Zabili i okradli bezbronnego. Sąd był nad wyraz łaskawy...
- To żadna sprawiedliwość. Bandyci zabili mojego męża, a dostali tak niskie wyroki - Jadwiga Rzeszót nie kryje rozżalenia. Krakowski sąd skazał trzech recydywistów na kary od 12 do 13 lat więzienia za zabójstwo 54-latka. Ich dwóch pomocników usłyszało wyroki 3 i 4 lat więzienia.
18.06.2010 | aktual.: 18.06.2010 17:59
Jadwiga i Bohdan Rzeszótowie mieszkali w kamienicy przy ul. Komorowskiego w Krakowie. Czasem udostępniali piwnicę znajomej handlarce z placu Na Stawach. Dali jej swoje klucze do bramy kamienicy. Nikt nie przypuszczał, że dodatkowy komplet dorobi sobie chłopak córki handlarki. Piotr W. karany w przeszłości 40-latek chętnie nadstawiał ucha, gdy docierały do niego informacje o bogactwie Rzeszótów. Opowiedział o tym kolegom z celi. Wtedy kilku recydywistów się skrzyknęło, by dokonać napadu na mieszkanie.
Bandyci dyskretnie poznawali codzienne zwyczaje małżeństwa. Wszystko dokładnie zaplanował Zbigniew W. Do roboty wziął sobie Marka O. - złodzieja, który 10 lat spędził za kratkami. Dołączyli do nich Krzysztof H., Sebastian P., Jacek K. i Jonasz K. Wejście do bramy kamienicy stało dla nich otworem, bo mieli podrobiony klucz.
9 stycznia 2004 r. Jadwiga Rzeszót wybrała się do szpitala. W mieszkaniu został tylko jej chory i bezbronny mąż. We trzech: Krzysztof H., Sebastian P. i Jacek K. podkradli się pod drzwi. Marek O. czekał na wspólników w mieszkaniu, Jonasz K. podwiózł ich oplem pod kamienicę. Zbigniew W. i Piotr W. nie uczestniczyli w napadzie.
Gospodarz otworzył bandytom drzwi, został pobity, skrępowany taśmą samoprzylepną, zaklejono mu usta i oczy, by nie rozpoznał, kto dokonał napadu. Krzysztof H. i Jacek K. znaleźli tylko złoty łańcuszek ze skorpionem oraz sygnet. Z portfela wyjęto 660 zł.
- Tu więcej nic nie ma, k… mać! - wściekał się Krzysztof H. Koledzy też nie przebierali w słowach. Tylko Sebastian P. udawał, że jest przejęty mizernym łupem. Gdy koledzy przeszukiwali pokoje, on w szkatułkach znalazł złotą biżuterię i monety o wartości 30 tys. zł. Wszystko ukrył w kieszeniach. Działał zgodnie z planem, jaki uknuli ze Zbigniewem W., iż w razie odnalezienia kosztowności tylko oni dwaj podzielą się łupem i nic o tym nie powiedzą pozostałym. Wychodząc napastnicy rzucili stertę ubrań na leżącego Bohdana R. Zostawili go bez pomocy. Mężczyzna się udusił.
Bandyci wpadli po roku. Zbigniew W. został już prawomocnie skazany na 10 lat więzienia, a Marek O. na 4 lata. Teraz pozostali wspólnicy usłyszeli wyroki. Na razie nieprawomocne.