Koronawirus w Polsce. Zmiany w regulaminie Sejmu, praca zdalna na stałe. Posłanka KO: Posłom PiS nie chce się pracować

Możliwość głosowania zdalnego Sejm wprowadził 26 marca. Przyjęto wówczas uchwałę zakładającą, że posiedzenia Sejmu, komisji i podkomisji mogą być przeprowadzane "z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej umożliwiających porozumiewanie się na odległość". Nowe przepisy wprowadzono przede wszystkim ze względu na wybuch epidemii koronawirusa.

Rozwiązanie przegłosowane przez posłów miało obowiązywać do 30 czerwca. Jednak kilka dni temu, 19 czerwca, Sejm po raz kolejny wprowadził zmiany w regulaminie. Posłowie wykreślili zapis dotyczący poprzedniego terminu, dzięki czemu możliwość pracy zdalnej przez członków izby niższej stała się praktycznie nieograniczona czasowo.

Podczas piątkowego głosowania za bezterminową możliwością pracy zdalnej opowiedziało się 230 posłów. 217 było przeciwko. Decyzję o nowych przepisach mocno krytykują politycy opozycji, którzy twierdzą, że przez pomysł PiS będziemy mieli do czynienia z "Sejmem niemym".

- Mam wrażenie, że posłom PiS nie chce się pracować. To jest Sejm niemy, w którym widzimy ograniczenie debaty i udawanie pracy - mówi w rozmowie z "Faktem" posłanka KO Katarzyna Lubnauer.

Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. Sztab Andrzeja Dudy zarzuca kłamstwo Rafałowi Trzaskowskiemu. Cezary Tomczyk: nie wiem, o co chodzi

Pomysł atakują też posłowie Lewicy, którzy uważają, że "nie ma żadnego uzasadnienia, by 460 posłów utrzymywanych z pieniędzy obywateli głosowało sobie z działki czy sprzed telewizora".

- W Sejmie jest lepszy sort? - pyta z kolei Iwona Śledzińska-Katarasińska z KO.

Zmian w regulaminie bronią z kolei politycy Zjednoczonej Prawicy, którzy twierdzą, że nowy regulamin sprzyja starszym posłom.

- Są posłowie, którzy boją się przyjeżdżać do pracy. Czasem to ludzie starsi, mający współistniejące choroby. Nie możemy ich do tego zobowiązać - przekonuje Kazimierz Smoliński z PiS.