Kościół żyje z tacy, a nie z państwa
Kościół katolicki w Polsce nie prowadzi żadnej działalności gospodarczej i nie jest opłacany przez
państwo, tylko z tacy - powiedział w poniedziałek Radiu Zet ekonom Konferencji Episkopatu Polski ks. Jan Drob. W ten sposób wyjaśnił zasady finansowania Kościoła katolickiego,
odpowiadając jednocześnie na zarzut sekretarza generalnego SLD
Marka Dyducha, który bardzo ostro zaatakował Kościół, zarzucając
mu pazerność na państwowe pieniądze.
Podczas sobotniego wojewódzkiego zjazdu SLD w Bydgoszczy Dyduch powiedział: "To, że jesteśmy krajem katolickim, nie znaczy, że nie możemy być państwem o standardzie demokratycznym z rozdziałem od Kościoła. Inaczej zostaniemy stłamszeni przez Kościół, który coraz więcej chce, chce i chce, i będzie bronił swoich przywilejów". Dodał, że "jak lewica rządzi, to Kościół najwięcej ciągnie".
"Nie znam wypowiedzi Dyducha, ale nie wiem, na który Kościół te pieniądze idą, bo na pewno nie na katolicki. Jest tylko Fundusz Kościelny, który w ubiegłym roku wynosił nieco ponad 90 mln zł, a w obecnym jest tylko 70 mln zł i on będzie się zmniejszał. Z funduszu tego ok. 3 mln zł idzie na utrzymanie zabytków. Oprócz tego z funduszu opłacane jest ubezpieczenie dla księży misjonarzy i ubezpieczenie dla sióstr klauzurowych" - oświadczył ks. Drob.
Według ekonoma Episkopatu finansowanie przez państwo Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, to nie finansowanie Kościoła, bo na uczelni tej studiują głównie ludzie świeccy.(ck)