Kościelnik po wyroku: będę rozważał inne drogi
- Po 6 latach zapadł prawomocny wyrok, nie czuję satysfakcji i podejrzewam, że to nie będzie koniec - stwierdził Sebastian Kościelnik, kierowca seicento biorącego udział w wypadku z samochodem, którym jechała ówczesna premier Beata Szydło. W poniedziałek zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie, po którym w sieci pojawiły się liczne reakcje.
Sebastian Kościelnik, komentując to, co działo się przez ostatnie 6 lat, stwierdził, że całe jego życie było podporządkowane toczącemu się procesowi. Stwierdził, że wyrok, który zapadł nie dał mu satysfakcji.
- Będę rozważał inne drogi, możliwości, które będą w stanie dać satysfakcję, której od 6 lat domagam się - stwierdził Kościelnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
- Dla mnie istotne jest to, co sąd podkreślił, jako bardzo ważne, że funkcjonariusz BOR jest współodpowiedzialny za to zdarzenie - stwierdził pełnomocnik Kościelnika, mecenas Władysław Pociej. - Czekam na to, czy prokuratura z tego ustalenia będzie wyciągać jakieś wnioski, czy nie - dodał.
Zobacz także
Mecenas Pociej stwierdził, że jego zdaniem prokuratura powinna wszcząć postępowanie w sprawie tego funkcjonariusza, który - jak orzekł sąd - przyczynił się do wypadku. - Moim zdaniem za ten wypadek powinien odpowiadać także funkcjonariusz BOR - dodał.
Wyrok po wypadku z udziałem Szydło. Reakcje w sieci
Tuż po wyroku w sieci pojawiły się pierwsze komentarze. "Sąd w prawomocnym orzeczeniu uznał, że funkcjonariusze SOP kłamali ws. włączonych sygnałów dźwiękowych. Ciekawe, czy Beata Szydło i Mariusz Błaszczak wreszcie przeproszą Sebastiana Kościelnika za to, co przez nich przeszedł przez ostatnie 6 lat?" - czytamy we wpisie polityka PO Borysa Budki.
"To jednak porażka prokuratury, która przez 6 lat dążyła do skazania i wymierzenia mu kary. Temu miała służyć apelacja prokuratora od wyroku I instancji" - to z kolei słowa prokurator Ewy Wrzosek.
W podobnym tonie wypowiedział się dziennikarz WP Szymon Jadczak: "Sześć lat czekania na prawomocny wyrok w sprawie, która dotyczy wypadku z udziałem premier Szydło. Tak działa zreformowany przez Ziobrę wymiar sprawiedliwości".
Z kolei dziennikarz Łukasz Zboralski zaznaczył, że "w Niemczech po wypadku sąd zaplanował rozprawę na 10 dni".
Głos w sieci zabrał również sam zainteresowany. "Dziękuję z całego serca wszystkim za okazane wsparcie przez ostatnie 6 lat mojego życia. Przez ten czas rodzina, bliscy oraz zupełnie obce mi osoby wspierały mnie w tej nierównej batalii do samego końca! Nie odczuwam satysfakcji z wyroku, ale zapewniam, że broni nie składam" - podkreśla Sebastian Kościelnik.
Prawomocny wyrok sądu
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał wyrok dla Sebastiana Kościelnika w procesie odwoławczym dotyczącym wypadku z udziałem Beaty Szydło, do którego doszło w 2017 roku w Oświęcimiu.
Oznacza to, że kierowca seicento pozostaje winnym nieumyślnego spowodowania wypadku.
Sąd odwoławczy stwierdził, że kierowca rządowej limuzyny również przyczynił się do wypadku. Kierowca BOR nie użył bowiem sygnałów dźwiękowych.
Sąd wyeliminował wyznaczony termin zapłaty nawiązek i zwolnił oskarżonego od zapłaty na rzecz skarbu państwa kosztów sądowych za postępowanie odwoławcze.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że trzy rządowe samochody z premier Szydło (jej pojazd był w środku) wymijały fiata seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto, którym jechała ówczesna szefowa rządu. Auto to w konsekwencji uderzyło w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusz BOR. Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata o nieumyślne spowodowanie wypadku.