RegionalneKrakówKraków. Brutalny atak maczetą w miejskim autobusie. Sprawcy chcą poddać się karze

Kraków. Brutalny atak maczetą w miejskim autobusie. Sprawcy chcą poddać się karze

Ośmiu młodych mężczyzn zaatakowało nastolatków w miejskim autobusie. Do napadu doszło w czerwcu tego roku. Napastnicy używali maczety i gazu pieprzowego. Teraz krakowski sąd zdecyduje, jak ukarać sprawców brutalnego napadu na pasażerów.

Kraków. Brutalny atak maczetą w miejskim autobusie. Sprawcy chcą poddać się karze
Źródło zdjęć: © Małopolska Policja

18.10.2019 | aktual.: 18.10.2019 19:22

W piątek oskarżeni stanęli przed krakowskim sądem. Wszyscy przyznali się do winy, odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Zgłosili chęć dobrowolnego poddania się karze od 10 miesięcy do roku więźnia, wpłacenia nawiązek poszkodowanemu (w wysokości od 100 do 1000 złotych) i opłaceniu kosztów postępowania.

Zgodziła się na to prokurator Katarzyna Łukaszewicz.

- Większość z nich wyraziła skruchę, Zdarzenie wyglądało groźnie, stopień społecznej szkodliwości był znaczny, jednak ucierpiała tylko jedna osoba. Mamy do czynienia z osobami młodocianymi, w większości niekaranymi, z pozytywnymi wywiadami środowiskowymi, to wszystko skutkowało na wysokości tej kary. Świadkowie i oskarżeni potwierdzali również rolę pokrzywdzonego w tym zajściu - podkreśliła prokurator.

Podobnego zdania jest adwokat jednego z oskarżonych Maciej Krzyżanowski. - Ta prewencja zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i generalnym ma tutaj zastosowanie i będzie nauczką i przestrogą dla kolejnych tego typu kibicowskich ustawek - powiedział.

Wyrok zostanie ogłoszony w poniedziałek.

"Jechaliśmy odbić dziewczyny"

Przypomnijmy: dramatyczne sceny rozegrały się 9 czerwca tego roku w zatłoczonym autobusie miejskim na terenie Nowej Huty w Krakowie. Między dwiema grupami nastolatków doszło do kłótni. Jej przyczyną była koszulka jednego z krakowskich klubów, którą na sobie miała ofiara. Dziewczyny wezwały na pomoc swoich znajomych. Kiedy autobus podjechał na przystanek, czekała już na niego grupa mężczyzn. Mieli ze sobą maczetę. Napastnicy wtargnęli do autobusu i zaczęli atakować nastolatka, którego wskazała im dziewczyna.

Adrian W. zadał mu kilkanaście ciosów maczetą, zaś jego ojciec, Rafał W. bił go pięściami. Inny z podejrzanych rozpylił w pojeździe gaz pieprzowy, chociaż w autobusie podróżowały dzieci i starsze osoby. Potem agresorzy uciekli, jednak szybko zostali złapani przez policję.

"Tata powiedział, że jestem debilem"

Adrian W. usłyszał zarzut pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Pozostali sprawcy napaści - Rafał W., Marcin J., Dawid C., Paweł K., Norbert S. i Bartłomiej T. odpowiadali za udział w pobiciu, a Jakuba G. oskarżono o pomocnictwo w popełnieniu przestępstwa.

Napastnicy tłumaczyli się, że autobusem podróżowała siostra Adriana W. i jej koleżanki, które były zaczepiane przez nastolatków.

- Maczetę miałem w torbie po to, żeby się bronić, jechaliśmy z zamiarem odbicia dziewczyn i dania paru osobom z autobusu bo gębie. Pierwszy wleciałem do autobusu, nie wiem czemu wyciągnąłem maczetę, miałem taką adrenalinę, że urwał mi się film. Tata powiedział, że jestem debilem, że użyłem maczety - wyjaśniał w prokuraturze Adrian W., który przeprosił zarówno ofiarę, jak i świadków napadu.

Źródło: tvpinfo.pl, se.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)