Trwa ładowanie...

Koziński: "Gdy opanujemy epidemię, zacznie się krystalizować nowa hierarchia w polityce" [OPINIA]

Wyborów 10 maja prawie na pewno nie będzie. Ale ich data jest mniej istotna. Pandemia może się okazać chwilą całkowitego resetu polskiej sceny politycznej – komentuje najnowsze wydarzenia w Polsce Agaton Koziński.

Koziński: "Gdy opanujemy epidemię, zacznie się krystalizować nowa hierarchia w polityce" [OPINIA]Źródło: PAP, fot: PAP/Radek Pietruszka
d28onk6
d28onk6

"Bez przyszłości teraźniejszość staje się bez znaczenia" - pisał José Saramago w powieści "Miasto ślepców". Portugalski pisarz kreśli w tej książce (za którą dostał Nobla) dystopię, wizję miasta ogarniętego epidemią ślepoty. Osoby zarażone zostają zamknięte w szpitalu, do którego nikt inny nie ma wstępu. W budynku kwarantanny natychmiast górę nad przyjętymi normami bierze prawo natury. Władzę nad resztą przejmują najsilniejsi, brutalnie wykorzystując swoje uprzywilejowanie wynikające z przejęcia kontroli nad najcenniejszym zasobem: jedzeniem.

Oczywiście, w żaden sposób nie można snuć tutaj analogii z sytuacją w Polsce. U nas koronawirus cały czas jest bardziej uciążliwością, niż zagrożeniem – w tym sensie, że skala zachorowań jest stosunkowo niewielka, liczba ofiar, w porównaniu z innymi krajami, niska.

Ale też nie wiemy, jak zaraza się rozwinie. Polacy generalnie karnie stosują się do zaleceń samoizolacji i unikania kontaktów właśnie dlatego, że nie są w stanie przewidzieć, co się wydarzy za chwilę. Mamy tylko teraźniejszość - walkę z plagą - bez możliwości snucia planów na przyszłość. Pozostają tylko domysły, czy i kiedy zagrożenie potencjalne zamieni się w realne.

To sprawia, że ta epidemia może okazać się momentem zero – chwilą, gdy dokonuje się reset całego życia, w tym całej polskiej polityki. Kto dziś lepiej odczyta znaki, kto lepiej wychwyci, co wydarzy się za chwilę, zajmie wyższe miejsce w politycznej hierarchii, gdy wykrystalizuje się "nowa normalność".

Zobacz też: Koronawirus. Program specjalny

Kto trafniej ocenia sytuację?

Po ostatnich wydarzeniach politycznych w Polsce mamy na stole trzy koncepcje oceny rzeczywistości.

d28onk6

Pierwszą jest ta, którą prezentuje opozycja. Według niej, należy natychmiast wprowadzić stan klęski żywiołowej na terenie całego kraju (i w ten sposób przełożyć wybory prezydenckie), bo sytuacja jest tak poważna, że trzeba działać bez zbędnej zwłoki. To po prostu konieczność dnia – tak przynajmniej można wnioskować z kategorycznego tonu, jakim opozycja wzywa premiera do podpisania się pod wnioskiem o ten stan nadzwyczajny.

Drugą koncepcję rysuje Jarosław Gowin i jego Porozumienie. W kolejnych wywiadach wicepremier twierdzi, że problemy z koronawirusem w Polsce dopiero się zaczną. Powołuje się na szacunki specjalistów, z których wynika, że szczyt epidemii w naszym kraju przypadnie na maj, może czerwiec, a wtedy statystyki zachorowań i śmiertelności będą dziesięć razy wyższe niż obecnie. Konsekwencje tej sytuacji są właściwie nie do przewidzenia – dlatego do ustabilizowania sytuacji politycznej potrzebne jest opóźnienie wyborów prezydenckich aż o dwa lata.

Trzecią wersję oceny sytuacji przedstawia Jarosław Kaczyński, który jest zdeterminowany do tego, żeby wybory prezydenckie odbyły się w wyznaczonym już terminie 10 maja. Lider PiS najsłabiej argumentuje swoje racje. Pozostają nam tylko domysły, dlaczego tak mu zależy na utrzymaniu tej daty.

