Kosiniak-Kamysz: rola prezydenta kluczowa - jego projekty mogą podgrzać sytuację
Weta prezydenta uchroniły Polskę przez sankcjami ze strony Komisji Europejskiej, która teraz czeka na projekty prezydenta dot. sądownictwa. Zależnie od treści mogą one uspokoić, albo podgrzać sytuację Polski w Unii - mówi Wirtualnej Polsce Władysław Kosiniak-Kamysz. Według szefa PSL w grę wchodzi strajk włoski unijnych urzędników, który uderzy Polskę po kieszeni.
13.09.2017 | aktual.: 14.09.2017 11:37
Grzegorz Łakomski, Wirtualna Polska: Trwają konsultacje w sprawie projektów prezydenta dotyczących sądownictwa. Od nich zależy, czy i tak trudna sytuacja Polski w Unii Europejskiej się nie pogorszy?
*Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL: *Stanowisko Komisji Europejskiej jest jasne – czekają na projekty prezydenta. Rola Andrzeja Dudy jest teraz kluczowa. Może uspokoić sytuację międzynarodową, albo ją podgrzać. Dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, by te projekty były odpowiednio skonsultowane. Prezydent musi działać z rozwagą. Z moich rozmów w Brukseli wynika, że gdyby nie zawetował ustaw o SN i KRS, to UE zastosowałaby sankcje wobec Polski. Prezydent podjął dobrą decyzję i wyhamował negatywne konsekwencje, które mogły nastąpić.
Miał pan niedawno okazje rozmawiać z unijnymi politykami w Brukseli. Co się tam mówi o Polsce?
Wszyscy pytali, co się dzieje w Polsce. Skąd się biorą te ruchy tektoniczne, które zaburzyły pozycje Polski na mapie UE. Wielu tego nie rozumie. A ze strony PiS brakuje komunikacji z UE. Zła sytuacja Polski w UE pogłębia się z dnia na dzień i obraz jest coraz gorszy. Przez ostatnie lata wizerunek Polski był naszym sukcesem. Było to widać w rankingach. Byliśmy awangardą UE.
A teraz?
Jesteśmy na marginesie. Jesteśmy czarną owcą. Politycy europejscy nie są w stanie zrozumieć agresywnej polityki rządu PiS. Szczególnie, że nie przekłada się ona na żadne realne korzyści dla Polski. Wszystko co było do ugrania w UE, rząd PiS przegrywa z kretesem.
Co ta izolacja Polski oznacza w praktyce?
Nie mamy z kim budować sojuszy w Europie. Właśnie UE wyznacza priorytety dla kolejnego budżetu, a Polska nie bierze udziału w tych rozmowa. Polityki spójności i wspólna polityka rolna, które są dla nas najważniejsze, nie ma już wśród unijnych priorytetów. A to one dawały nam możliwość wyrównywania szans. Poprzednie budżety unijne były wielkimi sukcesami Polski i przekładały się na skok cywilizacyjny naszego kraju. Nie wyobrażam sobie, jak rząd PiS może umyślnie rezygnować z takiej szansy przed jaką ponownie stajemy.
Jakie konsekwencje grożą Polsce?
Uruchomienie art. 7 to może być najgorsza scenariusz. Może też dojść do strajku włoskiego urzędników unijnych w rozliczaniu funduszy europejskich. Skrupulatność urzędników, która była zawsze duża wobec Polski, zrobi się ekstremalnie duża. Spowoduje, że wiele środków nie zostanie zaakceptowanych. Trzeba będzie je zwracać, albo nie zostaną przez Polskę wykorzystane i będą przesunięte na inne cele.
Można odnieść wrażenie, że PiS się nie przejmuje groźbą sankcji.
Rezolucje czy sankcje nie zmienią polityki polskiego rządu. Wręcz przeciwnie. To będzie paliwo w polityce wewnętrznej dla PiS-u.
PiS zyska na sankcjach?
Nasze poczucie własnej wartości i umiłowanie wolności powodują, że narzucanie nam czegoś z zewnątrz – niezależnie od tego kto rządzi – będzie źle odebrane. Słyszę to od Polaków jeżdżąc po kraju – od małych miejscowości po duże miasta i niezależnie od poglądów politycznych.
Jakie jest stanowisko PSL w sprawie ewentualnych sankcji?
PSL jest przeciwko jakimkolwiek sankcjom, czy rezolucjom europarlamentu. Musimy te sprawy rozwiązywać w Polsce.
W 2014 roku mówił pan, że Donald Tusk cieszy się w Europie autorytetem. Czy jako szef Rady Europejskiej nie wychodzi czasem z roli odnosząc się do polskiej polityki?
Trudno się dziwić. Każdy ma swoje emocje. Każdy Polak pełniący funkcje w UE powinien myśleć o swoim kraju. Nikomu nie odmawiam dobrej woli, choć często różniliśmy się z Tuskiem. Byłoby dobrze gdyby i PiS, i PO też poszły w tym kierunku. Można się różnić, ale trzeba umieć rozmawiać.
Rozmawiał pan z węgierskimi politykami. Czy Wiktor Orban stanie murem za polskim rządem, jak twierdzą w PiS?
O wierności Orbana PiS przekonało się podczas głosowania nad wyborem Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej. Były obietnice, a potem pragmatyczne głosowanie. Węgrzy zawszę będą się kierować swoim interesem, a nie Polski. Sami przestali być czarną owcą. Zachowanie Wiktora Orbana w porównaniu z PiS to niebo a ziemia. Premier Orban nieraz grał z Unią na pograniczu faulu, ale jak dostawał żółta kartkę, to go dyscyplinowało. Potrafi grać z dużo większą gracją niż rząd PiS. Naciąga strunę, ale jej nie zrywa. Orban nigdy się nie posunął do lekceważenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jak to robi minister Szyszko w sprawie Puszczy Białowieskiej. Europa jest w szoku, bo to pierwszy taki przypadek, gdy kraj UE nie wykonuje zaleceń.
Mamy innych sojuszników?
Ciężko w Unii znaleźć osobę, która mówi dobrze o polskim rządzie. W stosunku do krajów południowej Europy nie wykonaliśmy nawet najmniejszego gestu solidarności. Trójkąt Weimarski nie spotyka się. Wielka Brytania, mianowana przez PiS na naszego największego sojusznika, jest poza UE. Z krajami bałtyckimi nie ma wielkiej przyjaźni, a sprawa z paszportami to jeszcze bardziej komplikuje. Nie ma sojuszu ze Skandynawami. Polski rząd nie widzi horyzontu w polityce zagranicznej, chyba że jest nim wyjście z UE. Nawet jak o tym nie mówią, to robią wszystko, by do tego doprowadzić.
Kto w europarlamencie jest najbardziej przeciwko Polsce?
Na pewno nie frakcja Europejskiej Partii Ludowej, do której należy PSL. Również dzięki temu, że zabieramy tam głos. Socjaliści i liberałowie są bardziej ostrzy.
Będziemy samotną wyspą, jak powiedział prezes PiS podczas ostatniej miesięcznicy?
To smutne słowa, bo samotność nie jest atrakcyjna. Nikt nie chce zostać sam. Wolałbym, by PiS zamiast słowami swojego prezesa, kierowała się w polityce zagranicznej przesłaniem hymnu klubu piłkarskiego Liverpool - „Nigdy nie będziesz szedł sam”.