Piłka jak wojna
"Główni gracze ustawiają się pośrodku, by stawić czoło piłce i przeciwnikom, jako że grali w podobny sposób, jak pojedynkowali się i walczyli w bitwach" - napisał o indiańskim widowisku dominikanin Diego Duran. I miał rację, bo pelota pełniła nie tylko funkcje rozrywkowe i religijne, ale również połączone z nimi militarno-propagandowe.
Majowie często rozgrywali mecze po zwycięskich bitwach. W tym wypadku ich przeciwnikami byli jeńcy wojenni. Rozgrywka stawała się symboliczną rekonstrukcją bitwy i miała pokazać chwałę zwycięzców. Dlatego jeśli zachodziło ryzyko, że wzięci do niewoli wrogowie mają szansę na pokonanie swoich nowych panów podczas meczu, to ich po prostu... raniono. Robiono to w taki sposób, by skutecznie zapobiec ich ewentualnej wygranej, np. łamiąc im ręce. Z góry ''ustawiona'' rozgrywka stawała się więc spektaklem propagandowym. Po wszystkim jeńcy kończyli oczywiście jako ofiary.
Czasem też bywało tak, że mecz piłkarski był rozgrywany zamiast zwykłego militarnego starcia. Dzięki temu można było uniknąć kosztów prowadzenia rzeczywistej wojny i oszczędzić krwi własnych żołnierzy.