Kredyty w szwajcarskiej walucie wciąż najpopularniejsze wśród Polaków
Polityka szwajcarskiego banku centralnego od kilku miesięcy skutecznie spędza sen z powiek osobom, które spłacają pożyczki mieszkaniowe zaciągnięte w tamtejszej walucie. Czy kolejne podwyżki stóp procentowych uderzą ich po kieszeni?
23.09.2006 02:01
LIBOR to słowo nieobce klientom banków, którzy wzięli kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Na podstawie tego wskaźnika określa się bowiem wysokość miesięcznej raty. W tym roku LIBOR wzrósł o prawie 1%, co spowodowało podniesienie raty nawet o kilkanaście procent.
Jak policzyli specjaliści z firmy doradczej Open Finance, jeśli ktoś przykładowo we wrześniu ubiegłego roku spłacał miesięcznie 720 zł, to dzisiaj musi wysupłać 850 złotych, czyli o 130 zł więcej. Skoro raty pożyczek złotówkowych systematycznie spadają, to nasuwa się myśl, że być może nasz kredyt nadaje się do przewalutowania.
Analitycy przekonują, że w przypadku kredytów, które zaciąga się na kilkadziesiąt lat, tak naprawdę liczą się koszty w całym okresie spłaty. Z tego względu pożyczka we frankach wciąż jest atrakcyjna.
Myślę, że na początku przyszłego roku stopy procentowe w Polsce pójdą w górę, więc kredyty w złotówkach zdrożeją- prognozuje Andrzej Urbański z Money Expert. Co więcej, podwyżki stóp procentowych w Szwajcarii wcale nie muszą automatycznie spowodować podniesienia raty, a to dzięki osłabieniu się franka wobec złotego.
Banki coraz rzadziej pobierają opłaty za przewalutowanie na złotówki. Kiedy kurs franka mocno wzrośnie, można będzie zmienić walutę bez dodatkowych kosztów- podkreśla Urbański.
Wiele osób zastanawia się, co się stanie z ich kredytami w momencie, gdy Polska wejdzie za kilka lat do strefy euro. W przypadku pożyczek złotówkowych sprawa będzie bardzo prosta - kwoty pozostałe do spłaty zostaną przeliczone według przyjętego wówczas kursu. Nie będzie się to wiązało z jakimikolwiek dodatkowymi opłatami.
Sprawa komplikuje się w przypadku kredytów we frankach szwajcarskich. Na razie nie wiadomo dokładnie, jak zostaną przeliczone. Można jedynie przypuszczać, że banki zastosują metodę tzw. trójkąta - mówi Mariusz Kukier, doradca z firmy Money Expert. Oznacza to, że najpierw franki będzie trzeba przeliczyć na złotówki, a dopiero potem złotówki na euro. I właśnie to pierwsze przeliczenie może okazać się niekorzystne. Chodzi o tzw. spread, czyli najprościej mówiąc różnicę pomiędzy kursem kupna i sprzedaży waluty. Skutkiem może być wzrost kosztów kredytu nawet o pół procenta.
Przy zaciąganiu kredytu ważny jest okres spłaty. Eksperci radzą, by korzystać z kredytów złotówkowych, gdy zamierzamy oddać bankowi pożyczkę przed upływem 10 lat. Gdy pożyczamy pieniądze na dłuższy okres, frank okaże się korzystniejszy, nawet pomimo wahań kursu waluty.