Jerzy Owsiak reaguje na tekst WP. Apeluje do Rzecznika Praw Dziecka: "Do roboty!"
"Rzecznik Praw Dziecka zapadł się pod ziemię. Zupełny brak reakcji na sytuację w Jordanowie. Biorąc pod uwagę jego zerowe kompetencje, może i dobrze, że go nie ma, ale jego urząd, jak żaden inny, jest stworzony, aby reagować w takich sytuacjach" - napisał w mediach społecznościowych Jerzy Owsiak.
Założyciel Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zabrał głos w sprawie DPS-u w Jordanowie. To ośrodek, w którym miało dochodzić do systemowej przemocy. Doświadczyły jej dzieci oraz niesamodzielni intelektualnie dorośli. Jak ustalili dziennikarze WP, na porządku dziennym było m.in. wiązanie do łóżek, zamykanie w klatce czy bicie mopem.
"Rzecznik Praw Dziecka zapadł się pod ziemię. Zupełny brak reakcji na sytuację w Jordanowie. Biorąc pod uwagę jego zerowe kompetencje, może i dobrze, że go nie ma, ale jego urząd jak żaden inny jest stworzony, aby reagować w takich sytuacjach - to ileś osob zatrudnionych w tej instytucji! Może ktoś z księgowości? Z działu kadr? A może ktoś od BHP podjąłby się działań wyjaśniających sytuację u sióstr prezentek w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie?" - napisał Owsiak.
Późna reakcja rzecznika
Tekst o przemocy wobec podopiecznych Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie pod Krakowem ukazał się na łamach WP w poniedziałek rano. Po naszej publikacji biuro Rzecznika Praw Obywatelskich podjęło interwencję, a wiceminister sprawiedliwości zapowiedział, że wnikliwie zbada sprawę. Na reakcję Rzecznika Praw Dziecka trzeba było czekać o wiele dłużej.
Dopiero we wtorek dotarła do naszej redakcji krótka informacja na temat kroków, które w związku z ujawnionymi nadużyciami i przemocą w Domu Pomocy Społecznej w Jordanowie zamierza podjąć Rzecznik Praw Dziecka. Na brak natychmiastowej reakcji Mikołaja Pawlaka zwracali uwagę też autorzy publikacji - Szymon Jadczak i Dariusz Faron.
W przesłanym do redakcji komunikacie urzędnicy wskazali, że muszą "wnikliwe sprawdzić opisywane przypadki". Dodali też, że "Rzecznik Praw Dziecka zareagował natychmiast po medialnych doniesieniach na temat traktowania podopiecznych w Jordanowie".
Czytaj też: