Kownacki o wypadku: przepraszam! I dodaje: kierowca złamał przepisy, został ukarany i sprawa jest zamknięta
- Przepraszam za zdarzenie na drodze, ono nie powinno mieć miejsca. Pracownik, który spowodował stłuczkę, dostał mandat i przyznał się do winy. Złamał przepisy i to w mojej ocenie kończy sprawę. To nie był przejazd prywatny, tylko służbowy - powiedział podczas specjalnej konferencji wiceszef MON Bartosz Kownacki. Do stłuczki doszło na warszawskim Powiślu. Kierowca limuzyny został ukarany mandatem.
30.03.2017 | aktual.: 30.03.2017 16:28
Wiceszef dodał, że "pojazdem Żandarmerii Wojskowej kierował pracownik cywilny". - Miałem pilne spotkanie, ale też nie jechałem zbyt szybko, bo samochód poruszał się z prędkością ok. 40 km/h - powiedział Kownacki.
Kierowca limuzyny wiceszefa MON Bartosza Kownackiego, która zderzyła się z innym autem na warszawskim Powiślu, został ukarany mandatem - poinformował wcześniej p.o. rzecznik prasowy Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej mjr Artur Karpienko.
Kierowca został ukarany za wykroczenie polegające na "spowodowaniu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym przy niezachowaniu należytej ostrożności". Mjr Karpienko nie podał wysokości grzywny. Poinformował, że kierowca przyjął mandat, co kończy postępowanie.
Wypadek wiceszefa MON. Limuzyna BMW miała rozbitą maskę i prawy bok z przodu
Do stłuczki doszło przed południem na skrzyżowaniu ul. Ludnej i Wioślarskiej. Wiceminister Kownacki wracał ze spotkania z szefem BBN Pawłem Solochem. Nikomu nic się nie stało. Sprawę wyjaśniała Żandarmeria Wojskowa.
Limuzyna BMW, która podróżował Kownacki, miała rozbitą maskę i prawy bok z przodu. W drugim z uczestniczących w kolizji samochodów - terenowym volvo - widać było, że zadziałały poduszki powietrzne.
Jak podało RMF FM, samochód wiozący wiceszefa MON nie mógł korzystać z przywilejów na drodze. Nie jest bowiem objęty ochroną Żandarmerii Wojskowej.