Krótkie listy biegłych lekarzy - duży problem polskich sądów
Wiele sądów, np. w Szczecinie, nawet dwa lata czeka na opinię biegłego z zakresu nauk medycznych. Procesy przedłużają się, bo lekarze nie garną się do współpracy z sądami. Tłumaczą, że pracy jest dużo, a stawki są niskie. Resort sprawiedliwości zlecił analizę problemu.
Brakuje specjalistów z wielu dziedzin medycyny, chociaż różnie to wygląda w poszczególnych miastach. Z brakiem biegłych ortopedów borykają się np. sądy w Zielonej Górze, Rzeszowie, Przemyślu, Poznaniu; ekspertów z dziedziny onkologii brakuje m.in. w Radomiu, Bielsku-Białej i Krośnie; na brak okulistów narzekają np. sądy w Płocku czy w Rzeszowie. Sąd w Krakowie szuka ekspertów z zakresu alergologii i geriatrii. W łódzkim sądzie okręgowym brakuje biegłych w zakresie dermatologii i wenerologii oraz neonatologii.
W związku z brakiem biegłych przedłużają się procesy sądowe. Jak powiedział PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala, w niektórych sprawach na opinię biegłego sądowego trzeba czekać rok lub nawet dwa.
Problemach sądów zna ministerstwo sprawiedliwości. Rzeczniczka resortu Patrycja Loose, powiedziała PAP, że jedną z głównych przyczyn przewlekłości postępowań w niektórych kategoriach spraw wymienianych przez sądy apelacyjne w informacjach rocznych jest właśnie deficyt specjalistów z zakresu nauk medycznych.
- Często długo szukamy, dosłownie szukamy, lekarzy konkretnych specjalizacji, którzy podjęliby się sporządzenia opinii. A chodzi o to, by była ona rzetelna, wykonana w terminie i przez profesjonalistę - mówi PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Płocku Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.
Dużo pracy, niskie płace
Sędziowie przyznają, że wykonanie ekspertyzy biegłego to praca analityczna, która wymaga fachowej wiedzy, ale także czasu. - Ze swojej praktyki mogę powiedzieć, ze lekarze podnoszą, iż czynności dla sądu są zbyt mocno absorbujące a wynagrodzenia niskie - podkreśla rzeczniczka Sądu Okręgowego w Zielonej Górze Diana Książek-Pęciak.
Sami lekarze potwierdzają te opinie. - Na brak zainteresowania pracą biegłych wpływa przede wszystkim wysokość stawek za wydane orzeczenia - mówi PAP neurolog ze Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego UM w Poznaniu, Jolanta Ewa Jowsa, która przez dziesięć lat pełniła rolę biegłego. Jej zdaniem proponowane biegłym wynagrodzenie jest niewspółmierne do ilości poświęconego czasu i wykonywanej pracy.
- Praca biegłego to tomy akt sądowych i bardzo odpowiedzialne zajęcie, za które wynagrodzenie nie jest adekwatne. Poza sporządzeniem opinii biegły zobowiązany jest także do udziału w wyznaczonych rozprawach sądowych, które odbywają się często w zupełnie innych miastach - podkreśla Jowsa.
Warunki wynagrodzenia biegłych regulują przepisy Kodeksu postępowania karnego, ustawy o kosztach sądowych, a także stosowne rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości.
Jak podaje ministerstwo sprawiedliwości, podstawowa stawka wynagrodzenia biegłego za godzinę pracy wynosi - w zależności od stopnia złożoności problemu będącego przedmiotem opinii oraz warunków, w jakich opracowano opinię - od 22,61 zł do 31,97 zł. W przypadku biegłych posiadających stopień doktora ok. 45 zł, doktora habilitowanego - 54,41 zł, profesora - 69,42 zł - za godzinę.
W razie złożonego charakteru problemu będącego przedmiotem opinii stawka może być podwyższona do 50 proc. Biegłym przysługuje ponadto zwrot kosztów dojazdów do miejsca wykonania czynności.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu Joanna Kaczmarek-Kęsik podaje PAP dwa przykłady wynagrodzeń, jakie tamtejszy sąd wypłacił biegłym za sporządzenie opinii związanych z odszkodowaniem dla ofiar wypadków. Biegły z zakresu ortopedii otrzymał 650 zł, natomiast biegły neurochirurg - 1126 zł.
