Kowal: nie wiem dlaczego Bush zmienił zdanie ws. więzień CIA
Nie wiem, czy dałbym sobie rękę odciąć, że w Polsce były więzienia CIA. Rząd polski wypowiadał się już na ten temat tyle razy, że ja w tej sprawie nie mam nic do dodania. Nie mam żadnych dodatkowych informacji. Nie rozumiem jednak, dlaczego Bush zmienił swoje wcześniejsze stanowisko w tej sprawie. Nie wiem, co się kryje za jego wypowiedzią – powiedział wiceminister spraw zagranicznych Paweł Kowal w audycji "Sygnały Dnia".
Sygnały Dnia: Panie ministrze, dałby pan sobie rękę obciąć, że nie było w Polsce tajnych więzień CIA?
Paweł Kowal: Nie wiem, czy dałbym sobie rękę odciąć, wiem natomiast, że w tej sprawie było wiele oficjalnych enuncjacji rządu polskiego i nie mam dzisiaj w tej sprawie ani jednego zdania do dodania.
Ta sprawa będzie w każdym razie tematem dociekań przedstawicieli komisji Parlamentu Europejskiego, którzy przyjadą na początku listopada do Polski i będą przepytywać również pana przełożoną, panią minister Annę Fatygę. No i co właśnie mogą usłyszeć?
- Powiem to, co wcześniej powiedziałem – ta sprawa wielokrotnie już była oficjalnie komentowana przez tych, którzy mają wiedzę na ten temat. Ja nie mam żadnej dodatkowej wiedzy na ten temat. Przyjazd tej komisji też jest od dawna zapowiedzianą sprawą.
Była komentowana wielokrotnie, ale były też różne informacje. Najpierw mówiono, że nie było tajnych lotów, potem się okazało, że te tajne loty były. Teraz prezydent Bush nieoczekiwanie dosyć mówi, że tajne więzienia w Europie istniały. I co myśleć o tej wypowiedzi prezydenta Busha? Dlaczego zmienił nagle stanowisko?
- Naprawdę nie wiem, dlaczego prezydent Bush zmienił stanowisko. Polska w tej sprawie nie zmieniła stanowiska. Nie znam szczegółów, co się kryje za tą wypowiedzią prezydenta Busha. Poczekajmy na tę komisję, na oficjalne wypowiedzi. To jest sprawa niesłychanie drażliwa, poważna, tak że nie chcę tutaj nawet nic insynuować, żartować, dodawać. Potraktujmy to po prostu tak. W tej sprawie ja naprawdę nic nie mogę dodać. Będzie komisja, będą oficjalne wystąpienia, ale one już były i nie sądzę, żeby...
A gdyby się okazało, że takie więzienia były, co to by oznaczało dla Polski?
- Jeszcze raz muszę powiedzieć, pani redaktor, było w tej sprawie oficjalne wystąpienie, ja naprawdę nie chcę w tej sprawie wchodzić w żadne dywagacje, rozważania, bo nie byłoby to stosowne, szczególnie dlatego właśnie, że jestem wiceministrem spraw zagranicznych.
Czy po ostatniej wizycie premiera Ukrainy Wiktora Janukowycza w Polsce pan wierzy, że te stosunki z Ukrainą będą takie... czy on wierzy, może tak zadam to pytanie – czy te stosunki będą takie, jak my sobie wyobrażaliśmy podczas "pomarańczowej rewolucji"?
- Ukraińska prasa pisze, że premier Janukowycz "był pomarańczowy w Polsce". To ja rozumiem, że to jest dobrze. To powiedzenie, że był pomarańczowy w Polsce oznacza po prostu, że mówił na tematy ważne dla Ukrainy, że okazał się w tych rozmowach w Polsce, w oficjalnych wypowiedziach człowiekiem zainteresowanym integracją Ukrainy z Zachodem, potwierdził na pewno przede wszystkim swoją wizytą, bardzo dużo dywagowano na ten temat, jak pani sobie przypomina, która to wizyta premiera Ukrainy nowego będzie w Polsce. Fakt, że zdecydował się na to, żeby to była druga wizyta jest naprawdę taki symptomatyczny, dlatego że nawet jego poprzednicy często tak nie robili, bo zanim pojechał do Brukseli, przyjechał do Polski. Ten kontakt z Polską to był jego pierwszy taki duży, polityczny, poważny polityczny kontakt z krajami Unii Europejskiej. Obserwowałem go w Krynicy i widziałem, że jest to człowiek zdolny do dialogu, zainteresowany integracją europejską Ukrainy, zainteresowany współpracą z Polską. Oczywiście, spotkania,
wizyty to jeszcze nigdy nie wszystko.
A jeśli mówimy o nim w kategoriach kolorystycznych? Teraz pan mówi "pomarańczowy", ale on był takim czarnym charakterem jednak tych dni, kiedy odradzała się wolność Ukrainy. Sprawiał wrażenie osoby, która zapomniała o tym, o tym czarnym charakterze właśnie.
- Nie, myślę, że na początku było pewne takie zakłopotanie, bo to prasa ukraińska pisze, że on był w Polsce pomarańczowy. Jak powiadam, to dobrze znaczy w tym kontekście, to znaczy, że był gotów do rozmowy w tym kontekście i w tym języku, że był zainteresowany europejską integracją, integracją z NATO i tak dalej. Oczywiście, jak się przyjeżdża po takich wydarzeniach politycznych emocjonalnych w naszej części Europy, wszyscy traktują politykę niesłychanie emocjonalnie, trochę inaczej jest na Zachodzie, ale u nas właśnie jest tak. Więc te emocje z 2004 roku na pewno w jakimś tam stopniu mu się udzielały. I mówiło się, że być może zostanie źle przyjęty przez społeczeństwo, że może ludzie będą na niego źle reagować. Ja też sam słyszałem takie rzeczy. Nic takiego nie zaszło, wizyta była udana, powszechnie została uznana za udaną i ta jego decyzja, że to Polska, myślę, że potwierdza wbrew pesymistom (w Polsce jest dużo pesymistów) to, że przemiany na Ukrainie są trwałe.