KRS może się zająć wypowiedzią prezydenta o sędzi Mojkowskiej
Być może w przyszłym tygodniu Krajowa Rada
Sądownictwa zajmie się wypowiedzią prezydenta Lecha Kaczyńskiego
na temat sędzi Małgorzaty Mojkowskiej - poinformowała Ewa
Chałubińska, rzeczniczka rady - organu, który stoi na straży
niezawisłości sędziowskiej. Sprawą zajmie się też Stowarzyszenie
Sędziów Polskich "Iustitia".
08.09.2006 | aktual.: 08.09.2006 14:55
Mogę tylko wyrazić ubolewanie z powodu tej wypowiedzi. Troska o autorytet głowy państwa uniemożliwia mi rzetelne ustosunkowanie się do niej- dodała Chałubińska.
Sprawą zajmie się także Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia", którego celem jest również działanie na rzecz umacniania niezależności sądów i niezawisłości sędziów oraz troska o ich autorytet.
Przewodnicząca "Iustitii", sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku Maria Teresa Romer powiedziała, że zarząd stowarzyszenia 23 września zajmie stanowisko w tej sprawie. Na razie sędzia nie chciała jej komentować, przypominając, że indywidualni sędziowie nie mają zwyczaju komentować wyroków sądów, szczególnie nieprawomocnych.
Prezydent Lech Kaczyński komentując w czwartek orzeczenie Sądu Lustracyjnego w sprawie Zyty Gilowskiej, powiedział, że uzasadnienia wysłuchał "z niesmakiem". Pani sędzia Mojkowska nie jest osobą, której nazwiska nie znam. Wiem, z jakich środowisk się wywodzi. To nie powinno mieć żadnego znaczenia, ale wczoraj straciłem tę pewność, że to takiego znaczenia nie ma- dodał. Media wiążą tę wypowiedź z faktem, że ojciec sędzi Mojkowskiej był na przełomie lat 60. i 70. redaktorem naczelnym "Trybuny Ludu".
Prezydent nie kwestionuje niezawisłości sądów- powiedział minister w kancelarii prezydenta Maciej Łopiński. Przyznał, że prezydent wyraził opinię, iż przeszłość sędziów może mieć wpływ na ich decyzje. Podkreślił jednak, że mówiąc o sędzi Mojkowskiej, Lech Kaczyński wyrażał swoją prywatną opinię, której nie można odczytywać jako podważania niezawisłości sądów. Wyjaśnił, że prezydenta zbulwersowało wydanie przez sąd orzeczenia korzystnego dla Gilowskiej i jednoczesne przedstawienie uzasadnienia, które "przypomina akt oskarżenia".
Sąd Lustracyjny uznał za prawdziwe oświadczenie lustracyjne Gilowskiej, że nie była agentem SB. Jednak, według sądu, akta SB świadczą o "materializacji współpracy", choć nie można tego potwierdzić, ponieważ nie zachowały się najważniejsze teczki TW "Beaty", a wątpliwości w takiej sytuacji rozstrzyga się na korzyść lustrowanej.