Krach w Czechach. Te sklepy masowo bankrutują

Z małych miejscowości oraz wsi w Czechach znikają kolejne sklepy. Nie pomagają już żadne dotacje. Właściciele czują się przytłoczeni rosnącymi kosztami, które sprawiają, że prowadzenie interesów staje się nieopłacalne.

Ze wsi i małych miasteczek w Czechach znikają sklepy. Zdjęcie ilustracyjne
Ze wsi i małych miasteczek w Czechach znikają sklepy. Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | Rudolf Vlcek
Monika Mikołajewicz

Jak informuje czeski portal informacyjny Idnes, z regionu południowomorawskiego już poznikało większość knajp. Teraz przyszedł czas na lokalne sklepy, które masowo zamykają się, sprawiając, że mieszkańcy wsi wielokrotnie muszą pokonywać wiele kilometrów, by wykonać codzienne zakupy.

Dotacje to kropla w morzu potrzeb

Małe sklepiki od kilku lat mogą liczyć na wsparcie finansowe z budżetu gminy, województwa i państwa, a jednak te kwoty - choć podnoszone - nadal nie są w stanie zrekompensować strat.

- Taka decyzja spowodowana jest przede wszystkim ogromnym wzrostem cen energii elektrycznej i gazu, który naraził te sklepy na jeszcze większe straty niż w poprzednich latach - powiedział František Lžičař, przewodniczący zarządu spółdzielni konsumenckiej Jednota, która zmuszona była zamknąć już wiele sklepów. W jednej z gmin, Blansko, jeszcze w tym roku zlikwidowała ich aż dziesięć.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Lokalne władze załamują ręce. Dostrzegają problem w znikających sklepach i proponują wsparcie, by nie dopuścić do ostateczności. Proponowane kwoty okazują się jednak niewystarczające.

- Kiedy jesienią ubiegłego roku dowiedziałem się, że sklep zostanie zamknięty, próbowałem negocjować z kierownictwem Jednoty, ale ich stanowisko było ostateczne - ubolewał burmistrz w związku z informacją o zamknięciu sklepu w Bedřichovie, dodając, że gmina była skłonna wyłożyć więcej pieniędzy.

Alternatywne rozwiązania

Problem likwidowanych sklepów najbardziej dotyka starszych mieszkańców wsi, którzy wielokrotnie muszą teraz pokonywać wiele kilometrów, by zrobić zakupy. Czasem sytuację ratują mobilne sklepiki, ale okazuje się, że nie są one częstym zjawiskiem, np. do Bedřichova sklep mięsny przyjeżdża tylko raz w miesiącu.

Władze regionu z uwagą przyglądają się sklepom bezobsługowym, które już funkcjonują w innych obszarach Czech. Takie rozwiązanie jest tańsze w utrzymaniu i, jak pokazują statystyki, bezobsługowe punkty radzą sobie całkiem dobrze. Klientowi wystarczy smartfon z odpowiednią aplikacją oraz tożsamością bankową, by móc zrobić potrzebne zakupy o dowolnej porze doby.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (127)