Fałszywy ksiądz werbuje swe ofiary na Naszej-klasie
Po Krakowie od dawna grasuje fałszywy ksiądz. Oprowadza dzieci po kościołach, a potem zabiera do łóżka. Wciąż jest bezkarny. Opowieści są podobne: chłopcy poznają w portalu Nasza-klasa.pl sympatycznego księdza z Krakowa. "Ks. Colunga" ma blisko tysiąc internetowych przyjaciół, głównie chłopców z małych wsi - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
30.01.2009 | aktual.: 30.01.2009 14:54
W październiku 2004 r. Krzysztof S. zarejestrował w krakowskim urzędzie miasta Stowarzyszenie Braci Altruistów i Sióstr Altruistek, zwane też przez siebie "zakonem ubóstwianów". Cele: pomoc dzieciom i młodzieży z rodzin patologicznych, dzielenie się umiejętnościami w domach dziecka itd.
W ciągu pięciu lat w stowarzyszenie zaangażowało się kilka osób, wśród nich znany z płockiej afery pedofilskiej ksiądz doktor Cezary B. podejrzewany o molestowanie dzieci i suspendowany z Kościoła w 2007 r.
Trudno ocenić, ilu chłopców dało się złapać na lep Altruistów i Altruistek. Według "Colungi" "zakon" to ponad setka braci i sióstr.
Ojciec "Colungi" zapił się rok temu na śmierć. Matka pije ciągami, pracuje dorywczo na zmywaku w orientalnym barze. W domu bywa między ciągami, poza tym sypia w melinach. Trzej bracia Krzysztofa, wszyscy opóźnieni w rozwoju, też piją. Rodzina mieszka w zniszczonym bloku kolejowym.
"Colunga" po raz pierwszy wszedł w konflikt z prawem w 2001 r., ochroniarz złapał go, gdy zamieniał nalepki z cenami na płytach w supermarkecie. Wyrok: pół roku w zawieszeniu.
Rok później złapany, gdy (cytujemy z akt sprawy) "w klatce piwnicy przeciął wiązkę kabli telefonicznych, po czym własnym przygotowanym telefonem wpiął się w linię abonenta i rozmawiał bez przerwy od godz. 9 do 12 (383 zł). Uciekając, porzucił klapki oraz aparat telefoniczny. Uciekł przez okno, po balkonach". Numerem, na który dzwonił, był sekstelefon.
Aresztowany w 2004 r., wychodzi za kaucją wpłaconą przez członka Stowarzyszenia Altruistów i Altruistek Marcina G. z Krakowa.
Krótko po tym dostaje kolejny wyrok - 10 miesięcy za podrabianie kościelnych pieczątek. Stemple wykorzystywał m.in. do wystawiania zaświadczeń pomagających uniknąć wojska kandydatom na ubóstwian. Wpadł, bo na świadectwie ukończenia I roku Wyższego Seminarium Duchownego Altruistów wpisał młodzieńcowi średnią ocen: siedem-zero. Potem jeszcze wysłał matce chłopca, która miała zeznawać na policji, dokument z pieczęciami Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
Od maja 2007 Krzysztof S. jest na wolności. Zaczyna się interesować internetem. Portal Nasza-klasa przeżywa właśnie szczyt popularności. Dzięki niemu zaczyna werbować swoje ofiary.