PublicystykaKoziński: "Kaczyński na fali. Ale samo zmniejszanie rozwarcia nożyc nie wystarcza" (Opinia)

Koziński: "Kaczyński na fali. Ale samo zmniejszanie rozwarcia nożyc nie wystarcza" (Opinia)

Znamy "piątkę Kaczyńskiego", ale ciągle nie wiemy, jaką Polskę PiS zamierza budować w razie wygrania kolejnych wyborów. Sobotni wywiad prezesa tego nam nie wyjaśnił.

Koziński: "Kaczyński na fali. Ale samo zmniejszanie rozwarcia nożyc nie wystarcza" (Opinia)
Źródło zdjęć: © East News
Agaton Koziński

02.03.2019 | aktual.: 02.03.2019 14:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jarosław Kaczyński w ostatnich latach na tyle rzadko udziela wywiadów (szczególnie mediom, które nie są jednoznacznie utożsamiane z prawicą), że przy każdym tego typu zdarzeniu pojawia się szum – a także pytanie, w jakim celu zdecydował się zabrać głos. Akurat kontekst sobotniego wywiadu dla RMF wydaje się oczywisty. Po pierwsze, zaczęła się kampania przed eurowyborami – a w takiej sytuacji politykom, nawet tym z topu, czasu na wywiady zwykle nie brakuje.

Po drugie, prezes chce zdyskontować sukces ubiegłotygodniowej konwencji PiS. Zachowuje się jak wytrawny polityczny surfer – widzi, że tydzień temu udało mu się wzbić wysoką falę swoimi obietnicami rozszerzenia programu 500 plus i próbuje się na tej fali utrzymać jak najdłużej. Dlatego zdecydował się przyjść na wywiad do radia, choć tej stacji radiem z jego bajki nazwać na pewno nie można.

Kaczyński chce na emeryturę

Wsłuchując się w słowa Kaczyńskiego, między wierszami można wyczytać jeszcze powód trzeci, który skłonił go do udzielenia tego wywiadu: afera z budową wieżowców.

Formalnie w wywiadzie nie zajęła ona zbyt wiele czasu, była jedną z wielu składowych rozmowy. Prezes zapowiedział, że – jeśli zostanie wezwany – stawi się do prokuratury i odpowie na jej pytania. Zasugerował wręcz, że jest na to przygotowany.

Przy okazji dodał rytualne w takiej sytuacji wypowiedzi o manipulacji i stawianiu winnego w roli ofiary – ale w jego sytuacji innego komentarza trudno się było spodziewać. Zabrakło może opinii Kaczyńskiego do zarzutów o wręczeniu koperty z 50 tys. zł rzekomej łapówki – ale generalnie cały wątek związany z planami budowy bliźniaczych wież na działce przy Srebrnej został omówiony.

Natomiast między wierszami ta sprawa powraca w innych fragmentach rozmowy. Jak choćby wtedy, gdy Kaczyński – choć prowadzący rozmowę w żaden sposób, nawet żartem, takiego kontekstu nie zasugerował – zaczął tłumaczyć, że "ja naprawdę nie jestem dyktatorem. Mam niemały wpływ na to, co się dzieje po prawej stronie sceny politycznej, ale dalece nie taki, jaki jest mi przypisywany".

W innym miejscu, także sam z siebie, zapewniał, "że mi jest przypisywana władza, której nie mam". Albo w końcówce rozmowy, gdy przypomina swój wiek i podkreśla, że nie zamierza ubiegać się o najważniejsze stanowiska państwowe. A w ogóle to cieszy się, że politycy sporo młodsi od niego mają coraz więcej do powiedzenia i tylko marzy o tym, żeby PiS istniał jeszcze przed długie lata, a on "mógł jeszcze na to popatrzeć, ale już tak troszkę z boku".

Kaczyński na emeryturze? W to akurat trudno uwierzyć. Ale wiadomo, że afera z wieżowcami poszczerbiła jego wizerunek. Prezes przez całą karierę bardzo dbał o to, żeby sprawiać wrażenie człowieka podobnego do swoich wyborców. Jego rozmowy o inwestycji przy Srebrnej nijak do tego obrazka nie pasują. Stąd w całej rozmowie tyle osobistych uwag personalnych, nacechowanych emocjami komentarzy. Czuć, że ten wywiad miał być elementem ocieplenia wizerunku prezesa, a radość z sukcesu Kubackiego i nagłe wyznanie, że Kaczyński jest wielkim fanem nie tylko rodeo, ale też skoków narciarskich jest tego ważnym elementem.

Czego Kaczyński nie powiedział

W tym wywiadzie zaskoczyła jeszcze jedna kwestia – jak na Kaczyńskiego był zaskakująco "płaski". Prezes przyzwyczaił do tego, że w tego typu rozmowach wyłuszcza swoje credo polityczne, rysuje wizję Polski, do której zmierza. Tym razem takich elementów (prawie) nie było. Gdyby nie krótki komentarz do pytania, czy polska scena polityczna zmierza w kierunku systemu dwupartyjnego (Kaczyńskiemu taki model się nie podoba), właściwie nie byłoby w tym wywiadzie żadnych głębszych uwag. Same komentarze do kwestii bieżących plus garść opinii osobistych.

A przecież Kaczyński zawsze mocno podkreślał, że PiS tym się różni od konkurencji politycznej, że jest partią z programem. Tyle, że przed tymi wyborami ten program został ograniczony tylko do kwestii socjalnych. Wiemy już, kto na co może liczyć w ramach "piątki Kaczyńskiego". Ale jaki model Polski PiS chce wprowadzać po wyborach? Czy jeśli ta partia utrzyma władzę, to co zamierza zrobić z sądami, mediami, ordynacja wyborczą? Co z repolonizacją gospodarki i zapowiadaną rewolucją przemysłową 4.0?

Te wątki całkowicie zniknęły z programu PiS, choć w poprzedniej kampanii były bardzo ważne. Teraz zastąpiła je trzynasta emerytura i 500 zł na pierwsze dziecko. OK, wiemy, że rządzącym zależy na solidaryzmie społecznym i zmniejszaniu rozwarcia się nożyc. Ale to wszystko? Partia chcąca utrzymać władzę tak spłycać swojego programu nie powinna – bo ryzykuje, że za chwilę pojawią się komentarze o jej zużyciu i wypaleniu. W roku wyborczym takie uwagi mogą kosztować bardzo dużo.

Jarosław Kaczyńskiwywiadkonwencja pis
Komentarze (0)