"Kreml liczy się tylko z Waszyngtonem". Analityk OSW: "Europejczyków uważają za mięczaków i frajerów"
- Rosjanie niczego się nie obawiają. Są bezkarni. Cała historia relacji rosyjsko-zachodnich ostatnich 30 lat, zwłaszcza od 2008 roku, doprowadziła elitę rosyjską do przekonania, że mogą sobie pozwolić na prawie wszystko, a nie zapłacą za to żadnej realnej ceny - wskazał w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski analityk Ośrodka Studiów Wschodnich dr Witold Rodkiewicz. - W związku z tym realizują swój program imperialny, który polega na tym, aby obszar postsowiecki był bezpośrednio podporządkowany - wskazał gość WP. Zdaniem eksperta ostatnie poruszenie dyplomatyczne i obecność amerykańskich wojsk na terenie Polski to jest "konkretna odpowiedź". - Problem polega na tym, że to ciągle są takie doraźne działania - wskazał rozmówca Patrycjusza Wyżgi. - Moim zdaniem trzeba rozmawiać z nimi - dodał dr Rodkiewicz. Według gościa WP te sygnały w stronę Kremla są ciągle za słabe. - One sugerują, że jesteśmy gotowi iść na ustępstwa. Dopytywany o mocne sygnały, Rodkiewicz dodał, że rola Nord Stream 2 jest przesadzona, ale dobrym tropem byłoby wpłynięcie na życie oligarchów i ich rodzin. - To przesłanie powinno być przede wszystkim z Waszyngtonu - wskazał ekspert i dodał, że tylko z tą stolicą Kreml się liczy i traktuje poważnie. - Europejczyków uważają za mięczaków i frajerów, których można oszukiwać, oszwabiać i straszyć - podkreślił dr Rodkiewicz. - Są początki odpowiedzi, ale ona powinna być twardsza. Nie idziemy na ustępstwa - powtórzył analityk OSW. - Ta rozgrywka może trwać bardzo długo. Zwiększanie napięcia, zmniejszanie napięcia, grożenie wojną, organizowanie jakichś incydentów - wymieniał gość programu "Newsroom" WP.