Kolizja samochodu Andrzeja Dudy. Rzecznik prezydenta zabrał głos
- Nie można takiej sytuacji bagatelizować, ale nie zapiszę się do chóru specjalistów, którzy 5 minut po zdarzeniu wiedzieli, kto jest winny - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński. W ten sposób skomentował wtorkową kolizję samochodu Andrzeja Dudy.
Do kolizji prezydenckiej limuzyny doszło przed godz. 15 w Krakowie. Samochód najechał na tzw. separator oddzielający pas jezdni. Komputer pokładowy wskazał na obniżony poziom powietrza w przednim prawym kole. Ze względów bezpieczeństwa podjęto decyzję o wykorzystaniu dodatkowego samochodu poruszającego się w kolumnie, którym prezydent kontynuował podróż. Nikomu nic się nie stało.
O zdarzenie pytany był Łapiński na antenie RMF FM. Jak Andrzej Duda zareagował na kolizję? - Tak jak to wczoraj było widać - spokojnie. Cała wizyta w Małopolsce była kontynuowana. Wydarzyło się, co się wydarzyło. Komunikat SOP mówi, jaka sytuacja miała miejsce. Nie zagrażała życiu osób ani zdrowiu ochranianych - podkreślał rzecznik.
Prowadzący program nie odpuszczał. - Czy prezydenta to nie niepokoi? - pytał, przypominając poprzednie incydenty z udziałem prezydenckiej limuzyny. - Do jednego worka wrzuca pan wszystkie przypadki. Inne zdarzenie jest, gdy dochodzi do kolizji dwóch aut, inne - gdy samochód najeżdza na separator - przekonywał Łapiński.
Wymijające odpowiedzi rzecznika nie przypadły do gustu Robertowi Mazurkowi, który ironicznie podsumował, że "nic się nie stało". - Nie można takiej sytuacji bagatelizować, ale ja się nie zapiszę do chóru tych specjalistów, którzy już 5 minut po zdarzeniu wiedzieli co się stało, kto jest winny itd. (…) Zaprzeczam, że prezydent miał jakiś problem w poruszeniu się limuzyną, bo nie on prowadzi ten samochód. Wydarzyła się taka sytuacja i trzeba teraz zobaczyć, dlaczego tak się stało - ripostował Łapiński.