Krajobraz po "bitwie warszawskiej"

Mało kto by przypuszczał przed laty, że poparcie Aleksandra Kwaśniewskiego i Marka Borowskiego zdecyduje o zwycięstwie prawicowej kandydatki Hanny Gronkiewicz-Waltz. Dowodzi to na pewno utrwaleniu nowego podziału na scenie politycznej. To też żółta kartka dla ekipy rządzącej, chociaż dla niektórych to raczej sygnał, że układ się broni.

Krajobraz po "bitwie warszawskiej"
Źródło zdjęć: © AFP

Tak tłumaczy porażkę PiS w Warszawie premier Kaczyński. Dorzuca do tego przerwanie kampanii ze względu na tragedię w kopalni. Gdyby nie to, to pewnie można by się spodziewać zagrania w stylu „dziadek w Wehrmachcie”. Premier nie chce jednak widzieć przyczyn przegranej po swojej stronie. Nie chce rozumieć, że prawdopodobnie Kazimierz Marcinkiewicz wygrałby startując pod innym szyldem niż PiS. Znamienne, że kandydat PiS nie dostał tak wyraźnego poparcia swojego szefa, jakie zyskało wielu innych kandydatów w wielu mniejszych miejscowościach.

Sprytem w dogrywce wykazał się Donald Tusk. Nie poprosił wprost o poparcie lewicy, nie wszedł w układ czy koalicję, a i tak zyskał dla swojej kandydatki poparcie tego elektoratu. Nie jest więc więźniem ustaleń, negocjacji i obietnic. Przełamano jednak pewne lody i mentalną granicę, co pokazuje, że w przyszłości wszystkie sojusze są możliwe, a Donald Tusk jeszcze nie raz stanie przed takim dylematem wejścia w koalicję z lewicą. Wszystko więc – co potwierdziły te wybory - będzie się rozgrywać między trzema siłami politycznymi: prawa strona z PiS jako decydentem, centrum – PO i lewica, choć nie równoważna siłą z przeciwległą prawą stroną, na czele z SLD. Nie znaczy to jednak, że do kolejnych wyborów nie wyskoczy nam jakaś nowa siła, a wiele energii się przecież wytrąciło nawet w ostatnich dniach kampanii. Stąd pojawiają się pytania, jak odnajdzie Jan Rokita po zagrywce z poparciem kandydata PiS, co zrobi Marcinkiewicz, który skutecznie został odsunięty od budowania swojej pozycji w PiS i szuka zajęcia?

Zwycięska końcówka utwierdza PO w przekonaniu, że może samodzielnie odsunąć PiS od władzy krajowej. Przyda się w tym na pewno wsparcie ludowców z PSL, które sprawdziło się w wyborach. To o wiele wygodniejsze niż koalicja z lewicą, a przy okazji poszerza się sfera wpływów PO o polską wieś. I jeszcze jedna korzyść dla Platformy: wypchnięcie z niej koalicjanta PiS - Samoobrony, która chyba jeszcze nie otrząsnęła się po porażce i jakoś spuściła z tonu.

Najważniejszy jest w tym wszystkim sukces samorządu, który ma się całkiem nieźle i w większości obronił się przed zakusami polityków centralnych. W wielu gminach i miastach wygrali dotychczasowi sprawdzeni gospodarze, z tak spektakularnymi zwycięstwami na poziomie 80% poparcia. To jest legitymacja do rządzenia! To też sygnał, że idzie nowe, że wykuwa się w samorządach nowa kadra polityczna, o którą kiedyś upomni się polityka krajowa. Dla nich liczą się konkrety, mają namacalne sukcesy, znają problemy ludzi, a mniej interesują się szafami i spiskami. Polacy też pokazali, na czym im zależy, co ich interesuje i komu ufają, bo w znacznej liczbie stawili się przy urnach, zdając po raz kolejny egzamin z demokracji, której uczyli się w III RP, czy się to komuś podoba, czy nie!

Prezydent Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)