Dlaczego Kaczyński upiera się przy maju? Być może ocenia, że później Polska w wyniku pandemii wpadnie w taki chaos, iż normalne wybory w najbliższych latach staną się zwyczajnie niemożliwe - dlatego obecny termin jest w miarę optymalny. Ale równie prawdopodobne jest przypuszczenie, że Kaczyński chce głosować teraz, bo ma pewność wygranej Andrzeja Dudy – i wie, że mandat prezydenta będzie na tyle osłabiony okolicznościami wyborów, że nie zdoła wybić się na polityczną niezależność, choć przecież druga prezydencka kadencja taką sposobność mu daje.

Gruby kaliber

Która z tych koncepcji najlepiej oddaje sytuację?

d28onk6

Trudno jednak podzielić wizję opozycji. Łatwość, z jaką wpada ona w rozedrganie, szczególnie kłuje w oczy w sytuacji napięcia i niepewności, jaką mamy teraz. Tym bardziej, że wprowadzenie stanu nadzwyczajnego nie jest jedynie sztuką dla sztuki, sprytnym zagraniem pozwalającym opóźnić wybory.

Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć, jak histerycznym tonem opozycja zacznie krzyczeć, gdy władza zacznie korzystać z uprawnień wynikających z wprowadzenia stanu klęski żywiołowej – mimo że teraz do tego wzywa. Bo też nowe możliwości, które daje rządowi uruchomienie stanu nadzwyczajnego, są naprawdę grubego kalibru, co każe zachowywać wstrzemięźliwość przy sięganiu po nie.

Jarosław Gowin położył w piątek na stole koncepcję zmiany konstytucji – przedłużenia prezydenckiej kadencji do siedmiu lat. Wcześniej przez cały tydzień mocno akcentował, że wybory 10 maja mogą okazać się zbyt kosztowne. Z kolei PiS upiera się przy głosowaniu korespondencyjnym jako rozwiązaniu, które pozwoli wyznaczony dzień głosowania utrzymać.

d28onk6

Trudno zakładać, żeby któreś z tych rozwiązań weszło w życie. Ale też widać, że 10 maja 2020 roku jako data wyborów jest już właściwie nie do utrzymania. Musiałby wydarzyć się cud (czyli gwałtowny spadek liczby zachorowań w ciągu najbliższych dwóch tygodni), żeby ten termin był dalej realny. A w polityce na cuda liczyć się nie powinno. Dlatego już teraz należy analizować inne scenariusze rozwoju sytuacji.

Wszystkie opcje na stole

Pomysł wicepremiera, żeby ograniczyć czas sprawowania urzędu prezydenta do siedmiu lat zasługuje na rozważenie. Przede wszystkim jako punkt wyjścia dający przestrzeń do rozmów między obozem władzy i opozycji. Optymalnie by było, gdyby w obecnej sytuacji obie strony umiały wspólnie wypracować scenariusz działania.

d28onk6

Ale też sprowadzanie obecnej sytuacji do daty wyborów prezydenckich może być historycznym błędem. Epidemia może się okazać momentem resetującym politykę – punktem zwrotnym, od którego ona zacznie się w Polsce układać od początku.

Polacy in gremio siedzą dziś w domach, szczególnie uważnie przyglądając się sytuacji. I mając łatwość oceny, kto wskazywał właściwe rozwiązania, a kto jedynie prowadził polityczne gierki.

Dziś nie wiemy nic o przyszłości po epidemii – mamy tylko teraźniejszość związaną z walką z koronawirusem. Ale gdy zaraza zostanie przezwyciężona, zaczną się przetasowania w politycznej hierarchii. Ten kryzys może się okazać chwilą, gdy wykrystalizuje się nowy porządek, który będzie obowiązywał przez lata. Moment oddzielenia ziarna od plew.

d28onk6

Kto dziś popełni błąd, szybko wypadnie poza tor – bo obecna sytuacja, jak nigdy wcześniej, błędów nie wybacza. A natychmiastowe odrzucanie poszczególnych rozwiązań, gdy jeszcze nic nie wiemy, takim błędem w ostatecznej ocenie może się okazać.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

d28onk6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d28onk6
Więcej tematów