Kościół Katolicki, kara śmierci i chrześcijański abolicjonizm
Tekstem Juliusza Gałkowskiego rozpoczynamy nowy cykl tematów debat zorganizowanych przez nasz portal wraz z serwisem Relaz. Dziś „Kara śmierci w państwie katolickim”. Za tydzień polemika z tekstem Gałkowskiego. Zacznijmy od Katechizmu Kościoła Katolickiego. W jakiś czas po ukazaniu się Katechizmu Kościoła Katolickiego ukazała się Corrigenda czyli poprawki naniesione przez Kongregację Nauki Wiary. Taż Corrigenda ukazała się w Polsce w roku 1998 nakładem Pallotinum. Treść zmian wskazuje na inne rozłożenie akcentów.
Wysiłek państwa, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zachowań, które łamią prawa człowieka i podstawowe zasady obywatelskiego życia wspólnego, odpowiada wymaganiu ochrony dobra wspólnego. Prawowita władza publiczna ma prawo i obowiązek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestępstwa
Pierwszym celem kary jest naprawienie nieporządku wywołanego wykroczeniem. Gdy kara dobrowolnie jest przyjęta przez winowajcę, ma wartość zadośćuczynienia. Poza ochroną porządku publicznego i bezpieczeństwa osób kara ma wartość leczniczą; powinna w miarę możliwości przyczyniać się do poprawy winowajcy.
Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeżeli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.
Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej.
Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy „są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale” (Jan Paweł II, encyklika Evangelium vitae. Jakie zatem wnioski możemy wyciągnąć z nauczania Kościoła wyrażonego w Katechizmie. Po pierwsze, zwolennicy utrzymania kary śmierci nie są w sprzeczności z nauczaniem Kościoła. Ale nie są w takiej sprzeczności także zwolennicy jej zniesienia. Kościół mówi bowiem, że państwo ma prawo do sięgnięcia po te rozwiązanie. Ale nie nakazuje go nikomu stosować.
Po drugie, możemy zauważyć wyraźne wezwanie do wstrzemięźliwości w jej stosowaniu. I nie ma tutaj żadnych argumentów moralnych lecz jedynie praktyczne. Wzywa się do stosowania kary śmierci jedynie w przypadku gdy nie można inaczej powstrzymać przestępcy.
Po trzecie, posiłkując się słowami encykliki papieskiej, autorzy poprawek do Katechizmu wyraźnie wątpią czy stosowanie kary śmierci jest konieczne. Nie wiem czy stawia ich to po stronie zwolenników kary śmierci.
Niemniej jednak zwolennicy kary śmierci twierdzą, że zgodnie z nauką Kościoła Katolickiego Kara śmierci powinna chronić społeczeństwo przed najgorszymi zbrodniarzami, a tychże bandytów przed samym popełnianiem zbrodni. Co więcej twierdzą, że mówiący, że kara śmierci jest niehumanitarna zapomianją jednocześnie o skalanej godności ludzkiej ofiar przestępstw.
Po pierwsze takie stawianie sprawy wyraźnie przeinacza fakty, ponieważ Kościół wcale nie twierdzi, że kara śmierci powinna być stosowana. Ale już jego twierdzenie, że kara nie musi humanitarna wobec nie-humanitarnych przestępców jest absolutnie niezgodna z duchem Ewangelii.
Przykłady z napastnikami są nieadekwatne do sytuacji. Nieuchronność kary wcale nikogo nie nawraca. Jak równie jej stosowanie wcale nie powoduje, że przestępcy bardziej się boją. Statystyki są nieubłagane – nie ma specjalnie silnego związku pomiędzy stosowaniem kary śmierci a zmniejszeniem się przestępczości. Ale też nie wskazują bynajmniej na to, że tę karę trzeba znosić. Po prostu nie ma związku.
Nie ma prostego związku pomiędzy byciem zwolennikiem aborcji i przeciwnikiem kary śmierci. Jest wielu katolickich teologów, którzy równie stanowczo zwalczają jedno i drugie. Są tacy autorzy kościelni, którzy mówią, że chrześcijańskiego poszanowania godności każdej osoby nie można pogodzić karą śmierci. Czy są oni kłamcami? Są wreszcie i tacy, którzy wątpią czy w obecnych czasach istnieje jeszcze konieczność jej stosowania, ponieważ są lepsze metody zwalczania przestępczości. Odnawiające się nieustannie spory dotyczące kary śmierci oraz jej zwolenników i przeciwników nakazywałyby na ukazanie argumentów tzw. „chrześcijańskich abolicjonistów”. Zanim co niektórzy zaczną na nowo mówić o tym, że zwolennicy zniesienia kary najwyższej są wrogami cywilizacji życia powinni sobie uświadomić zasadniczą kwestię.
Problem bowiem polega nie na tym co sugerują niektórzy z dyskutantów, czy nauczanie Kościoła zezwala bądź nakazuje stosowanie kary śmierci, problem polega na tzw. radykalnym odczytaniu Ewangelii.
Radykalizm chrześcijański (właściwie powinno się mówić ewangeliczny) nakazuje niektórym z nas głosić zasady życia, które bezpośrednio wywodzą się ze słów Nauczyciela. Przejawami takiego radykalizmu są np śluby zakonne. Przecież chrześcijaństwo nie żąda od wszystkich takiego życia.
