Koszmar handlarzy - kradzieże podczas Jarmarku Dominikańskiego
Jarmark Dominikański to nie tylko rzesze turystów, to także wzbierająca fala amatorów cudzej własności, którzy tylko czekają, aby zdobyć łup. Okradają zarówno turystów, jak i samych sprzedających.
Ładna pogoda i urlop wpływa na turystów odprężająco. Jest to idealny moment do ataku ze strony złodziei. Kieszonkowcy działają zawsze wedle tego samego schematu, który polega na zaaranżowaniu sytuacji, w której ofiara jest rozproszona. Jeden napastnik pcha się na nas, drugi opróżnia kieszenie, a trzeci i czwarty dzielą się łupami, uciekając w różnych kierunkach.
Turyści są okradani nie od dzisiaj, ale to nie jedyni poszkodowani. Równie często łupem rabusiów pada towar wystawiony przez handlarzy w czasie jarmarku. W natłoku klientów trudno jest w dwie, a nawet trzy osoby upilnować wszystkiego.
- Oczywiście, że kradną, ale to są kleptomani. Ryzyko złapania wobec wartości przedmiotu jest nieproporcjonalne. Nie da się ukraść dużej, wartościowej rzeczy w sposób niezauważony. Każda taka kradzież jest smutna - powiedział WP jeden z wystawców. - Jeżeli widzę na cudzym straganie rzecz, którą ktoś mi ukradł, a do której jestem przywiązany to zwyczajnie ją wykupuję, albo wymieniam na coś innego - dodał inny handlarz.
W trakcie Jarmarku Św. Dominika bezpieczeństwa pilnują wzmocnione siły policyjne. Komisariat w śródmieściu został powiększony o oddziały z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku oraz Oddziały Prewencji Policji.
Służby patrolują rejon Śródmieścia podczas całego sezonu letniego, lecz ze szczególnym uwzględnieniem okresu Jarmarku Św. Dominika oraz innych imprez kulturalnych, które odbędą się w tym samym czasie. Dzięki motorówce Wodnego Patrolu kontrolowana jest również Motława.
Działania te okazują się być skuteczne, ponieważ z roku na rok liczba przestępstw maleje. I tak dla przykładu, w 2012 r. w miesiącach od lipca do sierpnia na terenie całego Gdańska odnotowano 1824 przestępstwa kryminalne, a w 2013 r. - 1748.