Urna z prochami miała trafić na złom. Była schowana w pudełku opisanym jako prochy ofiary obozu zagłady
Mieszkaniec Krakowa odkupił metalową urnę z napisem "Sachsenhausen" od ludzi, którzy chcieli sprzedać ją na złom. Jak się później okazało znajdowała się w jednym z kartonów leżących w magazynie, gdzie kiedyś była siedziba nieistniejącego już Towarzystwa Opieki nad Majdankiem.
Nietypowe znalezisko okryto przypadkowo, ponieważ opuszczony magazyn, w którym złożono kartony jest aktualnie w trakcie remontowania. Pudełko, opisane jako "prochy ofiary obozu zagłady w Treblince" zostało przekazane Instytutowi Pamięci Narodowej.
Eksperci niedługo zbadają jego zawartość, ale w pierwszej chwili stwierdzają, że to wygląda jak szczątki. "Wskazuje na to konsystencja. Czy są to szczątki ludzkie? To już muszą ustalić medycy. Są opisane, więc zakładamy jednak, że ktoś to zrobił celowo. Jeśli są ludzkie, trudniej będzie udowodnić, że faktycznie są z Treblinki. Na pewno powinny zostać godnie pochowane" - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków dr Dawid Golik.
Oprócz urny w magazynie były też m.in. książki wydane przez Towarzystwo Opieki nad Majdankiem.
Źródło: Radio Kraków