Krwawa pomyłka brytyjskich żołnierzy
Dowódca ISAF,
gen. John McColl (AFP)
Brytyjscy żołnierze omyłkowo ostrzelali w sobotę w Kabulu samochód, którym afgańska rodzina wiozła do szpitala rodzącą kobietę. Jedna osoba zginęła.
Brytyjczycy twierdzą, że odpowiedzieli ogniem na ostrzał ich posterunku. Jednak zdaniem afgańskiej rodziny, żołnierze pomylili cele i nie strzelali do właściwych ludzi.
Jechaliśmy samochodem do szpitala, kiedy nagle usłyszeliśmy odgłosy strzałów. W tym momencie zginął mój brat - powiedział agencji Reuters Mohammad Iszak. Pozostali pasażerowie samochodu, Iszak, jego matka, żona i sąsiad, który prowadził samochód, zostali ranni.
Żaden z brytyjskich spadochroniarzy, którzy stacjonują w Kabulu w ramach Międzynarodowych Sił Pokojowych (ISAF), nie został ranny podczas wymiany ognia. Brytyjczycy od razu po strzelaninie opuścili swój posterunek. Wrócili tam później z afgańską policją, a w pobliskim domu znaleźli martwego mężczyznę, cztery osoby ranne oraz noworodka - powiedział rzecznik Międzynarodowych Sił Pokojowych, Neil Peckham.
Wiele wskazuje na to, że posterunek brytyjskich spadochroniarzy został ostrzelany. Prowadzimy bardzo drobiazgowe śledztwo - dodał rzecznik Międzynarodowych Sił Pokojowych.
Podczas niedzielnej konferencji prasowej premier tymczasowego rządu Afganistanu, Hamid Karzai, powiedział, że o incydencie poinformował go dowódca Międzynarodowych Sił Pokojowych, generał John McColl. Dodał, że ostrzał posterunku brytyjskich żołnierzy nie wyglądał na zorganizowany atak na Międzynarodowe Siły Pokojowe. (an)