spotkaniu białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka dodał, że około tysiąc więźniów politycznych znajduje się teraz na terenie Białorusi.
Z Tokio 2020 do Warszawy. Burza wokół Krysciny Cimanouskiej
W niedzielę Kryscina Cimanouska poinformowała, że przez krytykę działań władz sportowych swojego kraju, została odsunięta od udziału w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Miała wystartować w poniedziałek na dystansie 200 metrów, jednak - jak poinformowała - funkcjonariusze próbowali ją zmusić do wylotu na Białoruś.
Biegaczka zgłosiła się na policję i w efekcie nie wyleciała z Tokio. W poniedziałek Cimanouska otrzymała w ambasadzie RP polską wizę humanitarną.
W środę wieczorem kobieta dotarła do Polski. Wieczorem samolot z białoruską sportsmenką na pokładzie wylądował na lotnisku Warszawa-Okęcie. Ze względów bezpieczeństwa biegaczka zmuszona była do podróży z Tokio przez Wiedeń.