PolskaKradzież, której... nie było

Kradzież, której... nie było

• 32-latek zgłosił na policję kradzież firmowego samochodu
• Okazało się jednak, iż zrobił to dlatego, że pożyczył auto znajomemu, a ten spowodował nim kolizję
• Mężczyźnie grozi nawet do 3 lat pozbawienia wolności

Kradzież, której... nie było
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

Do warszawskich policjantów zgłosił się 32-latek, który złożył zawiadomienie o kradzieży firmowego samochodu. Mężczyzna precyzyjnie opisał funkcjonariuszom gdzie zaparkował pojazd. Zeznał, że jego żona zaparkowała auto przy ul. Koźmiana i poszła do domu. Po samochód wrócili dopiero po powrocie z wakacji - około 2 tygodnie później - lecz auto zniknęło.

Sprawą zajęli się policjanci z Żoliborza. Jednak w trakcie analizy zebranych materiałów nabrali podejrzeń, że rzekoma kradzież mogła... wcale nie mieć miejsca. 32-latek został ponownie wezwany i przesłuchany. Tym razem przyznał się jednak, że zgłosił fakt kradzieży auta, ponieważ pożyczył go koledze, który spowodował kolizję.

Mężczyzna usłyszał zarzut składania fałszywych zeznań. Odpowie również za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:Policja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)