W życiu społecznym takim przejawem chrześcijańskiego radykalizmu może być na przykład pacyfizm. Tu nie chodzi o ludzi, którzy tylko nie chcą iść do wojska, ale o tych, którzy odmawiają noszenia broni. W czasie wojny w Wietnamie było w armii amerykańskiej wielu sanitariuszy (katolików i protestantów), którzy bez broni na linii walki ratowali życie innych żołnierzy. Czy ktoś nazwie ich lewakami, bądź tchórzami? Chrześcijańscy pacyfiści nie domagają się likwidacji armii, oni swoim życiem świadczą o możności życia innego niż to, które wiodą dzieci tego świata.
Podobnie ma się rzecz z tymi, którzy w imię ewangelii domagają się od świata aby zrezygnował z karania śmiercią nawet największych zbrodniarzy, tak samo jak domagają się rezygnacji z wojen, agresji czy konsumpcjonizmu.
Przede wszystkim należy pamiętać, że niechęć do kary śmierci wielu chrześcijan wyrażali od samego początku. Wystarczy poczytać Laktancjusza, Bazylego Wielkiego czy wielu innych wczesnochrześcijańskich autorów. Aż po słowa papieża Leona Wielkiego; „Kościół stroni od krwi. Kościół nie zabija.” (Ecclesia abhoret a sanguine. Ecclesia non occidit.)
Należy także zwrócić uwagę, na fakt, że pierwsi chrześcijanie nie chcieli w swoim kręgu ludzi, którzy mieli w swych rękach prawo miecza i krwi. W miarę rozwoju czasu postawa ta ewoluowała w zakaz wykonywania wyroków przez księży. Z czasem zadecydowano, że kapłan, który by brał udział w wykonaniu kary śmierci, miał być ekskomunikowany. Natomiast nigdy nie objęto taką ekskomuniką świeckich. Należy też podkreślić, że nigdy nie stwierdzono expressis verbis, że kara śmierci jest czymś złym. Na czym więc opierają swój sprzeciw wobec kary śmierci chrześcijańscy abolicjoniści? Najmniejszym problemem jest dla nich skuteczność czy nieskuteczność odstraszania oraz to, czy miara sprawiedliwej odpłaty jest należycie odmierzana.
Dla nich istotne jest przykazanie „nie zabijaj”, obrona godności człowieka oraz powszechność kapłaństwa.
Jako bardzo niepokojący często uznawany jest swoisty relatywizm odnoszący się akurat do kazania „nie zabijaj”. Dlaczego nie znajduje się wyjątków do przykazania „nie cudzołóż” czy też „nie kradnij”? Problem nie leży w usprawiedliwieniu takiego czynu lecz w wyjątkach właśnie. Abolicjoniści nie twierdzą, że zabójstwa w samoobronie mogą być usprawiedliwione i rozgrzeszone. Ale nie mogą się zgodzić z systemowym zabijaniem wprowadzanym przez państwo.
Społeczeństwo czy państwo nie powinny uzurpować sobie większego prawa niż ma jednostka. Pada bowiem pytanie czy kara śmierci jest samoobroną? Wielu ludzi mówi, że nie. Jest to kara. I tutaj abolicjoniści podkreślają różnicę pomiędzy policjantem, który ma moralne prawo zabić bandytę broniąc czyjegoś życia, od kata, który nikogo nie broni.
Ważnym elementem jest także spór o godność ludzką. Nie da się ukryć, że jest to jeden z najczęściej używanych argumentów. Co ważniejsze pada ono z obu stron. Z jednej strony mówi się, że kara śmierci jest jej zaprzeczeniem ponieważ człowiek jako korona Bożego stworzenia nie może być zabijane, że tylko do Boga należy życie ludzkie.
Z drugiej pada pytanie o godność ofiar. Jeżeli została pogwałcona wartość moralna życia to wydaje się, że konieczną rzeczą jest aby zaburzony porządek został przywrócony poprzez sankcję nałożoną przez społeczeństwo. Ofiara nie mogła się obronić, ale to nie powoduje, że zanikło prawo do obrony życia. Państwo ma obowiązek aktywnej obrony życia obywateli, ma obowiązek afirmować ludzkie życie i ludzką godność – obowiązek ten przejawia się również w aktywnym zwalczaniu zabijania ludzi. Ten swoisty paradoks moralny wyraża się w zdaniu wyrażonym przez niektórych zwolenników kary śmierci. Otóż miałaby być ona dramatycznym potwierdzeniem nienaruszalności ludzkiego życia.
Abolicjoniści stanowczo zaprzeczają temu twierdzeniu. Śmierć nie przekreśla godności zamordowanej, ale także akt zabójstwa nie zmazuje godności człowieka, jako uczynionego na obraz i podobieństwo Stwórcy. Prawo do życia przysługuje wszystkim, karząc śmiercią jak gdyby zaprzeczamy godności ofiar straconych zbrodniarzy.
Jednakże coraz częściej wskazywanym przez abolicjonistów jest powszechność kapłaństwa. Wszyscy – zarówno świeccy jak i kapłani – jesteśmy powołani do uczestnictwa w kapłańskiej godności Nauczyciela. Dlatego też powołując się na obowiązujący „od zawsze” kapłanów zakaz dysponowania prawem miecza twierdzą, że obowiązuje on wszystkich chrześcijan.
Należy podkreślić, że postawa abolicjonistyczna jest wyraźnym przejawem radykalizmu chrześcijańskiego. Nie jest ona niewątpliwie obowiązująca wszystkich – nauczanie Kościoła wyraża to wyraźnie. Jednak z drugiej strony postawa ta wskazuje, że chrześcijanie nie są zobowiązani do popierania kary śmierci.
Juliusz Gałkowski
Autor jest publicystą portalu Prawica.net. Na jego łamach zamieszczał artykuły na temat kary śmierci.