Rzeczniczka ministerstwa sprawiedliwości przyznaje, że wynagrodzenia specjalistów sporządzających opinie na potrzeby wymiaru sprawiedliwości są rzeczywiście nieadekwatne w stosunku do honorariów oferowanych lekarzom na rynku usług medycznych. Wynika to jednak - według Loose - z ograniczonych możliwości finansowych Skarbu Państwa. - Zmiana wysokości wynagrodzeń biegłych sądowych wiąże się bowiem ze wzrostem wydatków budżetowych ponoszonych na pokrycie kosztów sporządzanych ekspertyz - tłumaczy rzeczniczka.
Za mało lekarzy
Z drugiej strony, zdaniem Loose, deficyt biegłych sądowych z zakresu medycyny spowodowany jest niedostateczną ogólną liczbą lekarzy specjalistów w Polsce. Podobnego zdania jest naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej w Naczelnej Izbie Lekarskiej Grzegorz Wrona. W jego ocenie liczba lekarzy w stosunku do potrzeb społecznych jest zdecydowanie za mała.
- Należy zauważyć, do ilu obowiązków zaangażowani zostali lekarze: lekarze biegli, sądowi, orzecznicy ZUS-u, komisji niepełnosprawności, a gdzie szpitale, gdzie przychodnie, gdzie gabinety specjalistyczne? - zaznacza Wrona. Jak dodał miejsce medyków jest przede wszystkim przy pacjencie. Rzecznik podkreśla, że lekarze nie chcą się poświęcić wyłącznie opiniowaniu, bo mają świadomość, że bez stałego kontaktu z pacjentami w pewnym momencie "wypadną" z bieżącej wiedzy, a jednocześnie z medycznego rynku.
Odnosząc się do wysokości sądowych wynagrodzeń dla biegłych, Wrona przyznaje, że nie są one wysokie. - W momencie, kiedy lekarze wypracowali większe stawki w przychodniach, szpitalach, to przychody wynikające z roli biegłego są nieadekwatne w stosunku do wynagrodzenia lekarza w placówkach medycznych - wyjaśnia Wrona. Jednocześnie zaznacza, że na lekarzu wydającym opinie w sprawach sądowych spoczywa bardzo duża odpowiedzialność.
Wrona podkreśla, że nie tylko sądy powszechne cierpią na brak biegłych. Także on sam - jako naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej - ma trudności z namówieniem autorytetów medycznych do sporządzania opinii na rzecz samorządu zawodowego lekarzy.
Sądy np. w Zielonej Górze czy na Podkarpaciu, starają się radzić z problemem, m.in. poprzez wzywanie biegłych z list innych sądów okręgowych lub też - w postępowaniu karnym - poprzez powoływanie jako biegłych lekarzy specjalistów spoza listy. Czasami zdarza się, że w sądzie w jednym mieście brakuje biegłych danej specjalizacji, w drugim jest ich wystarczająca ilość; np. psychiatrów nie brakuje obecnie w Radomiu i w Szczecinie, a na brak biegłych z tego zakresu narzekają np. sądy w Krośnie, Rzeszowie i Poznaniu.
Próby rozwiązania problemu
Próbując ratować sytuację, prezesi sądów, np. w Krakowie, Radomiu, Przemyślu czy w Szczecinie, kierują prośby o pomoc do samorządów lekarskich oraz zamieszczają apele i ogłoszenia na swoich stronach internetowych. Chętnych nadal jednak brakuje.
Na prośbę resortu sprawiedliwości, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, prowadzi obecnie badania dotyczące funkcjonowania biegłych sądowych. Obejmują one - według rzeczniczki resortu - również dokładną analizę kosztów ponoszonych przez wymiar sprawiedliwości w związku z przeprowadzaniem dowodu z opinii biegłego.
- Wyniki badań stanowić będą materiał, który pozwoli - przy uwzględnieniu możliwości budżetu państwa - na opracowanie propozycji nowych rozwiązań, zmieniających obecnie obowiązujące stawki wynagrodzeń lub zasad ich ustalania - podkreśla Loose.