Krew pępowinowa - naciąganie rodziców?
Prywatne firmy coraz agresywniej namawiają rodziców do deponowania krwi pępowinowej nowo narodzonego dziecka w banku. To zbijanie pieniędzy na działaniu niepotrzebnym - twierdzi konsultant krajowy do spraw hematologii profesor Wiesław Wiktor Jędrzejczak.
11.08.2004 | aktual.: 11.08.2004 10:11
Krew pępowinowa zawiera komórki macierzyste, które są w stanie odbudować krew i układ odpornościowy chorego np. na białaczkę. Od kilku lat prywatne banki krwi pępowinowej oferują zdeponowanie krwi na potrzeby dziecka. Na taki depozyt decyduje się coraz więcej rodziców. Pobranie krwi pępowinowej kosztuje około 3 tysięcy złotych, przechowywanie około 400 złotych rocznie.
Banki prywatne przekonują, że najlepiej gromadzić krew wyłącznie na potrzeby własnego potomka. Gdybym miał dziecku choremu na białaczkę przeszczepić krew pępowinową - mówi profesor Jędrzejczak, konsultant krajowy do spraw hematologii - wybrałbym tę od innego dawcy. Zwraca uwagę, że nie ma żadnych gwarancji, że krew pępowinowa dziecka chorego na białaczkę nie będzie sama źródłem nowotworu. Krew innego dziecka wywiera natomiast dodatkowy efekt leczniczy - przeszczepu przeciw białaczce. Zaznacza, że na świecie nie było do tej pory ani jednego przypadku białaczki wyleczonej za pomocą przeszczepienia własnej krwi pępowinowej.
Zdaniem profesora Jędrzejczaka, sensowniej byłoby pobierać krew do ogólnego niż do własnego użytku. Gdyby w Polsce udało się doprowadzić do powstania ogólnodostępnego banku krwi pępowinowej, można by uratować około 250 chorych na białaczkę, którzy umierają co roku, bo nie udaje się dobrać dla nich dawcy szpiku - zwraca uwagę na łamach "Gazety" profesor Jędrzejczak. (IAR)