Koronawirus z Chin. Dr Li Wenliang. Najpierw "kłamca", dopiero po śmierci bohater
Po śmierci chińskiego lekarza, który jako pierwszy ostrzegał przed nowym wirusem, władze w Pekinie chwalą jego profesjonalizm. Wcześniej go szykanowały, zarzucając sianie paniki ws. koronawirusa.
"Tak, zrozumiałem" - te słowa Li Wenlianga figurują w aktach z sygnaturą WuGong 20200103. 3 stycznia tego roku Li tłumaczył się na posterunku policji w Wuhanie ze swojej aktywności w mediach społecznościowych. Zarzucono mu rozpowszechnianie nieprawdy.
"30 grudnia 2019 roku napisał pan w grupie 'Absolwenci Medycyny Uniwersytetu Wuhan' komunikatora WeChat, niezgodnie z prawdą, że wykryto prawdopodobnie siedem przypadków wirusa SARS" - napisał funkcjonariusz w protokole przesłuchania.
Li Wenliang urodził się w 1986 roku w północno-wschodniej prowincji Liaoning. Po siedmioletnich studiach medycznych w Wuhanie i uzyskaniu specjalizacji rozpoczął w 2014 roku pracę w szpitalu centralnym Wuhanu. Czerwona przypinka do lekarskiego kitla zdradza, że należał do partii komunistycznej.
ZOBACZ: Zbigniew Ziobro o prof. Adamie Strzemboszu. Włodzimierz Czarzasty: to żenujące
Przeczytaj też: Magazyn WP. Chińska spirala strachu
30 grudnia 2019 Li opublikował w grupie ma WeChacie, która miała ok. 150 członków, absolwentów medycyny, następujący wpis: "Siedem przypadków SARS na giełdzie owoców morza i owoców Huanan. Wszyscy pacjenci izolowani na intensywnej terapii".
Zdjęcie wpisu zaczęło krążyć w chińskim internecie, ujawniając dane i funkcje jego autora. Zdaniem policji Li dopuścił się tym samym "zakłócania spokoju społecznego". Funkcjonariusze podczas przesłuchania zapytali, czy powstrzyma się od podobnych działań. Odpowiedział "tak". Następnie policjanci dali do zrozumienia, że może mu grozić postępowanie karne. "Zrozumiałem" - odparł.
Koronawirus z Chin. Pod pręgierzem jako kłamca
Li, a także siedmiu innych lekarzy, stało się na początku stycznia celem ataków ze strony kontrolowanych przez chińskie władze mediów. Przedstawiano ich jako kłamców. Zarzucano, że rozpowszechniali fałszywe informacje, by wywołać panikę wśród ludzi. Przekaz tego typu pojawiał się m.in. w państwowej telewizji CCTV.
Tydzień później Li trafił do szpitala z zagadkową wówczas chorobą płuc. Obecność wirusa stwierdzono potem także u jego rodziców i kolegów z pracy. W ostatnim wywiadzie udzielonym 30 stycznia chińskiemu magazynowi "Caixin", gdy był już ciężko chory, Li odwołał złożone przez siebie zeznania. Jak powiedział, nie rozpowszechniał nieprawdy. "Chciałem ostrzec moich kolegów, a nie siać panikę".
Pośmiertne laury
Li Wenliang zmarł w nocy z 6 na 7 lutego, w wieku 34 lata. Światowa Organizacja Zdrowia WHO napisała na Twitterze: "Jesteśmy ogromnie smutni z powodu śmierci doktora Li Wenlianga. Jego zasługi w walce z wirusem muszą zostać docenione".
Chińskie władze zmieniły tymczasem swoje podejście do lekarza. Li, który początkowo był przedstawiany jako kłamca i wichrzyciel, teraz jest wychwalany przez media. W gazecie "Global Times" czytamy o jego "profesjonalizmie i czujności wobec groźby epidemii". Narodowa Komisja Nadzorcza - rodzaj urzędu antykorupcyjnego - zleciła nawet "przeprowadzenie niezależnego śledztwa w związku z zapytaniami dotyczącymi doktora Li, nadchodzącymi ze strony społeczeństwa".
Internauci okrzyknęli już Li narodowym bohaterem, który nie dał się zastraszyć władzy i mówił prawdę. Na portalu Weibo pojawił się hashtag "Chcemy wolności słowa". Fora takie są jednak szybko zamykane.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl