Krymscy separatyści: nie chcieliśmy mieszkać w nacjonalistycznej Ukrainie
Krymscy separatyści świętują rocznicę referendum na rzecz zjednoczenia z Rosją. Samozwańczy przywódca Krymu Siergiej Awakow oświadczył, że on i jego rodacy, rok temu opowiedzieli się za przyłączeniem do Federacji Rosyjskiej, ponieważ nie chcieli żyć w kraju, w którym do władzy doszli zwolennicy nacjonalistycznych ideologii.
Rosyjscy politycy, w tym prezydent Władimir Putin tłumaczą, że gdyby rok temu Moskwa nie wysłała swoich żołnierzy na Krym i nie wzięła w obronę jego mieszkańców, polałaby się krew. Także prorosyjscy separatyści twierdzą, że dzięki wsparciu Rosji uniknęli krwawej zemsty z rąk ukraińskich banderowców.
- Na Ukrainie żyło się nieźle, dopóki nacjonaliści nie przejęli tam władzy - opowiadali Polskiemu Radiu Rosjanie mieszkający w Sewastopolu.
Są w tym portowym mieście również i tacy, którzy tęsknią za Ukrainą. Z niedawnego sondażu przeprowadzonego przez Radio Swoboda wynika, że ponad 60 proc. mieszkańców Krymu wolałaby, aby półwysep wrócił w granice Ukrainy.