Kredyty w szwajcarskiej walucie wciąż najpopularniejsze wśród Polaków
Polityka szwajcarskiego banku centralnego od kilku miesięcy skutecznie spędza sen z powiek osobom, które spłacają pożyczki mieszkaniowe zaciągnięte w tamtejszej walucie. Czy kolejne podwyżki stóp procentowych uderzą ich po kieszeni?
LIBOR to słowo nieobce klientom banków, którzy wzięli kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich. Na podstawie tego wskaźnika określa się bowiem wysokość miesięcznej raty. W tym roku LIBOR wzrósł o prawie 1%, co spowodowało podniesienie raty nawet o kilkanaście procent.
Jak policzyli specjaliści z firmy doradczej Open Finance, jeśli ktoś przykładowo we wrześniu ubiegłego roku spłacał miesięcznie 720 zł, to dzisiaj musi wysupłać 850 złotych, czyli o 130 zł więcej. Skoro raty pożyczek złotówkowych systematycznie spadają, to nasuwa się myśl, że być może nasz kredyt nadaje się do przewalutowania.
Analitycy przekonują, że w przypadku kredytów, które zaciąga się na kilkadziesiąt lat, tak naprawdę liczą się koszty w całym okresie spłaty. Z tego względu pożyczka we frankach wciąż jest atrakcyjna.
Myślę, że na początku przyszłego roku stopy procentowe w Polsce pójdą w górę, więc kredyty w złotówkach zdrożeją- prognozuje Andrzej Urbański z Money Expert. Co więcej, podwyżki stóp procentowych w Szwajcarii wcale nie muszą automatycznie spowodować podniesienia raty, a to dzięki osłabieniu się franka wobec złotego.
Banki coraz rzadziej pobierają opłaty za przewalutowanie na złotówki. Kiedy kurs franka mocno wzrośnie, można będzie zmienić walutę bez dodatkowych kosztów- podkreśla Urbański.
Wiele osób zastanawia się, co się stanie z ich kredytami w momencie, gdy Polska wejdzie za kilka lat do strefy euro. W przypadku pożyczek złotówkowych sprawa będzie bardzo prosta - kwoty pozostałe do spłaty zostaną przeliczone według przyjętego wówczas kursu. Nie będzie się to wiązało z jakimikolwiek dodatkowymi opłatami.
Sprawa komplikuje się w przypadku kredytów we frankach szwajcarskich. Na razie nie wiadomo dokładnie, jak zostaną przeliczone. Można jedynie przypuszczać, że banki zastosują metodę tzw. trójkąta - mówi Mariusz Kukier, doradca z firmy Money Expert. Oznacza to, że najpierw franki będzie trzeba przeliczyć na złotówki, a dopiero potem złotówki na euro. I właśnie to pierwsze przeliczenie może okazać się niekorzystne. Chodzi o tzw. spread, czyli najprościej mówiąc różnicę pomiędzy kursem kupna i sprzedaży waluty. Skutkiem może być wzrost kosztów kredytu nawet o pół procenta.
Przy zaciąganiu kredytu ważny jest okres spłaty. Eksperci radzą, by korzystać z kredytów złotówkowych, gdy zamierzamy oddać bankowi pożyczkę przed upływem 10 lat. Gdy pożyczamy pieniądze na dłuższy okres, frank okaże się korzystniejszy, nawet pomimo wahań kursu waluty.